wtorek, 6 października 2020

Polskie Radio w obronie ojczyzny

 

Każdy z nas na pewno, chociaż raz w życiu, zastanawiał się co by się stało, jakby wybuchła III wojna światowa. Co wtedy byśmy zrobili? Czy udalibyśmy się na front, wesprzeć żołnierzy, czy może ucieklibyśmy poza granice kraju, aby najpierw zapewnić bezpieczeństwo naszej rodzinie? Z takimi dylematami musieli zmierzyć się Polki i Polacy, żołnierze i cywile, robotnicy i artyści, żyjący w czasach II wojny światowej. 


Aleksandra Domańska (od lewej), Agnieszka Skrzypczak (w środku) i Piotr Piksa (z prawej), w spektaklu Teatru Telewizji Polskiej, „Halo, halo, tu mówi Warszawa”, reż. Ewa Małecki. Fot. Mat. Filmu Polskiego.

5 października 2020 roku, w Programie 1. Telewizji Polskiej odbyła się premiera spektaklu sztuki Iwony Rusek, w reżyserii Ewy Małecki, Halo, halo, tu mówi Warszawa. Sztuka opowiada o trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się warszawska rozgłośnia Polskiego Radia, podczas wybuchu II wojny światowej. Pracownicy Polskiego Radia muszą zmierzyć się z wiadomością wkroczenia wojsk niemieckich do Polski, co oznacza powszechną mobilizację obywateli i wszelką dostępną pomoc dla oddziałów wojska polskiego. W tym właśnie czasie dyrektorzy Polskiego Radia, Konrad Libicki (Sambor Czarnota) i Piotr Górecki (Sławomir Grzymkowski), podejmują trudną decyzję o przeniesieniu rozgłośni z Warszawy do Lublina, a także o zniszczeniu stacji w Raszynie. Jeden z pracowników radia, Edmund Rudnicki (Adam Cywka) sprzeciwia się temu i wraz z grupą młodych radiowców zamierza utrzymać pracę Polskiego Radia w stolicy. W dramacie poznajemy codzienne życie i problemy zwykłych pracowników PR, jak i również ważnych postaci historycznych, m.in. prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego (Paweł Bluszcz), płk. Wacława Lipińskiego (Szymon Mysłakowski), , czy Marii Żebrowskiej (Anna Grycewicz) i Władysława Szpilmana (Eryk Kulm). Ich zaangażowanie i poczucie obowiązku sprawiły, że Polskie Radio stało się źródłem siły moralnej i duchowej, potrzebnej do zbudowania narodowej wspólnoty, podczas obrony stolicy i jej mieszkańców.

Pierwszą rzecz, na którą zwróciłem uwagę, jest doskonałe zdjęcia wykonane przez Wojciecha Suleżyckiego, a także scenografia, za którą odpowiedzialny był Arkadiusz Kośmider. Pomieszczenia, w których pracowali radiowcy, zostały odwzorowane tak, abyśmy mogli poczuć się jak w latach 30-tych XX wieku. Podobnie jest z kostiumami aktorów, stworzonymi przez Agnieszkę Kaczyńską oraz z muzyką, skomponowaną przez Grzegorza Łapińskiego, jak również ze starszych nagrań, pochodzących z lat przedwojennych.

W scenariuszu, napisanym przez Iwonę Rusek, zawarte zostały prawdziwe zapisy rozmów i nagrań z lat 30-tych, które zostały potem odtworzone w dialogach, wypowiadanych przez aktorki i aktorów. Co się tyczy obsady, została skompletowana głównie z aktorów i aktorek młodego pokolenia (poza Bluszczem, Grzymkowskim i Cywką). Najbardziej wyrazistymi postaciami wydają się być Jerzy Waskowski, w którego rolę wcielił się Krzysztof Szczepaniak oraz Justyna Kowalska, jako Nelly Horecka, dwójka młodych, pełnych radości, lecz niepozbawionych powagi, radiowcach. Na wzmiankę zasługują również Edmund Rudnicki, w którego wcielił się Adama Cywkę czy Konrad Libicki, dyrektor Polskiego Radia, w tej roli Sambor Czarnota. Ten pierwszy jest charyzmatycznym człowiekiem, miłośnikiem muzyki oraz sztuki filmowej, o niesamowitym życiorysie. Byłem szczerze zaskoczony tym, że Adam Cywka (którego znałem głównie z podkładania głosu animowanej postaci Maślany w kreskówce dla dorosłych Włatcy Móch, Bartosza Kędzierskiego), stworzy tak ciekawą postać. Drugi, natomiast, także w fenomenalny sposób odtworzył rolę dyrektora Polskiego Radia, który mimo, że jest człowiekiem stanowczym i nieznoszącym sprzeciwu, jest patriotą, któremu leży na sercu dobro ojczyzny. Dlatego potrafi on przedłożyć dobro radia, na rzecz dobra ogółu. 

Halo, halo, tu mówi Warszawa, jest jedną z najlepszych premier Teatru Telewizji Polskiej, jakie odbyły się w roku 2020. Pełna emocji sztuka Iwony Rusek, zekranizowana przez Ewę Małecki pokazała nam, jak wyglądały ostatnie chwile normalności, aby potem ukazać dramatyczną próbę walki poradzenia sobie w tej sytuacji bez wyjścia, w jakie znaleźli się wówczas przedstawiciele Polskiego Radia, którzy wzięli się w garść i chcieli do samego końca wesprzeć rodaków walczących o wolność. Miejmy nadzieję, że w dzisiejszych czasach, jeśli miałoby dojść do podobnej tragedii, będziemy mieli duchowe wsparcie takich ludzi, którzy zostali nam w tym dramacie przedstawieni.

MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...