Echa międzynarodowej
akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Niedawno miałem okazję przeczytać newsa o tym,
jak jeden z tych „potworów w ludzkiej skórze”, „zboczeńców” i „erotomanów”, Woody
Allen, na szczęście, znowu ma problemy związane ze swoją niechlubną
przeszłością. W wyniku oskarżeń o molestowanie seksualne, jakie wysunęła jego
przybrana córka Dylan Farrow, nikt już nie chce współpracować z reżyserem.
Wielu aktorów i aktorek publicznie odmawia grania w jego filmach, a kilku
zadeklarowało, że żałuje, że już w nich zagrało. I słusznie. Zwłaszcza, że
Allen, jak dobrze wszyscy wiemy, jest przecież okropnym zboczeńcem i powinien
być ukarany za swoje postępowanie.
Jak
ostatnio doniósł „New York Times”, cztery największe wydawnictwa książkowe w USA
odmówiły podjęcia rozmów w sprawie wydania wspomnień Allena w formie
autobiografii. A kto by chciał poznać, jak naprawdę było, skoro wszyscy mówią, że Allen jest
okropnym pedofilem? Ja na pewno nie. To bardzo słuszna decyzja, a drogie panie
z #MeeToo nie pozwalają nam o tym zapomnieć. Uważam, że powinno się wymazać
nazwisko Woody’ego Allena z pamięci, żeby żaden normalny człowiek nie mógłby o
nim nigdy usłyszeć.
Zaraz, zaraz…. Co jest, do cholery? Bijecie mi brawo? Uśmiechacie się do mnie?
Mówicie mi, że mam rację i powinno mi się polać? Lajkujecie moje posty i
piszecie w komentarzach, że: Woody Allen
jest potworem i powinno się go nie tyle zamknąć w pierdlu, ale i jeszcze
publicznie dokonać egzekucji? Zgadzacie się z tą „biedną”, „skrzywdzoną” dziewczynką,
jaką była w latach 90-tych Dylan Farrow (prawdziwa córka byłej partnerki
życiowej Allena, Mii Farrow), że Allen dotykał ją w „tych” właśnie miejscach? W
Punkt G? Oznajmiacie, że popieracie działania Dylan i Mii Farrow, zgadzacie się z Jude’m Law i z wieloma innymi aktorami i aktorkami, że dobrze robią, że już nigdy nie będą pracować przy jego filmach?
A
skąd w ogóle macie taką pewność, że to co wszystko mówią lub piszą, jest
prawdą? Skąd wiecie, czy to co ja napisałem jest w 100% prawdą? Dlaczego tak uważacie, skoro Ja napisałem, podkreślam, tylko we wstępie tego tekstu to, że
Woody Allen jest zboczeńcem? Czy przedstawiłem wam jakieś logiczne argumenty, potwierdzające
tezę, że reżyser jest winny? Rozmawialiście z którąkolwiek ze stron? Czy może
macie dowody nagrane na telefonach, czy na taśmach i macie absolutną pewność,
że Allen jest przestępcom seksualnym?
Zaraz,
co…. co? Że jak? A, no tak! W telewizji żeście się o tym dowiedzieli! W gazecie
przeczytaliście o tym! Posłuchaliście się (to jest niezłe) „autorytetów”
społecznych, jakim na pewno są inne gwiazdy filmowe i im uwierzyliście! W
telewizji żeście się o tym dowiedzieli i uważacie to za pewniak. Od razu stwierdziliście, że to co wam powiedzieli, to musi być prawda. A czy
telewizja pokazała jakiekolwiek dowody na to, że Allen jest winny? Nie! To
dlaczego wierzycie w to? Nadal wierzycie w to, bo teraz WSZYSCY w to wierzą?
Wasi znajomi, przyjaciele, rodzicie, więc wy też? No cóż mogę wam powiedzieć?
Gratuluję!
Ten
dość ironiczny (i również emocjonalny) wstęp był dość długi, ale jakoś musiałem
zacząć moje dywagacje nad tym, co się teraz dzieje w mediach. Burza, jaka się rozpętuje, kiedy ktoś, czy to kobieta, czy mężczyzna, wypowie się przed kamerą,
że jakaś osoba publiczna (artysta czy polityk), molestowała ją/jego seksualnie,
albo co gorsze, próbowała lub zgwałciła ją/jego wiele lat temu i teraz jest
odpowiedni moment, aby wyjść z ukrycia i przekazać tę informację całemu światu.
Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy. Dobrą stroną na pewno jest to, że
jeżeli naprawdę dochodziło do tego typu czynów, to teraz nareszcie się ktoś tym
zainteresował i taką osobę spotka wreszcie zasłużona kara a ofiara nareszcie odczuje ulgę i będzie mieć poczucie sprawiedliwości. Dość późno, ale zawsze. Z drugiej strony jednak, mamy do
czynienia, jak to zwykle bywa, z masową histerią ludzi. Zawsze się coś takiego
dzieje. Dzieje się tak, kiedy ci „normalni”, „przeciętni”, niemogący nawet
marzyć o dosięgnięciu szczytu Olimpu (personifikacja sławy i pieniędzy. Do tego
właśnie poziomu doszła większa część polityków i artystów) przedstawiciele
społeczeństwa dowiadują się, że osoby z show businessu jednak mogą zrobić coś
złego. Ich ulubieni aktorzy, reżyserzy i muzycy, ludzie będący autorytetami, z
których przeciętni chcą brać przykład, jednak mogą być maniakami seksualnymi.
TO PO PROSTU SZOK! NIE
DO WIARY!
Woody Allen, ofiara czy oprawca?
Wielu
nie może w to uwierzyć. Albo jednak może. Może nawet za łatwo. Zła strona tego wygląda zupełnie
inaczej, kiedy mówimy tutaj tylko o podejrzeniach dokonanego przestępstwa przez
sławną osobę. Podkreślam, PODEJRZENIACH!
PODEJRZENIACH RZEKOMEGO MOLESTOWANIA! RZEKOMEGO
GWAŁTU! Musiałem te słowa wyłuszczyć czarno na białym laikom, którzy nie
rozróżniają słów: podejrzany o rzekome
molestowanie z oskarżonym o
molestowanie. Ale nawet jeśli ktoś jest oskarżony o molestowanie, to, UWAGA: wcale nie znaczy, że naprawdę
popełnił ten czyn.
Dam
teraz czas wszystkim, ze szczególnym wyróżnieniem przedstawicielek ruchu #MeeToo na przyswojenie tej informacji!
Redakcja strony
Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society serdecznie przepraszają wszystkie
przedstawicielki płci przeciwnej za ten niestosowny komentarz. Winny został już
zwolniony z pracy.
I
teraz to bardzo wrażliwe społeczeństwo szuka dobrej recepty, tzw. „złotego
środka”, który mógłby zapobiec dalszym tego typu straszliwym czynom. Żeby nikt
już nie stał się ofiarom chorych fantazji tych niewydarzonych, niewyżytych erotycznie hollywoodzkich
maniaków. Trzeba w końcu ochronić nasze dzieci w przyszłości przed czymś takim,
prawda? Cóż, ludzie MYŚLĄCY, doskonale wiedzę, że nie da się uchronić CAŁEGO
społeczeństwa od tego typu przykrych doświadczeń. Osobiście bardzo bym tego chciał,
ale dobrze wiem, że nie wystarczy tak tylko powiedzieć, czy wprowadzić w życie jakąś ustawę, polityczny manifest jak zrobili to Szwedzi w roku 1972, tworząc tzw. "Rodzinę Przyszłości". Albo pójdźmy jeszcze dalej. Wprowadźmy przymusową kastrację wszystkich mężczyzn. To już zdecydowanie lekka przesada,
chociaż wiele feministek pewnie by się ucieszyło na samą myśl o tym, gorzej z
normalnymi kobietami.
Redakcja strony
Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society jeszcze raz serdecznie przeprasza
wszystkie przedstawicielki płci przeciwnej za ten niestosowny komentarz. Winny
zwolnienia winnego, właśnie został zwolniony z pracy.
A
więc co robi nasza wrażliwa część społeczeństwa? To co umie najlepiej. Najpierw
panikuje. Po panice przychodzi czas na szukanie winnych (zajmuje im to góra par dni, aż
znajdzie się przywódca stada) i
utworzenie ugrupowania, bądź kilku, który stałoby na straży moralności i zwalczałoby
tego typu sytuację. A potem wszczyna się krucjatę! Oczywiście jesteśmy ludźmi
cywilizowanymi i jak na XXI wiek przystało, nie mówimy tutaj o średniowiecznej
krucjacie z Ogniem i Mieczem przeciwko muzułmanom, atakującym Jerozolimę. Chodzi o krucjatę
moralną. Szczególnie teraz, kiedy widzę co się teraz dzieje, jaka jest reakcja
społeczeństwa na każde, nawet najmniejsze podejrzenie o popełnienie jakiegoś
ciężkiego przestępstwa, jakim niewątpliwie jest molestowanie seksualne, lub pedofila. Media
widzę siebie wtedy w potrójnej roli - policjanta, sędziego i kata. Trzy w jednym.
W dodatku mają swoją „ławą przysięgłych”. Są nimi wcześniej wspomniane
wszelakiego rodzaju organizacje feministyczne, ruchy walczące o prawa człowieka
(koń by się uśmiał), które gdyby tylko dostały kogoś podejrzanego, lub
prawdziwego winowajcę w swoje ręce, to postąpiłyby jak XV-wieczna hiszpańska
inkwizycja - Na stos z nimi!
Kevin Spacey, ofiara czy oprawca?
Ale w takim razie co
można powiedzieć o przypadku Woody’ego Allena? Albo Michaela Jacksona? Czy oni
są winni? Czy oni też powinni być publicznie potępieni i wykluczeni z naszego
społeczeństwa? A Kevin Spacey? Kwestię Spacey’ego możemy badać w kontekście
podobnym do Harveya Weinsteina (przypomnijmy, producent filmowy został oskarżony przez ponad 70 kobiet o molestowanie i wykorzystywanie seksualne. Z tego powodu powstała akcja #MeToo), gdyż aktora oskarżyło aż 30 mężczyzn o niestosowne zachowanie wobec nich. Innymi słowy, wykorzystywał ich seksualnie. Przynajmniej oni tak twierdzą. Bo przecież nic mu nie udowodniono. Media donoszą co prawda,
że jedna z ofiar nagrała całe zajście, lecz skoro tak było, to dlaczego (jak
było w przypadku Weinsteina), nie upublicznił tego w Internecie? Skoro wiele
osób tak robi, to czemu nie doczekaliśmy się Taśm prawdy Kevina
Spacey’ego?
I to samo jest z Woodym Allenem i
Michaelem Jacksonem. Nie ma żadnych dowodów na
ich winę. Jedyne co właściwie zdołaliśmy usłyszeć, lub przeczytać, to słowa
ludzi oskarżających ich o popełnienie przestępstwa. Nie dostaliśmy żadnych
materiałów video, czy taśm z głosem Jacksona i Allena, którzy popełniają dany
czyn, czy też nakłanialiby swoje rzekome ofiary do czegoś wbrew ich woli. Dziennikarze śledczy (jeśli w ogóle takowi byli) nie przedstawiły nam
żadnych dowodów. Jedyne co udaje im się robić, to po kolei, kroczek po kroczku
usuwają pamięć po Jacksonie, bojkotując granie w radiu jego największych
przebojów, praktycznie nie zadają pytań, ani nie rozmawiają o tym, czy te oskarżenia są prawdziwe czy fałszywe, a zamiast tego rozpowszechniają na cały świat film produkcji HBO „Leaving
Neverland”, w którym to panowie James Safencuck i Wade Robson wyznają, że w
przeszłości byli molestowani przez Króla Popu. Wszyscy uznali go za
obrzydliwego pedofila, a echa tej afery dotarły także i do Polski ponieważ
patronem Amifteatru, który znajduje się
na warszawskim Bemowie, został właśnie Jackson. Teraz władze dzielnicy Bemowo chcą zmienić swoją decyzję, tłumacząc
się, że Amfiteatr powinien zmienić swoją nazwę, gdyż jej patron jest obciążony
oskarżeniami o pedofilię. Chociaż władzom nie przeszkadzało to że oskarżenia
tego typu wysunięto w stronę Jacksona, z których został on
oczyszczony już w roku 2004. Przypadek?
A
jak zareagowali normalni ludzie na te oskarżenia? Jak zareagowali jego fani? Czy zadali sobie
trochę trudu i przyjrzeli się tej sprawie bliżej? Cóż, ci
ludzie, w większości przynajmniej, zachowali się jak prawdziwi, zdrowo
rozsądkowi i myślący obywatele wolnego świata……... I uznali, że media mają
rację! A co żeście myśleli? Że spróbują myśleć samodzielnie? A skąd! Tysiące,
jeśli nie setki tysięcy amerykanów, szczycących się swoją wolnością wypowiedzi
i demokracji i tak dalej, uznało, że pamięć po zmarłym już dawno artyście muzycznym powinna
zostać usunięta raz na zawsze, za to, że przecież był złym, okrutnym i
brutalnym gwałcicielem małych dzieci. Nic mu nie udowodniono, ale i tak nie mieli z tym żadnego problemu. Obrońcy Jacksona również się pojawili,
ale niestety, robią dokładnie to samo, co jego przeciwnicy. Obrzucają wyzwiskami
i obelgami panów Safenchuka i Wade’a, wyzywając ich od najgorszych.
Woody
Allena też w tym wszystkim siedzi po uszy. A właściwie musi w tym wszystkim
siedzieć, czy tego chce, czy nie. Czy molestował małą dziewczynkę w
przeszłości, czy nie, to nie ma znaczenia. Ludzie się o tym dowiedzieli i
rozpętała się wielka afera. Czy jednak decyzja czterech największych wydawnictw
książkowych w Stanach Zjednoczonych o niewydaniu autobiografii reżysera, w
której sam zainteresowany przedstawiłby swoje zdanie na temat całej tej sprawy i miałby jakąś szansę obrony, jest dobra? Ja uważam, że jest zła. Oczywiście nie oznaczałoby to też, że wszystko co napisze, jest
prawdą. Ludzie, którzy go nie lubią i tak nie uwierzą. Ale co z ludźmi
postronnymi? Neutralnymi? Czy oni nie chcą poznać, co ma do powiedzenia w
sprawie oskarżeń? Panie Farrow przedstawiły swoje argumenty w najważniejszych amerykańskich dziennikach telewizyjnych i już znamy ich stosunek
do amerykańskiego reżysera. Czy nie mamy prawa dowiedzieć się co Allen sądzi o
tym wszystkim? Według Czterech Największych Wydawnictw Książkowych w USA…. Nie.
A przynajmniej oni nie przyłożą do tego swoich rąk.
Oczywiście
upraszczam te słowa, ale inaczej nie da się tego skomentować. No może się da,
ale to jest męczące. Ludzie łatwo ulegają manipulacji. Bardzo łatwo. I nawet
przez myśl im nie przychodzi to, że jeżeli większa część społeczeństwa popada w
masową histerię, to jest coś nie w porządku. Po prostu nie myślą wtedy samodzielnie. A jak histeria,
to w grę wchodzą emocje. I tutaj docieramy do sedna tego wszystkiego. Emocje. Emocje, to coś co łączy wszystkich ludzi. Dobrze wiemy, że emocje mogą być pozytywne, ale i też negatywne. A emocje często nacechowane negatywnymi konotacjami są dość powszechne. Zwłaszcza, jeśli pojawiają się w kontekście osoby publicznej, oskarżanej o popełnienie straszliwego czynu. Nie
ma tutaj już miejsca na normalną, mądrą i rzetelną dyskusję. Wystarczy wspomnieć o słowach Matta Damona, który w programie ABC krytycznie wypowiedział się o akcji #MeToo. Powiedział coś takiego:
Nie trzeba było długo czekać na reakcję członkiń ruchu #MeToo, które uznały go za osobę, delikatnie mówiąc, niepoczytalną. Przekazy medialne ukazują nam obraz
ludzi w tak negatywnym świetle, że odbiorcy aż kipią negatywnymi emocjami. Są oni nimi tak nabuzowani, że gdyby tylko zobaczyli osobę podejrzaną,
tylko podejrzaną o coś złego, albo, jak w przypadku Damona, powiedziała coś nie tak, wedle ich racji, to natychmiast dokonaliby publicznego linczu. Nie
tylko dokonaliby samosądu na jego ciele, ale także i na jego duchu. Na pamięci
o tej osobie. A to bardzo źle wróży o kondycji naszego społeczeństwa, jeżeli będziemy opierać się tylko na emocjach, a nie na zdrowym rozsądku.
Myślę, że to ważny moment, w
którym kobiety czują się na tyle pewnie, że głośno opowiadają o tym co je
spotkało. To bardzo ważne. Jednak trzeba pamiętać, że jest różnica między
poklepaniem po tyłku, a gwałtem czy molestowaniem. Obie rzeczy powinny zostać skonfrontowane,
ale nie można ich do siebie porównywać. Żyjemy w czasach poprawności
politycznej, ale chyba nikt z nas nie jest idealny.
Jeszcze
na sam koniec mam tylko jedno pytanie…. A co się stanie, jeśli to facet jest
molestowany przez kobietę? Albo został nawet przez nią zgwałcony? Czy wtedy też
będzie mógł liczyć na wsparcie i pomoc organizacji typu #MeToo?
Redakcja strony
Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society chciała jeszcze raz serdecznie
przeprosić wszystkie kobiety, które mogły poczuć się urażone tym artykułem. Winni, zwolnienia winnych, właśnie zostali zwolnieni z pracy. Szczególnie zwracamy się tu do organizacji feministycznych, obrońców praw
człowieka i ludzi o lewicowo-liberalnych poglądach, a także do przywódców i
przywódczyń wcześniej wspomnianych ruchów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego,
że zależy wam na prawach i przywilejach obywatelskich każdego człowieka i wcale
nie spoglądacie tylko na swój czubek nosa.