środa, 27 listopada 2019

Jack Nicholson – Uśmiech wart milion dolarów Cz. 1


Mało jest znanych aktorów-amantów, którzy. oprócz posiadania wszechstronnego talentu, potrafili skraść setki, jeśli nie tysiące niewieścich serc. Ryan Reynolds, Ryan Gosling czy Ben Affleck, faktycznie, te nazwiska wzbudzają sympatię kobiecej części widowni, lecz żaden z nich nie może się równać z jednym z najbardziej rozpoznawalnych hollywoodzkich symboli seksu XX wieku, jakim niewątpliwe jest Jack Nicholson. 



Jack Nicholson, amerykański aktor, scenarzysta, reżyser oraz producent filmowy, zapisał się do historii współczesnego Hollywood z dwóch powodów. Po pierwsze, może się on poszczycić największą ilością nominacji do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej – nominowany był ponad 12 razy, czym ustalił rekord i trzykrotnie miał okazję dzierżyć w rękach złotą statuetkę. Po drugie, podczas trwania swojej 52-letniej kariery, wyrobił sobie opinię namiętnego uwodziciela i niegrzecznego chłopca, chociaż daleko mu było do typowych playboyów, jakimi byli np. James Dean i Marlon Brando. Żadna kobieta nie mogła oprzeć się jego demonicznemu uśmiechowi, który jak magnes przyciągał płeć przeciwną. Przez ponad 5 dekad udało mu się współpracować z najważniejszymi twórcami filmowymi XX wieku, między innymi z Romanem Polańskim (ich przyjaźń trwa do dnia dzisiejszego), Stanleyem Kubrickiem, Elią Kazanem, Arthurem Pennem, Michelangelem Antonionim i Martinem Scorsese. Nicholson zaznaczył swoje miejsce w amerykańskiej popkulturze, stając się doskonałym materiałem na ikonę kontrkultury lat 60-tych i 70-tych XX wieku, a lista jego miłosnych podbojów jest tak długa, że przyćmiewa ona historię niejednej gwiazdy rocka. W swojej 50-letniej karierze, mając na koncie 60 filmów, Nicholson był na przemian uroczy i niepokojący, uwodzicielski i przerażający. W każdej ze swoich ról ukazywał nam cząstkę samego siebie. Aktorskie wcielenia odsłaniają różne oblicza jego skomplikowanej tożsamości. 

Młodość i trudne początki w Hollywood

Jack Nicholson (właściwie John Joseph Nicholson) urodził się 22 kwietnia 1937 roku w Neptune City w stanie New Jersey, lecz większość swojego dzieciństwa spędził w miasteczku Manasquan (również w New Jersey). Wychowywał się w niezamożnej rodzinie i w towarzystwie kobiet. Nie znał swojego ojca, opiekowała się nim matka Ethel May, wraz z dwoma siostrami June i Loraine. Jack był wrażliwym i nieśmiałym chłopcem. Z początku dobrze sobie radził w szkole, miał dobre oceny, lecz gdy dorastał, przestał się interesować nauką. Łobuzował, nie miał szacunku dla autorytetów nikogo nie słuchał, przez to często nauczyciele wyrzucali go z klasy. Był typem buntownika i podobnie jak większość jego rówieśników, nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca w świecie, który dopiero co otrząsał się po II wojnie światowej. Już od najmłodszych lat Jack zrozumiał, że głównym motorem napędowym jego życia będzie udawanie kogoś innego. Dlatego chciał zostać aktorem. 


Zdjęcie młodego Jacka z Manasquan High School w New Jersey (1953). W nastoletnim wieku Nicholson przyciągał kobiety, chociaż wtedy był wyjątkowo nieśmiały. 

Zanim do tego doszło, znalazł pracę wakacyjną w charakterze ratownika. Po sezonie wakacyjnym, pożyczył od przyjaciół pieniądze na kupno samochodu i wyjechał z New Jersey, kierując się w stronę Kalifornii. Konkretnie do Los Angeles. A jeszcze konkretniej do Hollywood. 18-letni Jack przemierzył całe stany, aby uniknąć nudy i rutyny w swoim życiu. W latach 50-tych, do Hollywood przyjeżdżało wielu młodych chłopaków z prowincji, podobnych do Nicholsona. Mimo to Jack marzył o tym, aby pewnego dnia stać się gwiazdą kina. Dostał pracę gońca w wytwórni filmowej MGM. Z początku był zwyczajnym chłopcem na posyłki. Przekazywał wiadomości producentom i przynosił im kawę. Nie było to zajęcie, na które liczył, ale dzięki temu mógł obserwować jak przebiega praca na planie – czym zajmuje się reżyser, operatorzy kamer, oświetleniowcy, a przede wszystkim, jak aktor odgrywa swoją rolę. Jack marzył o tym, aby zostać aktorem. Chciał być jak James Dean i Marlon Brando, którzy w latach 50-tych byli największymi bożyszczami nastolatek. 

Jednak nie posiadał on odpowiednich atutów. Fizycznie nie przypominał ani Deana ani Brando. Wcześniej zaczął łysieć, miał szeroką miednicę, ciężko się poruszał. Z tak niedoskonałym wyglądem nie mógł liczyć na karierę w kinie. Oprócz tego Nicholson nie był pewny siebie i miał pewne kompleksy – nie lubił swojego głosu, który przypominał mu, że pochodzi z małej prowincji w stanie New Jersey. Powiedziano mu, że z wysokim głosem i akcentem z New Jersey nie ma szans na zostanie aktorem. 


Jack Nicholson i Sandra Knight, w filmie Strach, 1963. Roger Corman wyreżyserował film wespół z Nicholsonem, Francisem Fordem Coppolą, Monte Hellmanem i Jackiem Hillem. 

Jednak, mimo przeciwności losu, Nicholson zostaje aktorem. I jak to bywa w przypadku początkujących, dostaje małe, epizodyczne i nic nie znaczące role drugoplanowe.
Jak wspomina jego przyjaciel z Neptune, Jonathan Epaminodas: 


Kiedy starał się o rolę, wysyłał dwa zdjęcia. W pierwszym wyglądał na porządnego chłopaka. Na drugim miał minę buntownika, coś A la James Dean. Nie dawało to efektu i dużo czasu musiało minąć, żeby zrozumiał, kim właściwie jest na ekranie. 

Tym, kto wreszcie docenił Jacka był Roger Corman, twórca kina klasy B w latach 50-tych i 60-tych. Corman odkrył najważniejszych aktorów i reżyserów dzisiejszego amerykańskiego kina. Współpracowali z nim m.in. Francis Ford Coppola, Robert De Niro, Martin Scorsere, Denis Cooper i wielu innych.


Zwiastun filmu Rogera Cormana, The Cry Baby Killer, 1958. 

Nicholson wystąpił w filmie The Cry Baby Killer z 1958 roku, wcielając się w postać Jimmy’ego Walesa, nastoletniego chłopaka, który zostaje brutalnie pobity przez swoich rówieśników. Poszukuje zemsty, co kończy się dla niego tragicznie. Reżyser docenił wyjątkowy talent Nicholsona. 

Roger Corman – Jack wyróżniał się inteligencją, błyskotliwością i ekscentrycznym poczuciem humoru. Grał samego siebie, przejmując kontrolę nad scenariuszem, dialogami i postacią, którą miał grać.


Jack Nicholson i Carolyn Mitchell. Scena z filmu The Cry Baby Killer, 1958. 

Kolejnym ważnym filmem, również wyreżyserowanym przez Cormana, był Sklepik z Horrorami (1960). Była to skromna produkcja z małym budżetem i z dość naiwną fabułą. Jednak odniosła ona wielki komercyjny sukces. Film należał do gatunku klasy B, łączący w sobie elementy filmu grozy i czarnej komedii. Należał do tzw. komedii grozy, razem z takimi tytułami jak Nieustraszeni Łowcy Wampirów (1976) Romana Polańskiego, Młody Frankenstein (1974) Mela Brooksa, czy Pogromcy Duchów (1984) Ivana Reitmana. 

Scena z filmu Sklepik z Horrorami, 1960. 

Historia filmu opowiada o młodym pracowniku kwiaciarni Seymourze Krelboinie (Jonathan Haze), któremu udaje się wyhodować roślinę o nietypowym wyglądzie i która potrafi mówić. Roślina żywi się ludzką krwią i w miarę jak zaczyna rosnąć potrzebuje coraz więcej pokarmu. Jack gra w nim pacjenta-masochistę Wilbura Force’a, ukazując widzom swoje specyficzne, błazeńskie poczucie humoru. Rolę w trzech filmach Cormana nie dokonały przełomu w karierze Nicholsona, mimo dużego sukcesu komercyjnego i świetnie odegranych ról. Lecz Jack dobrze wiedział, że w karierze aktorskiej liczy się przede wszystkim doświadczenie i bogate port folio. Na dodatek Corman dawał mu całkowitą swobodę na planie. Nicholson zaczął się rozwijać, będąc u Cormana zarówno aktorem, jak i scenarzystą i reżyserem. Fascynował się kinem europejskim, szczególnie Włoskim Neorealizmem i Francuską Nową Falą. Z amerykańskich reżyserów najbardziej cienił Stanley’a Kubricka, z którym później spotka się na planie filmowym. Ponadto Corman wprowadził go w świat kina niezależnego (artystycznego), które miało okazać się przyszłością amerykańskiej kinematografii. Europejska kultura inspirowała nową amerykańską generację filmowców. 


Kadr z filmu Sklepik z Horrorami, 1960. 


Wschodząca Gwiazda

W połowie lat 60-tych w Hollywood następowały ważne zmiany. Wielkie wytwórnie traciły na znaczeniu, ustępując miejsca studiom niezależnym. Corman należał do nowego nurtu filmowego, który miał szturmem wedrzeć się do kin w Stanach Zjednoczonych, a później na całym świecie. W ten właśnie sposób Jack napisał swój pierwszy scenariusz do produkcji Lot Furii (1964). Lot Furii był ambitnym dziełem,  który odkrywał mroczne oblicze ludzkiej osobowości, szczególnie osobowości Nicholsona. Jednak nie został doceniony przez szerszą publiczność i krytyków, przez to Nicholson, jak większość ówczesnych twórców, musiał wybierać między kinem komercyjnym, a kinem autentycznym. 


Dennis Cooper (z lewej), Jack Nicholson (w środku) i Peter Fonda na planie filmu Swobodny Jeździec, 1969. 

W tym czasie reżyserzy i scenarzyści uważali, że film powinien ukazywać zmiany społeczno-kulturowe. Akurat w latach 1955-1975, trwała wojna w Wietnamie, ludzie coraz bardziej świadomie zaczynali dostrzegać nierówności i wszechobecny w USA rasizm. Powstał ruch hipisowski, pozarządowe organizacje walczące o prawa mniejszości kolorowej, narodziła się wtedy kontrkultura w opozycji do ówczesnego konserwatywnego systemu społecznego. Ludzie poszukiwali w sztuce wolności, miłości i nadziei na lepszą przyszłość. Punktem zwrotnym w karierze 32-letniego Nicholsona okazał się być Swobodny Jeździec (1969) w reżyserii Denisa Coopera, który również zagrał w filmie razem z Peterem Fondą, należał do gatunku film drogi, przedstawiający styl życia ówczesnych obyczajowych rebeliantów – hipisów, beatniaków i rockersów. Wspólne dzieło Coopera i Fondy było jednym z pierwszych niezależnych filmów i do dnia dzisiejszego jest postrzegane jako swoisty manifest młodych ludzi, poszukujących wolności i swojego miejsca na świecie. Ukazywał brak tolerancji i poszanowania odmienności młodzieży lat 60-tych i 70-tych XX wieku przez resztę amerykańskiego społeczeństwa. Bohaterowie filmu konfrontują się z konserwatywną i rasistowską Ameryką. 


Scena z filmu Swobodny Jeździec. 

Jack Nicholson nie należał do żadnego z tych światów – ani do konserwatystów, ani lewicowych rewolucjonistów – być może dlatego jego rola (drugoplanowa) zdominowała cały film, spychając na dalszy plan Fondę i Coopera. Jego bohater, George Hanson, jest prawnikiem i alkoholikiem, który pomaga Wyattowi (Peter Fonda) i Billemu (Denis Cooper) wyjść z więzienia, po czym wyrusza z nimi w daleką podróż w kierunku stanu Floryda. Na planie filmowym aktorzy nie stronili od używek, szczególnie od marihuany, grzybków halucynogennych czy LSD. Nicholson często palił marihuanę, jednak nawet będąc pod jej wpływem, w filmie wypadł naturalnie i o wiele lepiej, niż jego twórcy.  Dopiero po trzech dekadach swojego życia, Nicholson dostał szansę zagrania kogoś, kto przypomina mu samego siebie – faceta inteligentnego, z pewną dozą szaleństwa i poczucia humoru. Człowieka wewnętrznie nieokiełzanego, dziwaka, który, mimo wszystko, trafnie ocenia rzeczywistość.


Dennis Cooper (od lewej), Peter Fonda (w środku) i Jack Nicholson, na rozdaniu nagród w konkursie filmowym w Cannes, 1969 rok. 

Przez następne lata Jack będzie odgrywał role podobne do Hansona – nieudaczników, niewierzących w etos Amerykańskiego Snu. Oprócz pewnych wyjątków, zawsze grał odszczepieńców, reprezentując pokolenie indywidualistów, tak odmienne od poprzedniej generacji przystojnych bohaterów, pełnych altruistycznych, bezinteresownych cech charakteru. Nicholson znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. 

Swobodny Jeździec stał się dziełem kultowym, zdobywając wiele prestiżowych nagród, w tym nominacje do nagród BAFTA, Złotych Globów i Oscarów. Film stał się zwycięzcą głównej nagrody na festiwalu filmowym w Cannes w roku 1969. Nicholson po raz pierwszy został nominowany do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Swobodny Jeździec uczynił go rozpoznawalną postacią w Hollywood. Prosty chłopak z prowincji, osiągnął wreszcie wymarzony sukces. Sukces, który ustabilizował również jego sytuację finansową. Stać go było na kupno luksusowego domu w dzielnicy gwiazd przy Mullholland Drive w Hollywood. Był podekscytowany tym faktem, gdyż w tej dzielnicy mieszkał jeden z jego idoli, Marlon Brando, z którym parę lat później spotka się na planie filmowym, lecz to doświadczenie okaże się być jego największym rozczarowaniem.

C.D.N.

poniedziałek, 4 listopada 2019

Godfathers World cz.2


Popkultura - filmy, seriale i gry komputerowe 

Anthony Soprano (w środku), przywódca mafijnej Rodziny DiMeo z serialu Rodzina Soprano (1999-2007). Jeden z najpopularniejszych seriali telewizyjnych produkowanych przez HBO. Nie powstałby gdyby nie Ojciec Chrzestny.

Trylogia Ojca Chrzestnego weszła do kultury masowej, stając się inspiracją dla wszystkich, począwszy od filmów gangsterskich i komediowych, po kreskówki dla dorosłych, na reklamach telewizyjnych i grach komputerowych kończąc. A kiedy coś zapisuje się do kultury masowej, to po pewnym czasie staje się obiektem satyry. Na przysłowiowy pierwszy ogień poszedł tekst złożę mu propozycję nie do odrzucenia. Potem stopniowo inne kwestie. Było tego tak dużo, że ludzie zabawiali się, cytując dialogi w rozmaitych sytuacjach.  

Wiele odwołań do Ojca Chrzestnego pojawiło się w skeczach znanych amerykańskich aktorów komediowych, takich jak Richard Belzer, czy Seth Isler, twórca The Godfadda Workaut (1996-2005), autorski monodramat filmów Coppoli. Była to gimnastyczna wersja wszystkich trzech części, w której komik odtwarzał sceny tak wiarygodnie i dramatycznie, jak było w oryginale, przeskakując nad stołami i krzesłami, żeby wcielić się w każdą postać. 


Scena z pierwszego odcinka drugiego sezonu Rodzina Soprano (1999-2007), w której Silvio Dante parodiuje postacie z Ojca Chrzestnego. Serial miał ukazać pokolenie amerykańskich gangsterów wychowanych na filmach o Mafii. 

 Steven Spielberg – Klasyk w rodzaju „Ojca Chrzestnego” jest łatwym celem dla prześmiewców, ponieważ stanowi on element popkultury. Staje się częścią naszego życia, podobnie jak seria filmów o „Indianie Johnsie” czy „Gwiezdne Wojny”. Oczywiście nie ma w tym nic złego, gdyż jest to swego rodzaju hołd złożony czemuś, co przerasta życie. Każdą taką rzecz z osobna i wszystkie razem postrzegam jako uznanie faktu, że film wywarł tak wielki wpływ.


Seria odcinków animowanego serialu The Simpsons (1989 -), w którym pojawiają się sceny parodiujące Trylogię Ojca Chrzestnego. 

 Kiedy Ojciec Chrzestny wszedł do kin, media przez długi czas zajmowały się tylko tematem Mafii. Rynek filmowy, księgarski, a nawet muzyczny, przepełniony był tematem Mafii. Zawdzięczamy jej m.in. powstanie serialu telewizyjnego HBO Rodzina Soprano (pierwszego serialu telewizyjnego w historii, opisującego życie mafijnego bossa). Pierwotną koncepcją powstania serialu było pokazanie pierwszego pokolenia gangsterów, wychowanych na filmach o Mafii. Ojciec Chrzestny stał się kamieniem węgielnym dla filmów o przestępczości zorganizowanej. Niewiele filmów tak dalece wyryło się w naszą świadomość. Odcisnął on swoje piętno na inne produkcje, m.in. na komedie, takie jak Depresja Gangstera (1999) i Nawrót Depresji Gangstera (2002) z Robertem De Niro i Billym Crystalem w rolach głównych, nie wspominając już o amerykańskich serialach animowanych – The Simpsons, Family Guy czy South Park.  Na podstawie filmowej trylogii Francisa Forda Coppoli, powstały też gry komputerowe, takie jak Mafia, Seria Grand Theft Auto czy gry oparta na dwóch częściach Ojca Chrzestnego - The Godfather i The Godfather II. 

Screen z gry Mafia czeskiego studia Illusion Softworks, 2002. Grę oparto na filmowej Trylogii Francisa Forda Coppoli. 

Nie można zapomnieć również o wkładzie Martina Scorsese, który stworzył swoją własną, brutalną sagę o Mafii, choć jak sam przyznawał, zainspirowały go własne doświadczenie z lat młodzieńczych, a nie filmy Coppoli. Martin wychował się na Long Island w Nowy Jorku, w dzielnicy Manhattan, gdzie rządziła Cosa Nostra. Do sagi mafijnej Scorsesego należą takie tytuły jak Ulice Nędzy (1973), Chłopcy z Ferajny (1990), Kasyno (1995) i Irlandczyk (2019). Książki zainspirowane Ojcem Chrzestnym to książka kucharska The Mafia Cookbook autorstwa Josepha Iannuzziego i The Mafia Manager: A Guide to the Corporate Machiavelli.  


Screen z gry The Godfather studia Electronic Arst, 2007. Gra jest warta uwagi ze względu na szereg aktorów, którzy wystąpili w filmie i użyczyli swoich głosów głównym postaciom. 

Ojciec Chrzestny przedstawia nam świat, pod względami etycznymi i moralnymi, doszczętnie spaczony korupcją i hipokryzją. Politycy, stróże prawa czy biznesmeni nie różnią się zbytnio od gangsterów. Wszyscy oni są oszustami i mordercami. Trylogia (od samego początku) pokazuje nam poszczególne etapy ewolucji amerykańskiej Cosa Nostry. Z małego, lokalnego gangu przeistoczyła się w wielkie półlegalne przedsiębiorstwo (Ojciec Chrzestny i Ojciec Chrzestny II), by na końcu stać się wielką, międzynarodową korporacją zarabiającą miliony dolarów (Ojciec Chrzestny III). Właściwie jest to personifikacja przestępczości zorganizowanej w ogóle. Tym schematem zapewne zainspirowali się twórcy polskiego serialu kryminalnego Ekstradycja (1995-1999) w reżyserii Wojciecha Wójcika. Główny bohater serii, komisarz Olgierd Halski (Marek Konrad), tropi handlarzy narkotyków z Rosyjskiej Mafii oraz walczy z korupcją wśród polskich urzędników państwowych. Rosyjscy gangsterzy rozwijają swoją działalność, działając w ten sam sposób jak włoska Cosa Nostra w USA – przejmują całkowitą kontrolę nad handlem narkotykami w Polsce (sezon I), inwestują zarobione pieniądze w legalne przedsięwzięcia, takie jak zakup jednego z największych banków w kraju, Geobank (sezon II), po czym stają się jego prawowitymi właścicielami, tym samym zdobywają realne wpływy na wiele ważnych ekonomicznych decyzji dla naszego kraju (sezon III). 

Jedynka vs. Dwójka vs. Trójka ?

 Wielu krytyków filmowych i fanów Trylogii zgodnie uważa, że trzecia część Ojca Chrzestnego jest średnim, żeby nie powiedzieć gorszym filmem w przeciwieństwie do dwóch poprzednich. W kwestii tego, czy Jedynka jest lepsza od Dwójki, zdania są podzielone. Jednak każda z nich (nawet Trójka), posiada swój klimat, doskonałą obsadą  aktorską i wciągającą fabułę.  


Ojciec Chrzestny II, 1974. Al Pacino po raz kolejny wcielił się w postać głowy Rodziny Corleone, Don Michaela Corleone. 

Pierwszą część, z 1972, możemy uznać za prolog, który powoli wprowadza nas do dalszego rozwoju historii - Rodzina Corleone walczy z pozostałymi 4 gangami, aż w końcu zwycięża , przeistaczając się w mafijnego hegemona. Widzowie od samego początku mają wszystkie informacje podane na tacy (zwłaszcza ci, którzy zapoznali się wcześniej z książką). Pod tym względem, Ojciec Chrzestny II (1974) jest obrazem o wiele bardziej tajemniczym, lecz zawierającym pewne aluzje do swego poprzednika. Są w nim rzeczy, w których nie wiadomo o co chodzi, np. niewyjaśniona śmierć Petera Clemenzy (caporegime’a Rodziny Corleone), jednej z czołowych postaci z Jedynki i przejęcie jego rewiru przez Franka Pentangeliego. Film podzielony jest na dwie historie – pierwsza jest kontynuacją poczynań Michaela Corleone rozpoczętych w Jedynce, druga natomiast przedstawia młodzieńcze lata Don Vita Corleone, w chwili kiedy wyemigrował do Stanów Zjednoczonych przed zemstą ze strony Sycylijskiego Mafii. Jest to zdecydowanie największy plus Dwójki. Możemy się bliżej przyjrzeć życiu młodego Vita, jego determinacji w dążeniu do zapewnienia lepszej przyszłości dla swojej rodziny. Obsadzenie w tej roli Roberta De Niro było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę (za tę rolę dostał pierwszego Oscara). 


Jednym z głównych atutów Dwójki jest rewelacyjna kreacja młodego Don Vita Corleone, w którego rolę wcielił się Robert De Niro. Za nią otrzymał on pierwszego Oscara. 

Ojciec Chrzestny II analizuje wątki z Jedynki, zgłębiając jej mroczniejsze strony. Dlatego większość filmoznawców uważa Dwójkę za film o wiele lepszy od swego poprzednika i następcy. Chociaż zupełnie inne zdanie miał jej twórca, Francis Ford Coppola. W wywiadzie, jaki udzielił dla Movieline, tak wypowiadał się na temat Dwójki: 

Nie uważam, że powinien kiedykolwiek powstać więcej niż jeden „Ojciec Chrzestny”. To nie był serial, tylko dramat. Pierwsza część zawierała wszystko. Robienie kolejnych „Ojców….” Było podyktowane jedynie chciwością. W gruncie rzeczy, realizacja filmów kosztuje tyle, że chcieli, aby była jak Coca-Cola: robisz w kółko to samo i zarabiasz na tym. To właśnie dzieje się współcześnie. Ale „Ojciec Chrzestny” nie miał być serialem. Czy wyobrażasz sobie spin off „Hamleta”? 

To gorzkie słowa z ust reżysera i zupełnie niesłuszne. Szczególnie, że to właśnie w drugiej części możemy zaobserwować metamorfozę głównego bohatera. Pod koniec Jedynki, Michael jest już wyrachowanym i bezwzględnym gangsterem, lecz wiedzieliśmy dobrze dlaczego stał się tym kim jest, dzięki temu mogliśmy się z nim utożsamić. Natomiast Dwójka, w subtelny sposób, ukazuje nam jego upadek. Kiedy w przeszłości świat starych wartości, honoru, tradycji i szacunku miał jakieś znaczenie, teraz odchodzi w niepamięć. Michael Corleone, najmłodszy syn Don Vita, który nie chciał mieć nic wspólnego z interesami swojego ojca, ostatecznie staje się jego dziedzicem. Przekształca on funkcjonującą w ramach rodzinnych tradycji Mafię w nowoczesną firmę, zmierzającą w coraz większym stopniu do zalegalizowania jej działalności. Wszelkimi dostępnymi środkami, nawet tymi niemoralnymi. Lecz żeby to uczynić, Michael musi być okrutny i perfidny. W miejsce rodzinnego konglomeratu, opartego na bliskości relacji i zaufaniu, wchodzi wspólnota interesu. Bohater, którego wcześniej podziwialiśmy, chyli się ku upadkowi, co daje nam idealny wstęp do Trójki. 

W Ojcu Chrzestnym III (1990), starzejący się Michael dopiął swego. Rodzina Corleone zmieniła się, z małego wpływowego gangu, w wielką międzynarodową korporację. Staje się szanowanym filantropem, dający datki potrzebującym. Dzięki temu zdobywa on wpływy na Wall Street, a także w banku Watykańskim. Lecz jego życie prywatne rozsypało się jak domek z kart. Pod koniec drugiej części, mogliśmy zaobserwować koniec związku Michaela z Kay Adams, ich separację i walkę o prawa nad opieką nad dziećmi. Punktem kulminacyjnym moralnego upadku bohatera jest wydanie rozkazu zabójstwa swego brata, Fredo. Jedyną szansę na odbudowę relacji z rodziną są jego dorosłe już dzieci, syn Anthony i córka Mary (w tę rola wcieliła się córka reżysera, Sofia Coppola, również reżyserka filmowa). Od momentu wyboru drogi, Michael musi płacić za swoje czyny z przeszłości. Chociaż nadal jest silnym człowiekiem, potrafiącym manipulować innymi, ma świadomość tragizmu swego losu. 


Starzejący się boss Michael Corleone (z prawej) i jego następca Vincent Mancini-Corleone (Andy Garcia) w ostatniej części sagi Ojciec Chrzestny III, 1990. 

Coppola o postaci Michaela Corleone – Po latach Michael martwi się, że jest złym człowiekiem, że popełnił wiele grzechów. Zastanawia się, czy ma szanse na ich odkupienie. Jednak jego poczynania kończą się dla niego tragicznie. 

Zasięg i wpływ Trylogii Ojca Chrzestnego na wyobraźnię popularną jest ogromny. Coppoli udało się wprowadzić do swojego dzieła kilka kluczowych aspektów amerykańskiej kultury. Są to: działania kapitalistycznej machiny władzy i paternalizmu (rola Dona w organizacji), wartości rodzinne, odczuwanie empatii, skłonności do rozwiązań siłowych, brutalna rzeczywistość, apatia, nepotyzm, korupcja, liberalizm, a przede wszystkim ożywienie mitu dotyczącego tzw. Amerykańskiego snu, realizowanego bez względu na poniesione koszty. Filmy Coppoli ilustrują ewolucję dokonującą się w tradycyjnej Mafii, pod wpływem zmian cywilizacyjnych. Dawniej członek Rodziny Corleone czuł się potrzebny i ważny, aby utrzymać wcześniej ustalony porządek, a teraz zdaje sobie sprawę z tego, że w każdej chwili może zostać zastąpiony przez kogoś innego bez szkody dla wszystkich. Stare prawa, oparte na jakichkolwiek wartościach, wypierają nowe prawa, zmechanizowane, niespokojne i pozbawione indywidualnej podmiotowości na rzecz zbiorowego bezosobowego bytu. 

W pewnym sensie Coppola, w sposób metaforyczny, przedstawił również sytuację, jaka od zawsze istniała w przemyśle filmowym. Młody, ambitny i utalentowany reżyser filmowy, chce realizować swoje własne pomysły na filmy, bez żadnych ingerencji ze strony wielkich wytwórni. Jednak z powodu braku środków na realizację swojej własnej wizji, twórca musi przełknąć dumę i ukorzyć się, przyjąć płatne zlecenie od wiele bogatszych i wpływowych mocodawców. I nawet jeśli uda mu się stworzyć dzieło sztuki wywierające wpływ na masy, które zdobędzie uznanie krytyków, liczne nagrody i stanie się swego rodzaju kamieniem milowym dla przyszłych twórców, to zawsze będzie musiał się obawiać i walczyć o swoją niezależność. Kiedy Ojciec Chrzestny wchodził do kin, pozycja reżysera, jako autora dzieła, została ugruntowana. 

Przez wiele lat kino niezależne, lub kino autorskie, cieszyło się duża popularnością wśród widzów. Jednak nie zmieniło się jedno. To wartość sprzedanych biletów do kin, decydowała i nadal decyduje o tym, czy wytwórnia filmowa, czy byłaby to mała niezależna firma, lub wielka korporacja, zechce sfinansować kolejne projekty. Możemy teraz zaobserwować w Hollywood powrót do dawnych czasów, kiedy to wytwórnie filmowe dyktowały warunki, a reżyserzy i aktorzy stawali się pracownikami etatowymi, związanymi kontraktami z danym studiem. Stare wypiera nowe. A być może to stare nigdy nie zostało wyparte, tylko lekko zmodernizowane i lepiej przygotowane do współczesnych realiów.





sobota, 2 listopada 2019

Godfathers World cz.1


Złożę mu propozycję nie do odrzucenia - kiedy słyszę te słowa, od razu przychodzi mi na myśl mężczyzna, ubrany w czarny garnitur, trzymający w rękach szarego kota i mówiący zachrypniętym głosem. Z zewnątrz wygląda na ciepłego, wyrozumiałego, troskliwego męża i ojca. Jednak wewnątrz jest to zimny i bezwzględny gangster. Kwintesencja prawdziwego mafiosa. 

Rysunek artystyczny ukazujący Rodzinę Corleone, autorstwa Davida O'Keefe'a. 

Trudno sobie wyobrazić dzisiaj film, powieść  lub nawet grę komputerową dotyczącą Mafii, nie myśląc o Ojcu Chrzestnym. Trylogia filmowa Francisa Forda Coppoli stała się instytucją, która wywarła wielki wpływ na amerykańską popkulturę oraz zmieniła postrzeganie przestępczości zorganizowanej przez samą Mafię.

La Cosa Nostra vs. Ojciec Chrzestny – prawda, a fikcja

Jak już wcześniej było wspomniane, Ojciec Chrzestny stał się instytucją, dzięki której zmieniło się postrzeganie zorganizowanej przestępczości na całym świecie, szczególnie widoczne jest to w amerykańskim społeczeństwie. Lecz nikt nie przepuszczał jak bardzo wpłynie on na postrzeganie Mafii przez samych mafiosów. Z początku gangsterzy robili wszystko, żeby nie doszło do realizacji ekranizacji powieści Puzo. Jednak po obejrzeniu filmowej trylogii, ich twarde serca przepełniała duma i zachwyt z tego kim są i jak ukazano ich w filmach. Zawierały one wszystkie cechy charakteru typowego członka amerykańskiej La Cosa Nostry. Pozytywne i negatywne. 

 Musimy zadać sobie jedno pytanie - czym jest mafia? W dzisiejszych czasach słowo Mafia kojarzone jest z przestępczością zorganizowaną w ogóle. Mówi się np. o Mafii Paliwowej w Polsce, o Mafii Budowlanej lub Mafii Kościelnej. Słowo Mafia nabrało szerokiego znaczenia, w wyniku czego utraciło ono swoją pierwotną treść, stając się synonimem korupcji i przestępczości jako takiej. Jednak trzeba tutaj powiedzieć jasno i wyraźnie. Mafia to zjawisko sycylijskie (spopularyzowane w USA), dotyczące organizacji La Cosa Nostra (wł. Nasza Sprawa). Mafia i organizacje typu mafijnego różnią się od tak zwanej zwykłej przestępczości. Przede wszystkim jest to tajna organizacja oparta na określonej strukturze. Pasożytuje ona na działających zgodnie z prawem instytucjach publicznych, np. rady gminne lub też na przedsiębiorstwachprywatnych funkcjonujących w sektorze gospodarczym. Mafia dotyczy zarówno Sycylijczyków, jak i Amerykanów włoskiego pochodzenia, których dziadowie lub pradziadowie, wyemigrowali z ojczyzny w poszukiwaniu lepszego życia. Różnic między Cosa Nostrą sycylijską a jej amerykańską kuzynką jest niewiele. Poza jednym - sycylijska Mafia miała w swoich szeregach tylko i wyłącznie Sycylijczyków (sporadycznie Kalabryjczyków i Neapolitańczyków). Natomiast Cosa Nostra w USA została stworzona przez włoskich emigrantów ze wszystkich części Starego Kraju, a także przedstawicieli narodowości żydowskiej. Mówi się, że był to mariaż trzech M: myślenia, muskułów i mamony. Żydzi wnieśli w posagu myślenie, Włosi muskuły, a mamoną podzielili się po równo. Stworzyli oni Ogólnokrajową Komisję, która miała kierować poczynaniami Narodowego Syndykatu Cosa Nostra. 

Mapa Mafijnej Komisji Narodowego Syndykatu Cosa Nostra działającej w Stanach Zjednoczonych od początku lat 30 XX wieku, sporządzona przez agentów FBI, 1963. 

Ojciec Chrzestny jest najlepszy przykładem na to, jak dzieło sztuki (czy będzie to film, książka lub piosenka) może wpłynąć na postrzeganie danej grupy społecznej czy też subkultury (szczególnie subkultury przestępczej). Mafia została oczarowana filmem Coppoli, w wyniku czego jej członkowie przyjęli pewne cechy zachowania ich filmowych odpowiedników. Między innymi zaczęli zwracać się do swojego szefa (toteż głowy rodziny – Dona) per Ojcze Chrzestny i całować go w rękę, tym samym okazując mu szacunek. Bywały i takie przypadki, kiedy agenci FBI, podsłuchując rozmowy gangsterów w klubach i barach, mogli usłyszeć jak cytowali oni fragmenty wszystkich trzech części. Było to bardzo silne przeżycie: oglądali film nakręcony w epoce, gdy organizacje mafijne i sposoby ich działania były nadal nieznane opinii publicznej. Kiedy Ojciec Chrzestny wszedł do kin, media przez długi czas zajmowały się tylko tematem Mafii. Film pomógł w stworzeniu mafijnej mitologii. Rozpowszechnieniu romantycznego wizerunku sycylijskich gangsterów, na wzór współczesnej bandy Robin Hooda. Z tego powodu, kiedy myślimy o włoskiej (lub amerykańskiej) Mafii, mamy przed oczami wizerunek gangu, złożonego z grupy przyjaciół, a nawet z członków biologicznej rodziny, którzy nigdy nie występują przeciwko sobie, zawsze trzymają się razem i przestrzegają wcześniej ustalonych zasad, opartych na honorze, rodzinie i tradycji. Ten tzw. mistycyzm włoskiej Mafii rozróżnia inne grupy przestępcze (np. rosyjskie lub nawet polskie gangi), kierujące się rządzą władzy i zysków. 

Oczywiście nie oznaczało to wcale żadnych zmian, żadnej Wielkiej Rewolucji Moralnej w przestępczym podziemiu USA. Mimo iż Vito Corleone człowiekiem wspaniałomyślnym, honorowym, o złotym sercu, nie oznaczało to, że był święty. A już na pewno nie można tego powiedzieć o jego synu. Michael Corleone był zaprzeczeniem swego ojca, przynajmniej jeśli chodzi o świat Mafii. Jego przyjaciele mogli się po nim spodziewać wszystkiego – w jednej chwili był osobą radosną i towarzyską, lecz szybko mógł się zmienić w bezlitosnego, psychopatycznego mordercę. Był człowiekiem o wiele przerażającym niż Don Vito. Ambitny i żądny władzy gangster, sprawujący kontrolę nad wszystkim i wszystkimi, co z resztą możemy zaobserwować w Ojcu Chrzestnym II i Ojcu Chrzestnym III. Michael zachowywał spokój i rozsądek, chłodno kalkulował wszystkie swoje decyzje, a jego oblicze, wzrok przepełniony nienawiścią, który mógł równie łatwo zabić jak wystrzał z pistoletu. Taki widok przerażał niejednego potencjalnego przeciwnika Rodziny Corleone. To właśnie postać Michaela, w większym stopniu niż Vita, wywarł wrażenie na gangsterach. 

Ojciec Chrzestny jest oczywiście fikcją opartą na faktach a wiele sytuacji przedstawionych w filmach i książce ma swoje źródło w rzeczywistości. Mario Puzo nie wymyślił wszystkich zwyczajów Mafii. Przy pisaniu czerpał on inspiracje ze starych legend i pogłosek jakie mógł usłyszeć od amerykanów włoskiego pochodzenia. Ale jedynym pewnym źródłem informacji byli tzw. Skruszeni mafiosi (wł. Pentti), którzy za złagodzenie wyroku lub ochronę, zaczęli sprzedawać swoich dawnych przyjaciół z Mafii. 


Historyczni przywódcy amerykańskiej Cosa Nostry. Pośród nich są zarówno włoscy jak i żydowscy gangsterzy, m.in. Salvatore "Charlie Lucky" Luciano (trzeci od lewej) i Meyer Lansky (obok). 


Vito i Michael Corleone byli inspirowani prawdziwymi Donami, żyjącymi w Stanach Zjednoczonych. Wyrachowanie i spokój oraz geniusz taktyczny Don Vita został przejęty od Carla Gambino (w półświatku przestępczym nazywanego Don Carlo), jednego z najpotężniejszych i najbardziej przebiegłych szefów La Cosa Nostra w USA. Ten niepozornie wyglądający starszy mężczyzna o ciepłym obliczu (wyglądem przypominał typowego dziadka), kierował amerykańską Cosa Nostrą w latach 1957-1975. Był typem człowieka rodzinnego, miał żonę i czworo dzieci, z którymi zamieszkał w skromny domu na Brooklynie. Dbał o dzieci, kochał swoją żonę i nigdy nie miał kochanki (co w świecie gangsterskim jest rzadkością). Jego podwładni wiedzieli, że Don Carlo nigdy ich nie oszuka. Od jego nazwiska pochodzi nazwa Rodziny Gambino (wcześniej nazywana Rodziną Manganno). Don Carlo przywrócił tradycyjną dyscyplinę, kodeks moralny, rozsądek działań i prowadzenia interesów przez Mafię. Nie szukał rozgłosu, przy całym swoim bogactwie i władzy żył skromnie. Podobnie jak Don Vito Corleone. 

Natomiast postać Michaela wzorowana była na innym przywódcy – Salvatorze „Charliem Lucky” Luciano, pierwszy szef wszystkich szefów (Capo di tuti Capi) nowojorskiego podziemia w latach 30-tych XX wieku. To właśnie Charlie Luciano był odpowiedzialny za zreformowanie amerykańskiej Cosa Nostry w Narodowy Syndykat. Bystry, inteligentny i okrutny bandyta, który nie cofnął się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel. Na równi z Carlem Gambino był przebiegłym mafiosem, kontrolującym półświatek twardą ręką, lecz w białych rękawiczkach. Jego zimne spojrzenie paraliżowało zwykłych ludzi (i samych członków Mafii). 

W Ojcu Chrzestnym, zarówno w książce i jej filmowej ekranizacji, pojawia się 5 mafijnych Rodzin - Corleone, Barzini, Tattagalia, Cueno i Stracci. Rodzina Corleone zajmuje pozycję najpotężniejsze organizacji przestępczej w Nowym Jorku, a co za tym idzie, w całym kraju. Musi ona zmierzyć się z zagrożeniem ze strony pozostałych rodzin (szczególnie z Rodzinami Barzini i Tattagalia), które czyhają na okazję, aby zdetronizować Rodzinę Corleone i przejąć jej terytoria. Wojnę gangów wywołuje Rodzina Tattagalia, we współpracy z Virggilem Sollozzo, tureckim handlarzem narkotyków. Jej przyczyną był wyraźny sprzeciw Don Vita Corleone wobec działalności narkotykowej w Nowym Jorku. Działania Sollozza popiera potajemnie Rodzina Barzini. 

Don Carlo Gambio (1902-1975). Zycie przywódcy Rodziny Gambino stało się inspiracją dla Maria Puzo przy pisaniu powieści Ojciec Chrzestny

Don Vito Corleone (1891-1955). Przywódca Rodziny Corleone, inspirowany życiorysem Carla Gambino.  

Pięć nowojorskich rodzin również miało swoje pierwowzory w rzeczywistości. Są to Rodziny Gambino, Genovese, Lucchese, Bonanno i Colombo. W rzeczywistości Rodzina Gambino posiadała pozycję najpotężniejszej rodziny przestępczej w całych Stanach Zjednoczonych, dzięki rozważnemu przewodnictwu Dona Carla Gambino. Głównym przeciwnikiem Gambino była Rodzina Genovese, uznawana w światku przestępczym za najbardziej przebiegłą, wykazującą zapędy na władzę absolutną. Prowadzili oni potajemne działania, które miały z każdym rokiem zmniejszyć wpływy Rodziny Gambino. Okazja natrafiła się w roku 1964, kiedy to lider innej rodziny, Joseph Bonanno, zamierzał wprowadzić w życie śmiały plan wyeliminowania najważniejszych Donów Nowego Jorku – m.in. Carla Gambino i Thomasa Lucchese, a także przywódców rodzin z Los Angeles i Buffalo. Plan Dona Bonanno był na tyle szalony (i głupi), że nikt nie wierzył w jej sukces. Nawet Rodzina Genovese, która formalnie nie wzięła w niej udziału, lecz nieformalnie wspierała wywołany przez Bonanno chaosu, w celu osłabienia Gambino. Wojna gangów w latach 1964-1969, nazwana została Wojną Bananową. W jej wyniku, Joseph Bonanno stracił kontrolę nad własną rodzinę, a jego miejsce zajął Gaspar DiGregorio, lecz nie na długo, w wyniku czego w Rodzinie Bonanno rozpętała się wojna domowa.  

Co się tyczy włosko-amerykańskiej Mafii, przedstawionej w filmie, jest on obrazem wyidealizowanym, jednak pod wieloma względami pokrywa się on z tym, o czym mówią znawcy tematu. W świecie przestępczym, mafioso nie jest zwykłym opryszkiem, lecz kimś znacznie więcej. To człowiek honoru, człowiek odważny, krzepki i inteligentny. Mafioso domaga się szacunku, ale i on jest zdolny do szanowania drugiego człowieka. Jeśli poczuje się znieważony lub oszukany czy okradziony, nie zwraca się w tej sprawie do sądu, nie szuka pomocy w policji. Sam potrafi wymierzyć sprawiedliwość, a kiedy brak mu własnej siły (innymi słowy nie chce się narazić na zbytnie zainteresowanie policji), działa za pośrednictwem innych ludzi, wyznających te same wartości. Mafioso jest przestępcą, a mimo to wśród członków własnej małej społeczności, uznawany jest za czcigodnego obywatela. Jego miejsce w społeczeństwie uświęcone jest przez normę moralną, wdrażaną przez stulecia. Gwarancją jego rangi społecznej jest fakt, że swymi działaniami zaspokaja nie tylko własne potrzeby, ale też chroni swoich krajanów, odgrywając przy tym rolę pośrednika w najróżniejszych sprawach. 

CDN  






poniedziałek, 28 października 2019

Legiony – Ale to już było…. I niech nie wraca więcej


Żyjemy w czasach, kiedy trudno jest stworzyć coś oryginalnego, odświeżającego, niepowielającego starych schematów. Szczególnie jeśli mówimy o polskim kinie historycznym, w którym epickie sceny bitewne i poruszające miłosne interakcje bohaterów, idą ze sobą w parze. Niestety, w przypadku filmu Legiony mamy do czynienia z kolejną kopią wcześniej powstałych tego typu produkcji. W dodatku nieudaną. 

Wiktoria Wolańska i Bartosz Gelner w filmie Legiony, 2019. 

Kiedy myślę o polskim kinie historycznym, przed oczami ukazuje mi się twórczość Jerzego Hoffmana. Można powiedzieć, że reżyser niemal zjadł zęby na ekranizacjach powieści Henryka Sienkiewicza, realizując takie produkcje jak Pan Wołodyjowski (1969), Potop (1974) oraz Ogniem i Mieczem (1999). Udało mu się stworzyć filmową trylogię, która zawierała w sobie wątki miłosne między głównymi bohaterami, interesującą fabułę i niezwykle charyzmatyczne postacie pierwszo i drugoplanowe, np. kreacje aktorskie Krzysztofa Kowalewskiego, występującego w roli Onufrego Zagłoby w Ogniem i Mieczem, lub Tadeusza Łomnickiego, jako pułkownika Michała Wołodyjowskiego w Panu Wołodyjowskim. Tą samą drogą chciał podążyć Dariusz Gajewski, reżyser najnowszego filmu wojennego, Legiony. Romans jest, bohaterowie są, fabuła jest, z jedną tylko różnicą. Wszystkie one, w porównaniu z Potopem lub Ogniem i Mieczem, wypadają blado. 

Na stronie internetowej Filmweb, poświęconej tematyce kina, możemy znaleźć fragment opisu filmu: „Legiony” to uniwersalna opowieść o przyjaźni, marzeniach, gorącym uczuciu i dorastaniu w trudnych czasach. Wielka historia w filmie jest tłem dla rozgrywającej się na pierwszym planie love story, w którą uwikłani są: Józek  (Sebastian Fabijański) – dezerter z carskiego wojska, agentka wywiadu I Brygady – Ola (Wiktoria Wolańska) z Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego oraz Tadek (Bartosz Gelner), narzeczony Oli, ułan i członek Drużyn Strzeleckich. Ich spotkanie rozpocznie burzliwy romans, który wystawi relacje bohaterów na wielką próbę. 


Tyle tytułem wstępu. Po przeczytaniu opisu, pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, dotyczyło jednej produkcji – Pearl Harbor, amerykański film wojenny, w reżyserii Michaela Baya. Co prawda obydwie produkcje dzieli znaczny odstęp czasowy, Pearl Harbor nakręcono w 2001 roku, a Legiony w latach 2017-2019, jednak mają one ze sobą wiele wspólnego. Po pierwsze,  oś fabuły obydwu dzieje się w czasach trwania dwóch największych wojen w historii ludzkości (I i II Wojna Światowa). Po drugie, w obydwu przypadkach mamy do czynienia z wyjątkowo nieciekawym i długo ciągnącym się wątkiem miłosnego trójkąta między głównymi bohaterami. Sprawia on, że widz dostaje białej gorączki i modli się, aby jak najszybciej przejść do scen walki. Mówiąc krótko, jest po prostu nudny. 

Sebastian Fabjański w roli Józka w filmie Dariusza Gajewskiego Legiony. 

Jeśli chodzi o obsadę aktorską, twórcom filmu udało się zgromadzić całkiem spore grono znanych nazwisk. Poza Sebastianem Fabijańskim i Bartoszem Gelnerem, pojawiają się: Mirosław Baka, Jan Frycz, Grzegorz Małecki, Borys Szyc i Antoni Pawlicki. Niestety, prawie każda z granych przez nich postaci jest pozbawiona jakichkolwiek cech osobowości. Wyjątkiem jest rola Sebastiana Fabijańskiego, człowieka z nikąd, dezertera z carskiej armii, który zbiegiem okoliczności trafia do oddziałów legionów polskich.  Dobrze również wypadł Mirosław Baka w roli Stanisława Kaszubskiego ps. „Król”, honorowego oficera 1 pułku piechoty Legionów Polskich. Jego postać jest idealną przeciwwagą dla Grzegorza Małeckiego, który wcielił się w polskiego oficera, służącego w carskiej armii Złotnickiego. Najgorzej wypada tutaj Wiktoria Wolańska, jako Aleksandra Tubilewicz, agentka wywiadu polskiego. Nie potrafi ona podjąć żadnej decyzji, grając typową „damę w opałach”, mimo paru scen, w których pokazuje nam, że umie używać broni. Trudno jest się z nią w jakikolwiek sposób utożsamić. Wypada ona najgorzej z całej obsady, co w przypadku młodej, debiutującej aktorki, jest bardzo przykre. Miejmy nadzieję, że jej kariera aktorska rozwinie się w przyszłości. Winę za to ponosi wyjątkowo zły scenariusz. 


Oficjalny zwiastun Legionów, 2019

Wydaje się, że jedynym plusem są sceny batalistyczne. Efekty specjalne robią wrażenie i wywołują u widza pozytywne odczucia. Z każdą nową produkcją tego typu widoczny jest wielki postęp rozwoju technologicznego w naszym kraju. Nie da się ukryć, że znaczna część budżetu, który wynosił ponad 27 milionów złotych, została przeznaczona właśnie na ten cel. Trzymające w napięciu sceny walk, nakręcone z niemal epickim rozmachem, próbują nam zrekompensować mdłą fabułę. Lecz nawet one nie mogą uratować tak fatalnie napisanej historii. Polscy twórcy nadal nie potrafią zrozumieć tego, że wpychanie na siłę do scenariusza banalnych romansów nigdy nie wychodzi polskim produkcjom filmowym na dobre. 

Legiony powstały w celu uczczenia setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Mimo, iż twórcy mieli dobre intencje, to jednak ich dzieło sprawia wrażenie, jakby zostały stworzone na siłę, w celu ponownego rozpropagowania trendu na kręcenie filmów historycznych, jak bywało to kilkanaście lat wcześniej. Film jest wyjątkowo nieudaną kopią Trylogii Jerzego Hoffmana i amerykańskiej superprodukcji Pearl Harbor. Jest to kolejny miłosny pastisz, na jaki nie wybrałbym się nawet z wycieczką szkolną. Oby ten trend nie zagościł w naszym kinie na stałe.  

poniedziałek, 21 października 2019

Ojciec Chrzestny – Arcydzieło, które miało nigdy nie powstać cz. 2


Trudne początki projektu Ojciec Chrzestny 

Paramount Pictures wreszcie miało reżysera, lecz nie oznaczało to, że od teraz wszystko będzie szło gładko. Paramount chciało nakręcić typowy film gangsterski, z minimalnym budżetem, z tą różnicą, że mieli w niej wystąpić aktorzy włoskiego pochodzenia. Coppola miał inny pomysł. Zamierzał zrobić kronikę rodziny sycylijskich emigrantów, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia, spełniając swój Amerykański sen. 

Mario Puzo i Francis Ford Coppola na planie filmowym, 1972 rok. Razem pracowali nad scenariuszem Ojca Chrzestnego. Później współpracowali nad kolejnymi częściami.

Jednak, w wyniku wszechobecnego rasizmu,  braku tolerancji i niechęci amerykańskich władz wobec obcych im społeczności, emigranci nie mogli w uczciwy sposób wyżywić swoich rodzin. Dlatego łączą oni siły i tworzą własną przestępczą subkulturę, której celem staje się osiągnięcie niezależności i przejęcie kontroli nad półświatkiem. Jedną z przedstawicielek tych grup miała być Rodzina Corleone, zamieszkała w dzielnicy Little Italy w Nowym Jorku. Miała to być metafora amerykańskiego kapitalizmu, bezwzględnego świata, gdzie przetrwają tylko najsilniejsi i najbystrzejsi. Evansowi nie podobał się ten pomysł, lecz w końcu został do niego przekonany, zaznaczając przy tym, że od tego momentu będzie patrzeć reżyserowi na ręce. 

Natomiast dystrybutorzy Paramount zaczęli mieszać się w produkcję filmu, rzucając Coppoli przysłowiowe „kłody pod nogi”. Przede wszystkim nie zamierzali przeznaczać dużej ilości pieniędzy, żeby zaoszczędzić w razie, jakby film miał okazać się klapą. Z tego powodu zapłacili niewiele za prawa do książki. Coppola i Puzo napisali scenariusz za półdarmo. 

Powieść Ojciec Chrzestny stała się międzynarodowym bestsellerem i nowe kłopoty pojawiły się wtedy, kiedy wszyscy w wytwórni, przewodniczący, prezes, wszyscy, którzy wcześniej się nie wtrącali, mieli zdecydowanie lepszy pomysł na realizację jej filmowej ekranizacji. Reżyser nie miał  mógł swobodnie realizować swojej wizji, a dystrybutorzy sprzeciwiali się obsadzie prawie każdej ważniejszej postaci. To były bardzo trudne wybory dla Paramount. 

Przedstawiciele wytwórni nie chcieli słyszeć o tym, że Marlon Brando wystąpi w roli Vita Corleone. Miało to związek z wyjątkowo trudnym charakterem aktora, który cechował się megalomanią i nieprzewidywalnością. Charles Bludhorn pamiętał historie o tym, co Brando wyczyniał na planie filmu Bunt na Bounty (1962). Ekscesy aktora kosztowały studio Metro-Goldwyn-Mayer miliony dolarów, o mało nie doprowadzając je do bankructwa. Dochodzi jeszcze kwestia wysokiej gaży jaką Brando żądał za swoją pracę. W końcu jednak Coppola dostał zgodę na zaangażowanie Brando do głównej roli, pod warunkiem, że nie zarobi tyle, ile zarobił w poprzednich filmach, a także jeśli przyrzeknie, że nie będzie sabotował produkcji. Producenci mieli również problem z Alem Pacino, wtedy jeszcze młodym i nieznanym aktorem teatralnym, o włoskich korzeniach. W roli Michaela Corleone wszyscy woleli zobaczyć Roberta Redforda lub Ryana O’Nela. W przypadku wyboru tych dwóch ostatnich by się zgadzało, gdyż postać Michaela w książce wyglądem przypomina typowego Amerykanina, a nie Włocha. 

Al Pacion w roli syna głowy mafijnej Rodziny Corleone, Michaela Corleone, 1972. 

Opis z książki - Wysoki, przystojny młody mężczyzna, nie miał ciężkiej kupidynowej twarzy innych dzieci, a jego kruczoczarne włosy były proste, nie kędzierzawe. Cerę miał jasnooliwkowego koloru, który uznano by za piękny u dziewczyny. 

Pomysł Coppoli, aby zaangażować niskiego bruneta, kogoś o włoskiej urodzie, był dla wytwórni czymś nie do zaakceptowania (chociaż wcześniej potrzebowała aktorów włoskiego pochodzenia, w celu zachowania realizmu). Ustąpiła dopiero wtedy, kiedy reżyser zagroził, że porzuci prace nad filmem i będę musieli znaleźć kogoś innego na jego miejsce. Coppola musiał (dosłownie) walczyć o każdego aktora i aktorkę. I tak wykrystalizowała się pełna obsada filmu: Marlon Brando (Don Vito Corleone), Al Pacino (Michael Corleone), Robert Duvall (Tom Hagen), James Caan (Santino Corleone), John Cazale (Fredrico Corleone) oraz Diane Keaton (Kay Adams). Wynagrodzenie dla najważniejszych członków obsady wyglądało tak: 

- Al Pacino, James Caan, John Cazale i Diane Keaton otrzymali po 35.000 dolarów, 
- Robert Duvall 36.000, 
- Marlon Brando 50.000 za sześć tygodni pracy, po 1000 dolarów na tygodniowe wydatki i 5% udziałów w zyskach za film, co w sumie dawało około 1,5 miliona dolarów. 


Kłopotów ciąg dalszy 

Aktorzy na planie Ojca Chrzestnego, 1972. Od lewej: James Caan, Marlon Brando, Al Pacino i John Cazale. 

Paramount dokonywała dalszych cięć wydatków. Studio nie chciało, by akcja filmu działa się w roku 1946, jak jest w książce, tylko współcześnie, czyli w latach 1971-1972. Nie zgadzali się, by kręcić w Nowym Jorku, tylko w Saint Louis, gdyż tak było taniej. Z tymi przeciwnościami losu, musiał zmierzyć się tylko jeden człowiek – Francis Ford Coppola. Był to konflikt między wytwórnią, która chciała wyprodukować niskobudżetowy gniot, żerując na sławie powieści, a artystą, który zamierzał powiedzieć coś ważnego o amerykanach włoskiego pochodzenia, Mafii i rodzinie. Po długich i ciężkich negocjacjach, Coppola mógł zacząć kręcić film. Oczywiście pracodawcy reżysera wciąż byli niezadowoleni z jego stylu pracy. Tak wspomina jedną z najpoważniejszych sytuacji George Lucas:  

Odwiedziłem go (Coppolę) na planie i byłem świadkiem, jak kłócił się z Bobem Evansem. Francis był na tyle wkurzony całą tą sytuacją, że wyrwał telefon podłączony blisko drzwi i cisnął nim w stronę Boba, wygrażając mu przy tym pięściami. Szef produkcji uważał Coppolę za reżysera niekompetentnego, ale Francis mógł pracować w warunkach wojennych i pokojowych jednocześnie. Podejrzewam, że najlepsze rzeczy tworzył pod gradem pocisków.  

Francis Ford Coppola przed fikcyjną resturacją Louis Restaurant, 1972. Ta scena uratowała reżysera przed utratą pracy. 

Atakowany ze wszystkich stron, Coppola był bliski utraty posady, lecz uratowały go dwie rzeczy. Pierwszą było wstawiennictwo Marlona Brando. Aktor oświadczył, że jeśli Coppola odejdzie, to on razem z nim, a Paramount straci na tym mnóstwo pieniędzy. Drugą była zmontowana scena Zabójstwa gangstera Sollozza i skorumpowanego policjanta kpt. McClusky’ego. Scena, pełna napięcia, niepokojącej atmosfery i idealnie dobranej ścieżki dźwiękowej sprawiła, że od tej pory Francis mógł działać w spokoju. 

Do czasu, kiedy trzeba było zmontować cały film. Robert Evans zapowiedział, że jeśli film będzie trwać aż 2 godziny i 10 minut (będzie o minutę dłuższy, niż przewidziano w umowie), zabiorą go do Los Angeles i tam skończą montaż. Coppola nie był z tego faktu zadowolony, ponieważ wolał mieć pełną kontrolę nad swoim dziełem. Dlatego reżyser wpadł na pewien pomysł. Przyjechał do studia Paramount, wraz ze swoim montażystą Walterem Murchem, mając ze sobą dwie wersje filmu, skróconą o pół godziny i oryginalną, przekraczającą 2 godziny i 10 minut. Po pokazie wersji skróconej, Evans oświadczył, że dostał tylko zwiastun, a nie cały film, w związku z tym montaż zostanie skończony w Los Angeles. Wobec tego, Coppola i Murch pokazali oryginalną wersję, przekraczającą wymaganą ilość czasu. Evans był zadowolony z efektu i pozostawił twórcą wolną rękę. 

Scena śmierci Solloza i MucClussky'ego. 


Mafia? Jaka Mafia? 

W trakcie pracy na planie, filmowcy musieli zmierzyć się z o wiele gorszym zagrożeniem, niż wiecznie niezadowoleni przedstawiciele wielkiej wytwórni. Zagrożeniem ze strony nowojorskiej Mafii. Jej przedstawiciele robili wszystko, aby nie dopuścić do powstania Ojca Chrzestnego. W tym celu sabotowali produkcję na różne sposoby (mniej lub bardziej drastyczne). Między innymi wykorzystali do tego celu związek Włosko-Amerykańskiej Ligi Praw Obywatelskich, której członkowie walczyli ze stereotypowym postrzeganiem Włochów jako gangsterów, organizując protesty sprzeciwiające się ekranizacji powieści Puzo. Jak na ironię, założycielem i przewodniczącym Ligi był Joseph Colombo, głowa mafijnej Rodziny Colombo, jednej z pięciu najważniejszych w Nowym Jorku. Na jego polecenie kilku nieznanych sprawców ostrzelało samochód jednego z producentów (Ala Rudy’ego), z planu zniknął sprzęt wart ponad 1 milion dolarów, a studio Paramount Pictures musiało zostać parę razy ewakuowane z powodu fałszywego alarmu bombowego. Posunięto się nawet do szantażu Roberta Evansa, który otrzymał telefon od nieznanej osoby o takiej treści: 

Wypierdalaj z miasta! Nie kręć tu żadnego filmu o Mafii! Mafii nie ma! 

Joseph Colombo, głowa Rodziny Colombo i przewodniczący Włosko-Amerykańskiej Ligi Praw Obywatelskich. Z łatwością mógł zakończyć produkcję Ojca Chrzestnego. 


W końcu doszło do spotkania z twórcami filmu, a Josephem Colombo. Osiągnięto kompromis na mocy którego ze scenariusza wycięto słowa Mafia i Cosa Nostra (wł. Nasza Sprawa – nazwa organizacji sycylijsko-amerykańskiej Mafii). Dzięki temu zażegnano konflikt, a część członków Rodziny Colombo nawet pomogła w produkcji, służąc jako statyści do otwierającej film sceny wesela córki Dona Corleone. 

Premiera i Odbiór 

Premiera Ojca Chrzestnego odbyła się 15 marca 1972 roku w Lowes State Theatre w Nowym Jorku. Jego odbiór przez widzów był bardzo pozytywny, wręcz rewelacyjny, co zaskoczyło nawet samych twórców. Od czasu premiery, dziennie zarabiał 1 milion dolarów, a kolejki pod kinami w całym kraju były coraz większe i większe. Do tego stopnia, że miejscowi sklepikarze zaczęli się na nie skarżyć, gdyż psują im biznes. Budżet filmu wynosił 6 milionów dolarów, a zarobił ponad 134 miliony 966 tysięcy 411 dolarów w samych Stanach Zjednoczonych. Na świecie zarobił ponad 110 milionów dolarów. 

Widzowie byli wniebowzięci, a krytycy porównywali dzieło Coppoli do najsłynniejszych dramatów Williama Szekspira. 

Steven Spielberg – Ten film mnie, dosłownie, powalił na kolana. Czułem, że powinienem odejść z branży. Nie ma sensu, abym nadal był reżyserem, ponieważ nigdy nie osiągnę tego poziomu wiarygodności w opowiadaniu historii. 

W roku 1973, film Ojciec Chrzestny otrzymał 3 Oscary i 8 nominacji, m.in. za Najlepszy Film (dla Ala Ruddy'ego), Najlepszy Scenariusz (dla Coppoli i Puzo) i Najlepsza Rola Pierwszoplanowa dla Marlona Brando. Nominacje otrzymali James Caan, Al Pacino i Robert Duvall (Najlepsze Role Drugoplanowe), Coppola (za Najlepszą Reżyserię. Oscara otrzymał dwa lata później za Ojca Chrzestnego II), Nino Rota (za Najlepszą Muzykę), Anna Hill Johnstone (Najlepsze Kostiumy), Walter Murch (Najlepszy Montaż i Najlepszy Dźwięk). Oprócz tego Coppola umocnił swoją pozycję w branży. Z początkującego, mało znanego debiutanta stał się pełno rasowym reżyserem, który osiągnął finansową stabilizację i mógł tworzyć co tylko chciał. Jego sukces przyczynił się do zwiększenia znaczenia reżysera jako twórcy i głównego autora swojego dzieła. Reżyser okazał się być ważniejszy dla filmu od wielkich wytwórni (zupełne przeciwieństwo tego, co w latach 40-tych i 50-tych było powszechne). 


Członkowie Rodzina Corleone, siedzący przy stole podczas tradycyjnego rodzinnego obiadu. 


Ojciec Chrzestny odnosił wielki sukces przede wszystkim wśród społeczeństwa Amerykanów Włoskiego pochodzenia. Po obejrzeniu filmu, większość z nich zgodnie twierdziło, że to nie jest tylko historia o Mafii, ale przede wszystkim jest to historia o nich samych. Każda kolejna scena filmu ukazuje nam, jak Coppola był przesiąknięty włoską kulturą. Widoczne jest to np. w scenie wesela, w której przedstawia nam strukturę włoskiej rodziny, relacje jej członków oraz ich sposób świętowania i spożywania tradycyjnych posiłków. Publiczność identyfikowała się z większością zachowań głównych bohaterów, np. reakcja Sonny’ego na wieść o tym, że jego siostra Connie jest bita przez męża, lub sposób widzenia świata przez Vita Corleone, w którym nic nie przychodzi za darmo, tylko trzeba po to sięgnąć. 

Mimo wielu niesprzyjających okoliczności i przykrych sytuacji, Coppola zdołał nakręcić jeden z najważniejszych filmów w historii amerykańskiej kinematografii. Ukazał nam ludzką stronę członków Mafii, tworząc przy tym romantyczną wizję świata przestępczości zorganizowanej. Świat gangsterów to świat bezwzględny, pełen chciwości i perfidii. Lecz nawet w takim świecie istnieją ludzie, kierujący się własnym moralnym kodeksem postępowania. Mafioso to człowiek honoru, zdolny zarówno do okazywania nienawiści jak i miłości, pogardy i współczucia, apatii i empatii. Ojciec Chrzestny jest dramatem w najlepszym wydaniu, a jego kolejne części – Ojciec Chrzestny II (1974) i Ojciec Chrzestny III (1990) – są jego godnymi następcami. 


MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...