wtorek, 19 marca 2019

Paradiso – powrót do teatru, który jest mi bliski


Jan Englert (z lewej) i Wojciech Pszoniak (z prawej) w spektaklu Telewizji Polskiej Paradiso 

Teatr Telewizji od zawsze wzbudzał zachwyt u widzów. Od ponad sześćdziesięciu sześciu lat, Telewizja Polska (TVP) emituje na swoim kanale najlepsze telewizyjne spektakle teatralne, stworzone przez najsłynniejszych polskich twórców. Najnowsze przedstawienie pt. Paradiso, w reżyserii Andrzeja Strzeleckiego, przenosi nas do Polski w czasach Dwudziestolecia międzywojennego, gdzie w wielu nocnych lokalach królował swingujący jazz, szampan i piękne kobiety. 

Rok 1939, kilka miesięcy przed II wojną światową. Najzamożniejsze osoby w II RP – literaci, aktorzy, przemysłowcy, politycy i urzędnicy państwowi – goszczą w lokalu kawiarniano-dancingowym w Warszawie, o nazwie Paradiso (miejsca wzorowanego na słynnej warszawskiej Adrii). Jej właściciel Felicjan Drawicz (Witold Dębicki), przyjmuje w swoim lokalu wiele znamienitych gości, w tym także swojego przyjaciela, wypuszczony z obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej, Władysław Wierzejski (Piotr Machalica), który podpisał lojalkę, byleby tylko opuścić swoje więzienie. Teraz przyświeca mu jedyny cel - chce się zemścić za swoje krzywdy na wiceministrze spraw wewnętrznych, Konstantym Barwińskim (Sławomir Orzechowski). To polityk wysłał skromnego literata do obozu. Paradiso jest miejscem, gdzie podczas rozmów uwidaczniają się skomplikowane siatki powiązań na styku biznesu i polityki. 

Piotr Fronczewski, jako baron Witold Banicki w spektaklu Telewizji Polskiej Paradiso

Andrzej Strzelecki przedstawia nam historie poszczególnych bohaterów, którzy w tym samym czasie przebywają w lokalu Paradiso. Największym atutem spektaklu jest oczywiście obsada. Reżyserowi udało się zaangażować do swojego spektaklu wielu znamienitych aktorów i aktorek – m.in. Jana Englerta, Wojciecha Pszoniaka, Piotra Machalicę, Piotra Fronczewskiego, Witolda Dębickiego, Ewę Wiśniewską, Sławomira Orzechowskiego, Krzysztofa Tyńca i wielu innych. Na szczególną uwagę zasługują wybitne kreacje Fronczewskiego, Dębickiego, Machalicy, Sapryka i Englerta. Fronczewski wciela się w barona Witolda Banickiego, który zaczyna popadać w coraz większe długi u właściciela Paradiso Felicjanowi Drawiczowi, a mimo wszystko ma jeszcze tupet zapożyczać się u niego na kolejne sumy pieniędzy. Tomasz Sapryk w roli sławnego w dwudziestoleciu międzywojennym jasnowidza Stefana Kossowskiego, świetnie oddaje cynizm i sarkastyczne zachowanie owej postaci. Również Piotr Machalica i Jan Englert idealnie odegrali swoje role - Machalica jako umęczony psychicznie przez władze obozu w Berezie Kartuskiej Władysława Wierzejskiego, który przybywa do Warszawy w celu dokonania zemsty na wiceministrze spraw wewnętrznych - oraz  Englert jako Kazimierz Orsza, aktor filmowy podlizujący się żydowskiemu producentowi filmowemu Maurycego Grunberga (czyli Wojciechowi Pszoniakowi) żeby tylko dostać rolę w jego najnowszym filmie. Natomiast Dębicki pełni rolę obserwatora, właściciela lokalu, który przygląda się całemu otoczeniu ze swojego biura. Swoimi celnymi ripostami, opisuje nam osobowość każdego z przybyłych gości. Naprawdę mógłbym tutaj rozprawiać nad rolą każdego aktora lub aktorki, ponieważ wszyscy tutaj świetnie zagrali  i każdy zasługuje tutaj na wzmiankę (zarówno pierwszoplanowi jak i drugoplanowi), lecz zajęło by mi to dużo czasu. 


Historia spotkań przedwojennej elity intelektualnej w ekskluzywnym nocnym lokalu opowiedziana jest powoli i w ciekawy sposób, nie pomija żadnych szczegółów, domykając każdy zaczęty wątek, aż do samego, spektakularnego zakończenia. Strzelecki idealnie odwzorował każdy detal swojego autorskiego przedstawienia,  łącznie ze scenografią i pięknymi kostiumami oraz z muzyką. To właśnie swingująca muzyka jazzowa, skomponowana przez instrumentalistę klawiszowego Marka Stefankiewicza i zaśpiewana przez Katarzynę Dąbrowską (grającą tu rolę gwiazdy wieczoru), wprowadza widza w klimat tamtych czasów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...