czwartek, 4 lipca 2019

Role Playing Games – Interakcja, integracja i dobra zabawa cz 2



Konwencja Świata – Każda gra, w tym także i Gry Fabularne, potrzebują zestawu zasad, m.in. musimy wiedzieć, w jakim świecie ma odbyć się sesja. Oto kilka przykładów konkretnych konwencji światów RPG, w których mogą odbywać się nasze przygody: 

1)Świat fantasy – świat, w którym występuje szeroki wachlarz stworzeń mitycznych, takich jak elfy, krasnoludy, niziołki, smoki, trolle czy ogry. Są to światy, w których najczęściej tło fabuły dzieje się w quasi średniowiecznych czasach, gdzie obok praw fizyki i biologii działa magia i inne ponadnaturalne moce. Fantastyka posiada wiele podgatunków i każdy z nich posiada własne unikatowe cechy. Są to m.in.: 

low fantasy (quasi-historyczna) – podgatunek fantasy, charakteryzująca się realizmem zbliżonym do świata rzeczywistego, bardzo często nawiązującego do istniejących w nim realiów. Bohaterowie graczy mogą zarówno dokonywać wielkich, heroicznych czynów, jak również być niegodziwymi złoczyńcami. Najpopularniejszym autorem powieści low fantasy, był Robert E. Howard twórca cyklu opowieści o Conanie Barbarzyńcy.  

Rysunek przedstawiający wizerunek Wiedźmina autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Postać Geralta z Rivii wpisuje się do kanonu postaci Fantasy. 

high fantasy – tutaj głównymi bohaterami są zwykłymi ludzie (lub nieludzie), zmuszeni do pewnych odważnych, bohaterski czynów niejako z przymusu, np.: młody chłopak, musi stoczyć walkę z przerażającym smokiem, który spalił jego rodzinny dom i zabił rodziców. Typowymi powieściami tego podgatunku to: Hobbit i Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena, Pieśń lodu i ognia George’a R.R. Martina, i Saga Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego. 

heroic fantasy – (magia i miecz) – podgatunek fantasy, w której to bohaterowie reprezentują siły Dobra w walce z siłami Zła. Tzw. fantastyka heroiczna, lub po prostu świat magii i miecza, nie jest szanowanym gatunkiem ze względu na prostą konstrukcję fabuły. Najczęstszym motywem heroic fantasy jest wędrówka bohatera, walczącego z czarnoksiężnikami, smokami i demonami, aby uratować świat. Najlepszym przykładem heroic fantasy jest seria książek fantastycznych z serii Dungeons and Dragons (Lochy i Smoki), a także gry komputerowe: Baldur’s Gate, Neverwinter Nights, Gothic I, II i III. 

dark fantasy – (potocznie nazywane horror fantasy) – najczęściej ten podgatunek fantasy określa się jako połączenie dwóch gatunków należących do szeroko rozumianej fantastyki – fantasy i horroru. W powieściach dark fantasy akcja skupia się na elementach typowych dla horroru (np. pojawienie się wampirów, upiorów i wilkołaków), tylko że miejscem akcji są światy magii i miecza lub high fantasy. W przeciwieństwie do heroic fantasy, bohaterowie nie chcą ratować świata (chociaż mogą być i takie przypadki), tylko starają się przetrwać za wszelką cenę w świecie pełnym mroku, bólu i cierpienia, gdzie siły zła mają nad nimi przewagę. Z tego powodu dark fantasy często nazywane jest też survival fantasy. Przykłady dzieł literackich dark fantasy: seria opowiadań o mitologii Cthulu autorstwa H.P. Lovecrafta (łączą w sobie elementy fantasy, horroru, kryminału i science fiction), powieści i gry z serii Warhammer Fantasy Roleplay, Świat Mroku, Monastyr i Diablo. 

2)Science fiction – (w skrócie sci-fi) jest to świat, w którym (w przeciwieństwie do fantastyki) dominują najnowsze osiągnięcia naukowe (np.: podróże w czasie), nowoczesna technologia, a przygody dzieją się w kosmosie. Bohaterowie podróżują statkami kosmicznymi, odwiedzając wiele planet, nawiązując kontakty z obcymi cywilizacjami, lub broniąc swojej planety przed najazdem obcych wrogich sił. Przykłady: filmy, gry komputerowe, książki i komiksy z serii Star Wars, Star Trek, lub Warhammer 40000. 

Grafika steampunkowej gry Steam Hammer 

3)Sesja detektywistyczna – konwencja RPG, w której wykorzystywane są elementy z powieści kryminalnych lat 80 i 90 XIX wieku, oraz powieści i filmy noir lat 20 i 30 XX wieku. Bohaterowie wcielają się w prywatnych detektywów, dziennikarzy śledczych lub policjantów, którzy rozwiązują różne niebezpieczne zagadki kryminalne (sesję detektywistyczną można wprowadzić również w światach fantasy i science fiction). Najczęstszymi inspiracjami dla mistrzów gry są powieści kryminalne o Sherlocku Holmesie i Herculesie Poirot, czy powieść Lovecrafta Zew Cthulu, gdzie gracze badają mroczne tajemnice dawno zapomnianych Wielkich Przedwiecznych. 

W Polsce istnieją dziesiątki tysięcy przeróżnych systemów. Wystarczy tylko wybrać swój ulubiony system, a potem można zacząć zabawę. 

Cykl powieści kryminalnych z Sherlockiem Holmesem jest idealną inspiracją dla twórców sesji detektywistycznych. 

Kontrowersje – No dobrze, ale skoro gry fabularne są dobrą zabawą, to czemu wywołują tak skrajne emocje wśród ludzi, którzy nie mieli z nimi nic do czynienia? Gry RPG są świetnym hobby, lecz nie są one zbyt poważane i traktowane serio przez innych, dorosłych ludzi. Rodzicie często nie rozumieją tego, że ich dzieci mogą lubić grać w tego typu gry interaktywne. Twierdzą oni, że erpegi są złe, gdyż kojarzą się głównie z grami komputerowymi, na które dzieciaki poświęcają zbyt wiele czasu, zamiast skupić się na nauce, albo na przeczytaniu jakiejś ciekawej książki. Skąd bierze się ta wrogość wobec erpegów? Często jest to efekt braku zrozumienia tematu dotyczącego gier RPG oraz (nawet częściej niż braku zrozumienia) braku jakiejkolwiek chęci zainteresowania się tym tematem, uznając z góry, że gry RPG są złe lub infantylne.

A przecież gry fabularne posiadają wiele walorów pedagogicznych: 

1.Poszerzanie horyzontów – Mistrz Gry oraz gracze, są osobami, które podczas grania w gry fabularne, dążą do poszerzenia swojej wiedzy. Wiąże się to m.in. z chęcią lepszego wczucia się w bohatera, albo potrzebą tworzenia bardziej precyzyjnych scenariuszy. To wymaga od graczy i od samego mistrza gry zgłębiania różnych dziedzin nauki, np. historię,  mitologię, archeologię, numizmatykę, strategię, bronioznawstwo, filozofię, prawo, astrofizykę, a przede wszystkim, kulturoznawstwo i filologię. To wszystko wymusza na ludziach samokształcenie. A samodzielność człowieka jest to jeden z podstawowych celów kształcenia i wychowania. Gracz, którego wciągnie fabuła sesji, wcześniej czy później, sięgnie po literaturę piękną. Sam zacznie czytać książki i opowiadania. Kolejnym krokiem najczęściej jest sięganie po literaturę popularno-naukową, a to tylko kolejny krok, żeby zachęcić młodego człowieka do wizyty w muzeum. Daje to możliwość odnalezienia pasji w nowych dziedzinach naukowych. 

Gry RPG nie tylko są doskonałą formą hobby i nie tylko pomagają ludziom sięgać po rzeczy naukowe, ale również sprawiają, że można stworzyć wiele kreatywnych rzeczy. Takim przykładem jest kanał na Youtube, założony przez Michała Bańka - Baniak Baniaka, na którym Michał prowadzi porady dla Mistrzów Gry, prezentuje najnowsze systemy i gry RPG, prowadzi prelekcje, a także nagrywa sesje, które prowadzi dla wielu osób. Poza swoimi przyjaciółmi, udział w jego sesjach wzięli inni znani youtuberzy, m.in. członkowie kanału G.F. Darwin, RockAlone, czy członkowie kabaretu Limo

Fragmenty najśmieszniejszych momentów jednej z sesji RPG, prowadzonych przez Michała Bańka na kanale Baniak Baniaka. 

Przykład: ktoś kto chce poprowadzić sesję z intrygami i zagadkami kryminalnymi, może sięgnąć po literaturę XIX i XX-wieczną. Główni bohaterowie powieści detektywistycznych, Sherlock Holmes czy Hercules Poirot, mogą stać się bardzo inspirującymi osobami, które nadadzą charakteru inteligentnym postaciom. 

2.Socjalizacja – Gry fabularne zachęcają, ale przede wszystkim wymuszają na graczach działania zespołowe. Ma to pozytywny wymiar na dwóch płaszczyznach: socjalizacja w świecie fikcyjnym - gdzie gra polega na współpracy, a nie na rywalizacji (chociaż czasem do tego dochodzi), oraz socjalizacja w świecie realnym – współpraca między ludźmi, gdzie egoistyczna postawa jednego z graczy może go wykluczyć z grona grających. Najważniejszym skutkiem socjalizacji jest to, że uczestnicy sesji RPG uczą się, że zachowania niemoralne, mają swoje negatywne konsekwencje w czasie gry, np.: złamanie prawa, narażenie się przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości, tworzenie sobie nowych (potężnych) wrogów, utrata poczytalności psychicznej, itp. Dzięki temu mistrzowie gry może w dyskretny sposób kształtować postawy etyczne graczy w najbardziej efektywny sposób. 

3.Rozwoj kreatywności – Rozwój ten występuję zarówno u mistrzów gry, jak i samych graczy, którzy często stoją przed trudnymi zadaniami do rozwiązania. Gracze szukają najlepszego wyjścia poprzez dyskusje i burze mózgów. A ponieważ czyny w świecie gry nie mogą przynieść żadnych przykrych konsekwencji w świecie realnym, uczestnicy sesji mogą popróbować przeróżnych wariantów postępowania i sprawdzić jakie będą ich decyzje. Przez to możemy zapoznać graczy z analogicznymi sytuacjami, jakie mogą pojawić się w realnym życiu. Można liczyć na to, że będą oni w stanie uniknąć w życiu realnym rzeczy, jakie ich spotkały w grze. 

4.Rozwój umiejętności – Czy gry fabularne w jakikolwiek sposób rozwijają nasze umiejętności? Oczywiście, że tak. Ale jakie? 

a) rozwijają umiejętność wyrażania myśli, 

b) tworzenia i bronienia własnych poglądów, 

c) umożliwiają autoprezentację,

d) pozwalają na umiejętne opisywanie otoczenia,

e) umiejętności artystyczne – rysowanie map, malowanie figurek, tworzenie wizerunków, rysunków, grafik oraz pisanie scenariuszy, listów oraz wierszy.

f) ćwiczenie wyobraźni.

g) zdolność poszanowania odmienności – w drużynie graczy nie ma miejsca na dyskryminację rasową (nieważne czy jesteś człowiekiem – azjatą, czarnoskórym czy indianinem, lub członkiem rasy nieludzi, czyli elfem lub krasnoludem). Oczywiście może dochodzić do „ostrej” wymiany zdań między bohaterami, dotyczące ich pochodzenia albo rasy, ale mimo wszystko i tak potem współpracują razem.

5) Potrzeba przynależności – Miłośników erpegów, podobnie jak mówiliśmy wcześniej o dużej ilości systemów, jest dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy na całym świecie. To gwarantuje możliwość zintegrowania się ludzi dzielących takie samo hobby co my, którzy mogą pochodzić z różnych krajów na świecie. Tworzą oni grupę społeczną, w której można się świetnie integrować. Ma ona swoje tematy, swój język, swoje własne festiwale i miejsca spotkań (konwenty typu Comic Con, Pyrkon, itp). dzieli się emocjami, a szczególnie jeśli chodzi o grupą wspólnie przeżywającą sesję.

6) Budowanie relacji – Dzięki grą fabularnym mamy możliwość budowania pozytywnych relacji i szanse na zdobywanie nowych znajomości.

7) Odreagowanie stresu - Taka forma rozrywki jest idealnym sposobem na odreagowanie stresu dnia codziennego. Ludzie mogą, chociaż na chwilę, przysiąść ze swoimi znajomymi, pograć w grę i zapomnieć o dzisiejszym dniu. Gry RPG mogą stać się idealną alternatywą na spędzenie wolnego czasu, szczególnie dla dzieci i młodzieży.

Według badań przeprowadzonych przez R. Cartera i D. Lestera, Perfonalities of players of Dungeons and Dragons. Psychological Reports, 1998, gry fabularne nie są czynnikami powodującymi u dzieci i młodzieży depresję, myśli samobójcze i zachwiania emocjonalne. Jeżeli gracz traci rozeznanie między tym co rzeczywiste i fikcyjne, to wina leży w jego psychice, a nie w grach RPG. Mało tego, erpegi są zalecane jako metoda aktywowania młodzieży. Jest to gotowe narzędzie pedagogiczne, z którego naprawdę warto skorzystać.
Reasumując, gry fabularne mają duży potencjał kształtowania osobowości człowieka, dzięki czemu rodzice dzieci i nastolatków mogą oderwać swoje pociechy od gier komputerowych i telewizji i popchnąć je do nauki. Właśnie poprzez zabawę. 


środa, 3 lipca 2019

Role Playing Games – interakcja, integracja i dobra zabawa cz 1


Spotkanie grupki przyjaciół na sesji RPG 


- Pokaż mi swoje towary! - Wybierz sobie! - Przed wyruszeniem w podróż, należy zebrać drużynę. - No więc, siedzicie w karczmie, kiedy akurat zauważacie za oknem dym i płomienie. Wbiega do środka przerażony kmieć i krzyczy: „Ludziska! Na Bogów, miasto płonie! Apokalipsa!”. Podchodzicie do okna i teraz widzicie jak wielki smok zionie ogniem z pyska, paląc wszystko na swojej drodze. Co robicie? Tak w większości przypadków wygląda typowa sesja miłośników gier typu Role Playing Games, w skrócie RPG. 

Miłośnicy RPG często są kojarzeni z ludźmi, którzy wydają się nam osobami odrealnionymi od rzeczywistości, żyjącymi we własnym świecie, obojętnych na to, co się wokół ich dzieje. Są to ludzie o niskim ilorazie inteligencji (czyli półgłówki), na pewno cały czas mieszkają z rodzicami i nie umieją sobie poradzić w dorosłym życiu. Na dzieci może mieć równie zły wpływ jak na dorosłych, gdyż zamiast skoncentrować się na nauce, dzieciaki spotykają się w małych grupach (izolują się od społeczeństwa), grają w gry wyobraźni, przez co żyją w świecie fantazji, zamiast integrować się z innymi rówieśnikami. Nieraz na pewno dane nam było oglądać w telewizji lub usłyszeć w radiu, jak oskarżano gry RPG o propagowanie satanizmu, okultyzmu lub przemocy. 
Lecz nie jest to wcale prawda. Gry RPG oraz ludzie w nią grający, odczuwają wielką frajdę z wcielania się i odgrywania ról wymyślonych przez siebie postaci, a przede wszystkim, posiadają one walory pedagogiczne, pobudzające umysł do większej kreatywności i wyobraźni. Nie tylko dzieci, ale również i dorosłych. Ponadto zachęcają do sięgnięcia po literaturę fantastyczną, a co za tym idzie, do czytania książek w ogóle. Co jest wielkim plusem, zważywszy na to, że według statystyk Instytutu Badań Edukacyjnych, tylko 10% dzieci regularnie czyta książki. 

Zatem czym jest RPG? - Skrót ten pochodzi od języka angielskiego, a oznacza on Role Playing Games, czyli po prostu Gry z Odgrywaniem Roli, ale na język polski najczęściej tłumaczone jest jako Gry Fabularne, Gry Wyobraźni lub Gry Narracyjne. W języku potocznym mówi się o nich po prostu Erpegi, bądź Gry RPG. Są to gry towarzyskie oparte na narracji, w której gracze – od 1 do co najmniej 6 osób – wcielają się w fikcyjne postacie. Cała rozgrywka toczy się zazwyczaj w fikcyjnym świecie, istniejącym tylko w wyobraźni graczy, chociaż nie zawsze - wyjątkiem są scenariusze, tworzone na potrzeby prowadzenia sesji, których tło fabularne obejmuje ważne wydarzenia historyczne (średniowiecze, lub II wojna światowa). Celem erpegów na ogół jest rozegranie gry według zaplanowanego scenariusza i osiągnięcie umownie określonych celów, przy zachowaniu własnego zestawu reguł, zwanego mechaniką gry. 

Wiele osób, które nie znają tematu uważa, że gry RPG to gry komputerowe, jak jest to w przypadku serii gier o Wiedźminie, Dark Souls czy Dragon Age. Jednak gry typu Role Playing Games, jak sama nazwa wskazuje, wymaga od nas aktywnego uczestnictwa, co nie jest możliwe w wielu grach na komputer czy konsolę XBOX. 

A więc na czym polega typowa sesja RPG? - Osoby, które zamierzają zagrać w Grę Fabularną, spotykają się w domu i siadają wspólnie przy jednym stole. Każdy z graczy, tworzy swoją postać, opisując mistrzowi gry jego dane osobowe:

a) imię, wiek, płeć, 

b) rasę (człowiek, elf, krasnolud, lub kosmita), 

c) profesję (żołnierz, kapłan, czarodziej, złodziej, itp.),

d) wygląd zewnętrzny, 

e) historia postaci – pełny opis tego, skąd dana postać pochodzi i dlaczego w ogóle wyruszyła w podróż (czy ma to związek z jakimiś tragicznymi wydarzeniami z przeszłości, czy po prostu chęć zarobku, to już gracze muszą sami zadecydować).  

Przykładowa Karta Postaci do systemu Warhammer Fantasy Roleplay


Jedna z osób siedzących przy stole, wciela się w rolę Mistrza Gry (w skrócie MG). MG prowadzi całą sesję według wcześniej napisanego przez siebie scenariusza. Jest zarówno scenarzystą, jak i reżyserem całego przedsięwzięcia, a reszta graczy to aktorzy. Można porównać to do teatru improwizacji. MG jest również sędzią, bajarzem opowieści, a ponieważ jest głównym twórcą konkretnej sesji, bierze on na siebie odpowiedzialność jak najlepszego odegrania wszystkich postaci jakie pojawiają się w grze (zarówno postacie drugoplanowe jak i postacie antagonistów, czyli głównych przeciwników). Jego zadaniem jest stworzenie ciekawej, oryginalnej i niezwykle wciągającej przygody. Żeby to wszystko mogło ze sobą współgrać MG musi wcześniej przygotować się do spotkania. Dlatego często poświęca on wiele godzin, czasem i dni, żeby sprawić, by to spotkanie, było dla wszystkich czymś niezapomnianym. 

Plansza do sesji RPG w systemie Dungeons and Dragons 

Jak grać i prowadzić sesje RPG? – Jak grać w RPG? Nic prostszego. Wystarczy posiadać dużą wyobraźnię, żeby stworzyć jakąkolwiek postać i opisać jego historię. Takie zadanie należy zarówno do graczy, jak i MG. Graczowi pozostało już tylko dobrze się wczuć w wykreowanego przez siebie bohatera. Mistrz Gry ma tu już trochę trudniejsze zadanie. Żeby poprowadzić sesję RPG, będzie potrzebować do tego Podręcznik Główny danego systemu (Warhammera lub Dungeons and Dragons). Znajduje się w nim zbiór wszystkich zasad danego systemu. Zazwyczaj jest to gruba książka, więc nie polecamy ją ludziom, którzy nie lubią czytać tak obszernej lektury. Ale jeśli chcesz być mistrzem gry, to musisz ją przeczytać. Oczywiście, żeby być MG, nie musisz „zapamiętywać” każdego szczegółu podręcznika, tylko najważniejsze rzeczy. Podręcznik Główny zawiera wszystkie potrzebne rzeczy dla MG do stworzenia swojego scenariusza – opis świata, mechanikę systemu, instrukcję jak tworzyć bohaterów i opis potworów, a także porady jak poprowadzić sesję. 

Filmik Piątek - The Series. Sezon 4, odc. 15, nagrany przez Polskiego youtubera, Grzegorza "Dakkana" Barańskiego (fana gier fabularnych), ukazuje nam, w satyryczny sposób, obraz miłośników gier Role Playing Games. 

Kiedy już zostanie wyznaczona osoba do roli MG, przyjdzie czas na stworzenie własnego bohatera. Do tego będzie potrzebna karta postaci. Karta to zbiór informacji o Bohaterze Gracza – imię, płeć, wiek, rasa, charakter, czy ekwipunek i umiejętności. 

Podręcznik Główny do systemu Warhammer Fantasy Roleplay edycja 2 

Kiedy uda się już graczom stworzyć swoje postacie, mistrz gry może już zacząć ich wprowadzać w swoją historię. Taka sesja trwa średnio od 3 do 6 godzin. Rolą graczy jest mówienie MG co w tym danym świecie wykonują ich bohaterowie. Reagują na akcje, jakie niesie za sobą scenariusz. Mistrz Gry, oprócz wcześniej wspomnianego wprowadzenia i opisu świata, musi przedstawić jakąś intrygę, która zainteresuje graczy. Np.: atak demonów na bezbronną wioskę, porwanie córki króla, klan wampirów chce przejąć władzę nad światem, lub frakcja polityczna chcąca dokonać zamachu na legalnie wybrane władze i wiele, wiele innych. 

Specjalne kostki do gier RPG o dziwnych kształtach. M.in. K20, K10, K8, K6, itp. 

Ale nie o wszystkim może zdecydować Mistrz Gry. W erpegach stosuje się kostki do gry. Jest to element losowości, który utrudnia, ale i ubarwia całą zabawę. Kości posiadają bardzo dziwne kształty. Mają od 4 do 20 ścianek i służą wielu celom, jak chociażby określenie siły ataku danej postaci, lub test na zręczność, nasłuchiwanie, czy skradanie się. Powiedzmy, że bohater gracza, będąc czarodziejem, chce rzucić czar łańcuch piorunów, żeby pokonać duży oddział zbrojnych, lecz wcześniej musi wyrzucić wymaganą liczbę oczek na kostce o 10 ściankach. Jeśli mu się to uda, będzie mógł wykorzystać czar. 

C.D.N. 


wtorek, 2 lipca 2019

Naród i nacjonalizm. Definicje, pojęcia, dyskursy

Co znaczy pojęcie naród i inne ściśle powiązane z nim słowo nacjonalizm? Jeśli chodzi o naród to niemal każdy słownik może nam podać jego mniej lub bardziej rozwiniętą definicję. Znaczenie tego wyrazu może nam się wydać oczywistością, zwłaszcza jeśli chodzi o nasz, polski punkt widzenia. Najprawdopodobniej w gimnazjum, bądź szkole średniej na zajęciach WOS-u każdy z nas uczył się rozróżniania pojęć takich jak państwo, kraj, obywatele czy naród. To ostatnie w ówczesnym rozumieniu znaczyło zazwyczaj zbiór ludzi zamieszkujących dane terytorium, mówiących jednym językiem, mających wspólną kulturę i obyczaje. Jednak nie każda definicja jest taka sama i taka prosta. Nie zawsze też naród znaczył mniej więcej to co powyżej napisałem. Na przestrzeni wieków znaczenie słowa naród uległo wielu zasadniczym zmianom. Pojęcie to, na początku przysługujące tylko nielicznym, uprzywilejowanym grupom, z czasem zaczęło się rozszerzać, mieszcząc w sobie coraz więcej zbiorowości. Nawet dziś, współcześnie często zadajemy sobie pytanie – Czym jest naród? Kto należy do narodu polskiego? Jakie są kryteria przynależności do polskiego narodu? Czy obywatelstwo jest tożsame z narodowością? Te i inne zagadnienia są polem do rozważań, dyskusji a nawet ideologicznych sporów. 

Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja z nacjonalizmem. Znaczenie tego pojęcia w dzisiejszym rozumieniu uległo istotnemu przekonstruowaniu. Publiczne nazwanie kogoś nacjonalistą jest traktowane na równi z określeniem go faszystą, bądź nazistą (co nie do końca poprawnie używane jest zamiennie). Zwłaszcza w ustach przedstawicieli lewicujących mediów lub polityków wobec strony przeciwnej staje się takim samym pocałunkiem śmierci jak przyklejanie komuś łatki antysemity. Wiąże się to oczywiście z infamią i publicznym ostracyzmem. Dlaczego tak się dzieje? Niekoniecznie musi to wynikać z wyrachowanej manipulacji, gdyż do pewnego stopnia jest to skrót myślowy oznaczający skrajną formę nacjonalizmu czyli szowinizm. Na nieszczęście dla definicji nacjonalizmu – szowiniści nigdy siebie nie nazywali szowinistami, tylko właśnie nacjonalistami. Dobrym przykładem jest zbrodnicza Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której działalność stanowczo wykracza poza słownikowe ramy pojęcia nacjonalizm w stronę właśnie skrajnie nacjonalistyczną czyli szowinistyczną. Bowiem termin nacjonalizm sam w sobie nie jest nacechowany pejoratywnie. Nacjonalizm pochodzi od łacińskiego słowa natio, czyli naród. Najprostszą więc jego definicją jest określenie tego pojęcia jako przekonania o tym, że naród jest najwyższą wartością. Ów naród ma też dążyć do budowy własnego suwerennego państwa, które jest wobec niego podrzędne. W samych więc założeniach nie ma niczego jednoznacznie negatywnego. Problem zaczyna się w formie dochodzenia do obranych celów. Kiedy forma opiera się na nienawiści i przemocy wobec innych, wtedy możemy mówić o szowinizmie. O powstaniu pojęcia nacjonalizm najprawdopodobniej możemy mówić od XVIII wieku. Za jego twórców uważa się Jakobinów, którzy działali w rewolucyjnej Francji. Co ciekawe był to ruch lewicowy, wbrew temu z kim wiąże się nacjonalizm współcześnie.  

Na początku należy zastanowić się nad pojęciem narodu. Według klasycznej definicji, którą możemy znaleźć w Słowniku Języka Polskiego PWN, naród to: 

1. «ogół mieszkańców pewnego terytorium mówiących jednym językiem, związanych wspólną przeszłością oraz kulturą, mających wspólne interesy polityczne i gospodarcze»
2. daw. «duża grupa ludzi».

W socjologicznym podejściu badania społeczności narodowych wyodrębniły się trzy koncepcje:

1) Koncepcja naturalistyczna – naród traktowany jest jako grupa genetyczna uwarunkowana biogennie. Jest to twór społeczny uwarunkowany właściwościami środowiska geograficznego, w jakim pewna grupa żyła przez wieki i przekazała swe właściwości psychofizyczne następnym generacjom. 
2) Koncepcja politologiczna – naród według tego ujęcia jest wspólnotą polityczną. Według tego orientacji wspólnoty plemienne w miarę swego wzrostu tworzą instytucje państwowe odrębne od organizacji plemiennych. Bardzo często te instytucje państwowe obejmowały więcej grup postplemiennych. Utworzone w ten sposób państwo zabiegało o utworzenie w swych ramach narodu. Zabiega o połączenie tych grup plemiennych pod względem jednorodnych tradycji , wierzeń, obyczajów lecz przede wszystkim jednoczy je gospodarstwo. Stara się utrwalić poczucie wspólnoty kulturowej i politycznej w stosunku do innych państw- narodów.
3) Koncepcja kulturowa - istotę narodu upatruje się w kształtowaniu się w toku rozwoju historycznego społeczności, które tworzą własną kulturę i w których członkowie narodu uczestniczą w tej kulturze narodowej, obejmującej język, sztukę, obyczaje i naukę itp. Naród jest więc wspólnotą kultury .

Natomiast w klasycznym dziele F. Meineckego Weltburgertum und Nationalstaat możemy znaleźć rozróżnienie pojęć: „naród polityczny” i „naród kulturalny”. Pierwsze z nich, związane z ideą suwerenności ludu, miało proweniencję oświeceniową, francuską, drugie natomiast eksponujące wspólnotę językową, charakterystyczne było zwłaszcza dla niemieckiego romantyzmu.

W przeszłości pojęcie narodu bywało programowo ograniczane do górnej warstwy społeczeństwa (np. polski „naród szlachecki”) i nie obejmowało ludu. 
Polski „naród szlachecki” ukształtował się nie jako naród etniczno-językowy, lecz jako naród polityczny, zjednoczony przez „wspólną historię i konstytucję”, pragnący „kierować swym politycznym przeznaczeniem”. „Bycie Polakiem” oznaczało nie przynależność polityczną, a nie etniczną, o czym świadczy wyrażenie z czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów: „gente Ruthenus (vel Lithuanus), natione Polonus” [Pochodzeniem Rusin (albo Litwin), narodowością Polak]. 

W tym miejscu przychodzą mi do głowy słowa polskiego filozofa, publicysty i działacza narodowego Wincentego Lutosławskiego dotyczące kryteriów przynależności do narodu polskiego:

Do polskiego narodu należą spolszczeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyganie, Żydzi, jeśli żyją dla wspólnego ideału Polski. (…) Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przejmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu, zawarte w jego literaturze, sztuce, polityce, obyczajach i jeśli ma niezłomną wolę przyczyniania się do rozwoju bytu narodowego Polaków.

Myślę, że warto w tym momencie sięgnąć do słownikowego rozwinięcia hasła nacjonalizm, aby łatwiej było poruszać się dalej w  rozpoczętych przeze mnie wywodach na ten temat. W Encyklopedii PWN widnieje taka o to definicja: 

Nacjonalizm [łac. natio ‘naród’]: przekonanie, że naród jest najważniejszą formą uspołecznienia, a tożsamość narodowa najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki, połączone z nakazem przedkładania solidarności narodowej nad wszelkie inne związki i zobowiązania oraz wszystkiego, co narodowe, nad to, co cudzoziemskie lub kosmopolityczne; ideologia polityczna, wg której podstawowym zadaniem państwa jest obrona interesów narodowych, a jego zasięg terytorialny winien odpowiadać obszarom zamieszkanym przez dany naród. 

Jeśli przez „nacjonalizm” rozumiemy uznanie priorytetu lojalności „narodu”, to nasuwa się nam wniosek, że szlachta polska była świadomie „nacjonalistyczna” od początku „demokracji szlacheckiej”. Z tego punktu widzenia Andrzej Frycz Modrzewski, postulujący równość mieszkańców państwa wobec prawa i unarodowienie Kościoła, powinien być traktowany jako jeden z pierwszych teoretyków politycznego „nacjonalizmu” .
Można więc stwierdzić, że polski „nacjonalizm” (w Kohnowskim sensie tego terminu) zrodził się jako nacjonalizm „polityczny” – czyli nacjonalizm „zachodniego” typu. Możemy zatem zaryzykować twierdzenie, że jego początki były dawniejsze od początków zarówno niemieckiego, jak i nawet francuskiego nacjonalizmu. Świadomość obywatelska polskiej szlachty z epoki rozkwitu demokracji szlacheckiej była bowiem jednym z najważniejszych i najdojrzalszych przejawów „politycznego nacjonalizmu” pierwszego okresu europejskiej historii nowożytnej.
Kiedy jednak współcześnie słyszymy hasło „nacjonalizm” zazwyczaj jego użycie ma postać bardzo nieprecyzyjną, wielce uproszczoną, gdyż  jak wspominałem na początku dzisiejszy odczyt tego pojęcia zazwyczaj ma formę jedynie jego skrajnej formy, tj. „szowinizmu”. 

Za Słownikiem Języka Polskiego PWN warto przypomnieć znaczenie szowinizmu. Widnieją tam dwa znaczenia. Szowinizm jest to, więc: 

1. «postawa, którą charakteryzuje brak tolerancji i przyznawanie uprzywilejowanej pozycji własnej płci, rasie lub grupie»
2. «skrajny nacjonalizm wyrażający się w bezkrytycznym stosunku do własnego narodu oraz w pogardzie i nienawiści do innych narodów».

Zrównanie nacjonalizmu z jego najskrajniejszą formą zdarza się nagminnie i to nie tylko w środowiskach uchodzących za lewicowe i demoliberalne. Przyjrzyjmy się kilku przykładom z polskiego internetu, gdzie nacjonalizm występuje jako największe zło, tożsame z faszyzmem i nazizmem (które zazwyczaj traktowane są jak synonimy):

30 września 2008 roku na stronie wiadomości.wp.pl ukazał się artykuł zatytułowany: Prezydent L. Kaczyński: nacjonalizm jest złem. Możemy się stamtąd dowiedzieć o wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Elblągu, który odwiedził jako pierwsze z około dwudziestu miast odwiedzonych przez niego z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Będąc tam prezydent powiedział: 

Państwo jest wielką wartością, a przywiązanie do państwa, do swojej ojczyzny, które nazywamy patriotyzmem - wystrzegajmy się słowa nacjonalizm, nacjonalizm jest złem

Na portalu ekai.pl, 28 grudnia 2018 roku ukazała się informacja zatytułowana: W Chinach nasila się nacjonalizm. Teza ta jest poparta następującą treścią: 

W Chinach komunistycznych wzmaga się w ostatnim czasie nacjonalizm wielkochiński, któremu towarzyszą odradzanie się kultu Mao Zedonga i walka z obecnością religii, zwłaszcza chrześcijaństwa w życiu publicznym. Na przykład najnowsze hasła, lansowane przez władze partyjne w niektórych miastach tego wielkiego kraju azjatyckiego, mówią o tym, że świętowanie Bożego Narodzenia przez mieszkańców jest „palącym wstydem” i „agresją przeciw kulturze chińskiej”. W wigilię Bożego Narodzenia dyrektor szkoły podstawowej w Sixiangu, stolicy powiatu w prowincji Anhui (wschodnie Chiny) – Dong Xuefeng zgromadził wszystkich uczniów i powiedział im, że święto to jest obrazą narodu chińskiego z powodu upokorzeń, jakie zadały mu w przeszłości mocarstwa zachodnie, z których wszystkie były chrześcijańskie. Po jego wypowiedzi jeden z uczniów przypomniał, że nazajutrz po Bożym Narodzeniu wypadają urodziny Mao Zedonga i Chińczycy powinni świętować ten dzień

Wydaje mi się, że problem zauważony w tekście przywodzi na myśl bardziej skrajny komunizm, chociażby w wersji stalinowskiej niż nacjonalizm. Chociaż warto pamiętać, że władza komunistyczna w Chinach jest chińska, w tym sensie, że kraj ten nie ma nad sobą jakiegoś Kraju Rad, Wielkiego Brata, któremu by podlegał w kwestiach politycznych i któremu przypadałyby najważniejsze decyzje. Chińscy komuniści sami mają całość władzy w swoich rękach, więc można powiedzieć, że chiński typ komunizmu rzeczywiście ma co najmniej znamiona iście nacjonalistyczne.  

25 kwietnia 2018 roku fakty.interia.pl opublikowały tekst USA: Macron krytykuje nacjonalizm. Prezydent Francji przemawiał wówczas na amerykańskim Kapitolu:

Nie podzielam fascynacji nowymi silnymi mocarstwami, porzucaniem wolności i iluzją nacjonalizmu.
Możemy wybrać izolacjonizm, wycofanie i nacjonalizm - jest taka opcja. Może być ona dla nas kusząca jako tymczasowe lekarstwo na nasze lęki. Jednak zamknięcie drzwi na świat nie powstrzyma ewolucji świata.

Według mnie w tym wypadku główną problematyką jakiej dotknął prezydent Macron nie jest nacjonalizm (amerykański), tylko imperializm. Jednakże jedno, nie tylko nie wyklucza drugiego, ale nawet wynika z siebie. Wydaję mi się, że nacjonalizm w tym kontekście używany jest jedynie jako narzędzie do realizacji interesów imperialnych, a mówiąc konkretniej jest narzędziem uwiedzenia własnych obywateli do poparcia mocarstwowej polityki władz Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. 

W wiadomościach dziennika.pl 2 maja b.r. pojawił się artykuł zatytułowany: Papież krytykuje "rosnący nacjonalizm". "Porzuca ideę dobra wspólnego".

Kościół obserwuje z zaniepokojeniem ponowne ujawnianie się, po trosze wszędzie na świecie, agresywnych prądów wobec cudzoziemców, zwłaszcza imigrantów, a także rosnącego nacjonalizmu, który porzuca ideę dobra wspólnego.

21 kwietnia 2018 roku na stronie rmf24.pl pojawiła się informacja: "Stop dla faszyzmu i nacjonalizmu". W Gdańsku demonstrowało ponad tysiąc osób. Dalej dowiadujemy się:

Około 1500 osób - według szacunków policji - zebrało się przed Ratuszem Głównym Miasta Gdańska. Tyle osób zebrało się na manifestacji pod hasłem "Gdańsk mówi NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu". Tak władze miasta reagują na zeszłotygodniowy przemarsz członków Obozu Narodowo-Radykalnego, który odbył się z okazji 84. rocznicy utworzenia tej organizacji.

W tym miejscu mamy do czynienia nie tylko z użyciem słowa nacjonalizm jako szowinizm, jak było w wielu przytoczonych przypadkach, ale także mamy taką zbitkę wyrazów jak „nacjonalizm i faszyzm”. Potraktowane jako tożsame, co może mieć uzasadnienie, gdyż nacjonalizm może być jedną z części składowych, elementów faszyzmu, jak częściowo miało to miejsce chociażby w modelu włoskim, który nie był całkowicie obcy ideowo przedwojennej RNR „Falandze” Bolesława Piaseckiego. Jednakże w tym przypadku nie wydaje mi się to najlepszy zestaw słów, gdyż są zbyt ogólne i nic z nich nie wynika. 

26 czerwca 2018 roku na stronie dziennikwschodni.pl autor podpisany opr. łm zamieścił artykuł pod tytułem: Episkopat o pielgrzymkach narodowych: Nacjonalista nie jest patriotą. Możemy tam znaleźć fragmenty Słowa Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek o pielgrzymowaniu narodowym:

„Fenomen pielgrzymowania jest dynamiczny, żywy i otwarty na nowe znaki. Wymaga więc ewangelicznego rozeznania. Elementy patriotyczne (flagi narodowe, sztandary kombatanckie, stroje uczestników) nie są czymś niewłaściwym podczas liturgii pod warunkiem, że nie wywołują wzburzenia i sporów ideologicznych” 

„Nacjonalizm, zwłaszcza w swoich bardziej radykalnych postaciach, stanowi antytezę prawdziwego patriotyzmu (...) Nacjonalista nie jest więc patriotą. Prawdziwy patriota, miłujący swój naród, nie ulega agresji i instynktom nakazującym wykluczanie i stygmatyzowanie społeczne innych osób, różniących się światopoglądem, wiarą, pochodzeniem etnicznym czy odcieniem skóry.”

Dokument ten jest ostrą krytyką nacjonalizmu, który według Episkopatu „stanowi antytezę prawdziwego patriotyzmu" .

Zabawne w tym miejscu wydają się być słowa słynnego Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który swego czasu miał powiedzieć: 

„Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu”.

Jeśli chodzi o temat nacjonalizmu w ujęciu polskim, warto sięgnąć do twórczości profesora Bogumiła Grotta, który w dziele, zawierającym prace wielu naukowców i publicystów, pod swoją redakcją, zatytułowanym Różne oblicza nacjonalizmów, we wstępnym rozdziale Nacjonalizmy jako problem badawczy we współczesnej Polsce (zamiast wstępu) zauważył istotne problemy dotyczące badania nacjonalizmu  w naszym kraju. Jego zdaniem temat ten jest uwikłany w spór ideologiczny, uniemożliwiający rzetelne podejście do niego. Badacz stwierdza, że taka sytuacja spowodowana jest „nawykami myślowymi z poprzedniej epoki” połączonymi ze skrajnym liberalizmem, który postuluje o relatywizowanie, a niekiedy nawet zaprzeczanie wartości narodu, ojczyzny i patriotyzmu, co z kolei prowadzi do szczególnej krytyki wszelkich idei i wartości, kojarzonych z każdą formą nacjonalizmu. W efekcie czego (w szerokiej opinii publicznej) nie przyjmuje się do wiadomości faktu wielkiego zróżnicowania nacjonalizmów, których odmiany nierzadko odwołują się do odrębnych a nawet sprzecznych względem siebie założeń aksjologicznych .















































https://image-media.gloria.tv/bonifacius/i/w6/835cu8w4iuvt8wlbc1dhljrsw8wlbc1dhljrv.jpg;
https://sjp.pwn.pl/sjp/narod;2487039.html;
Turowski J. Wielkie struktury społeczne, „Naród jako społeczność ideologiczno-kulturowa”, Koncepcje narodu, s. 144-146;
Walicki A. Wstęp, Idee i koncepcje narodu w polskiej  myśli politycznej czasów porozbiorowych pod red. Janusza Goćkowskiego i Andrzeja Walickiego, s. 11;
Walicki A., Idea narodu w polskiej myśli oświeceniowej*, Szlachecki republikanizm wieku świateł [w:] Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej, s. 40;
Lutosławski W., Posłannictwo polskiego narodu, Warszawa 1939, s. 23–24;
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/nacjonalizm;3945094.html;
Walicki A., Idea narodu w polskiej myśli oświeceniowej*, Szlachecki republikanizm wieku świateł [w:] Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej, s. 40, 41;
https://sjp.pwn.pl/slowniki/szowinizm;
 https://wiadomosci.wp.pl/prezydent-l-kaczynski-nacjonalizm-jest-zlem-6036779525371009a;
https://ekai.pl/w-chinach-nasila-sie-nacjonalizm/;
https://fakty.interia.pl/swiat/news-usa-macron-krytykuje-nacjonalizm,nId,2573700;
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/596999,papiez-nacjonalizm-antysemityzm-suwerenizm.html;
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-stop-dla-faszyzmu-i-nacjonalizmu-w-gdansku-demonstrowalo-pon,nId,2572163;
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/74/Green_flag_with_symbol_of_falanga.svg/2000px-Green_flag_with_symbol_of_falanga.svg.png;
https://www.dziennikwschodni.pl/kraj-swiat/episkopat-nacjonalista-nie-jest-patriota,n,1000221581.html;
Czaczkowska E., Kardynał Wyszyński. Biografia, Znak 2013, s. 378;
Grott B., Nacjonalizmy jako problem badawczy we współczesnej Polsce (zamiast wstępu) [w:] Różne oblicza nacjonalizmów pod red. Grotta B., Kraków 2010, s. 9-10.          

niedziela, 30 czerwca 2019

Oda do Janusza






Zasiadam w fotelu śniadaniowej telewizji,
w głowie mej wiele pomysłów i wielkich wizji.
Szeroki uśmiech mam pod wąsem, 
traktuje innych z pogardą, cynicznie kręcąc nosem. 

Ignorowany jestem przez was, intelektualistów, 
lecz poparcie mam młodzieży, wszystkich indywidualistów. 
 Nienawidzę profesorów i tfu gejów, feministek i lewaków. 
dlatego głoszę wraz z innymi wielkie hasła: „Polska dla Polaków!”

Demokracja to ustrój słaby i wadliwy, 
strasznie chwiejny i wcale nie sprawiedliwy. 
 Pełen korupcji, bzdur, fałszu i nonsensów.
przez to nigdy nie ujrzę w pierdlu Tusków, Kaczyńskich i Wasłęsów. 

Nienawidzę europejskich urzędasów, 
Bruksela pełna jest debili, aferzystów i kutasów. 
Budzą oni we mnie wstręt i obrzydzenie.
a w sejmie, na całe szczęście, widuje same łosie i jelenie.

Zaprowadzę w państwie nowy ład i porządek,
zapobiegnę rzezi niewiniątek.  
Zniosę biurokrację i oligarchię.
dając w zamian wam monarchię.

Ludzie w końcu mi uwierzyli i oddali na mnie głos, 
chociaż od porażki dzielił mnie tylko jeden włos.
W końcu stałem się ich królem,
a teraz kłaniają mi się w pas, chociaż z wielkim w sercu bólem.

Wszyscy byli w szoku, 
lewacy mnie pytali: "Jak mogłeś wygrać, ćwoku?". 
Teraz muszą wypełniać każdą moją wolę. 
pracują ciężko, pod nosem nucąc: „Ja Pierdolę!”.
            
Wtedy właśnie moich wrogów i ignorantów, 
dziennikarzy i lewackich palantów.
Do więzienia was wszystkich wtrącę,  
może wreszcie zrozumiecie, że ja tu teraz, kurwa, rządzę! 

Lecz spokojnie, bez nerwów, 
Co najwyżej będę tylko królem smerfów, 
To się nigdy nie wydarzy, 
nawet u tych niebieskich zadymiarzy. 

Jestem patriotą i nie zdradzę mej ojczyzny, 
młody żem duchem, lecz pochodzę z kasty starszyzny. 
Chociaż pełno jest we mnie chamskiej szczerości,
to sam przyznaję, brak mi zwykłej ludzkiej życzliwości. 


wtorek, 11 czerwca 2019

Stop nielegalnym przewozom, czyli taksówkarze kontra Uber, w cieniu naszej Pani Żorżetty


Już od dłuższego czasu przewija się przez nasz nieszczęśliwy kraj (jak to mówi red. S. Michalkiewicz) widmo nielegalnych przewozów. Na tylnych szybach wielu taksówek możemy dostrzec nalepki o treści: Stop nielegalnym przewozom. W telewizji możemy także usłyszeć o dzielnych taksówkarzach, którzy zatrzymali kilku złowrogich ubermenschów i zadenuncjowali ich na policję. O co chodzi?
Moją uwagę na tę sprawę zwróciła miłościwie nam panująca pani ambasador USA - Georgette Mosbacher, która zakazała nakładania na amerykańską firmę Uber naszych zamordystycznych obostrzeń. Rząd, przynajmniej na początku  posłuchał się naszej amerykańskiej pani. Podobnie jak w przypadku kilku innych ostentacyjnych i mało eleganckich wtrąceń pani ambasador w nasze krajowe sprawy. Mam na myśli nakaz nałożony na Ministerstwo Zdrowia - wpisania na listę refundacyjną pewnego leku produkowanego przez amerykańską firmę farmaceutyczną (Genentech) i zakaz skierowany do prokuratury ws. śledztwa dotyczącego udziału stacji TVN (aktualnie podlegającej Discovery) w organizacji urodzin Hitlera – czyli słynnej już afery Waffel SS, wyemitowaną przez powyższą telewizję. Ale nie o tym.
Taki obrót sprawy wywołał u mnie niemal automatyczny sprzeciw. Jednakże po okresie refleksji dostrzegłem paradoksalną korzyść wynikającą z tej jednej z wielu nieograniczonych zainteresowań pani ambasador. Można patrzeć na sytuację Ubera z co najmniej dwóch płaszczyzn. Jedna strona to punkt widzenia wolnościowy a drugi to punkt widzenia taksówkarski, państwowy i narodowy (które wydają mi się w tym jedynym przypadku niemal tożsame). Zacznijmy od drugiego punktu widzenia. Według niego – Uber, mówiąc w uproszczeniu – zabija taksówki, odbiera chleb taksówkarzom. Uber jest tańszy, aplikacja mobilna, na której się opiera jest dosyć łatwa, zarówno dla wożonych, jak i wożących. Potencjalny klient wie z góry ile zapłaci, jaki jest przybliżony czas podróży, a także kto i jakim samochodem podjedzie do niego, w jakim przybliżonym czasie to nastąpi i gdzie ów kierowca jest w danym momencie. Słyszałem jakiś czas temu wypowiedź szefa związku zawodowego taksówkarzy, który skarżył się, że taksówkarze muszą przechodzić badania okresowe, posiadać odpowiednią licencję itd. Kierowcą Ubera natomiast można zostać rejestrując się w aplikacji, no i oczywiście posiadając samochód i prawo jazdy. Czy pan związkowiec żąda poluzowania kagańca taksówkarzom? Nie! Chce, żeby wszelkie obostrzenia nałożyć na wrogiego Ubera… Państwowiec natomiast, może powiedzieć, że mniejsze opodatkowanie stanowi mniejszy zysk dla skarbu państwa. Z punktu widzenia narodowego (oczywiście w znacznym uproszczeniu) – zazwyczaj ubermenschami są obcokrajowcy (często Arabowie bądź Ukraińcy), którzy potencjalnie zabierają pracę Polakom, nie mówią po polsku, nie znają miasta etc. Czy to naprawdę wielki problem? Niekoniecznie. Nie zawsze chcemy gadać z kierowcą a znajomość miasta często godnie zastępuje GPS i jego pochodne.
Dosięgamy w tym miejscu jeszcze jednej kwestii. A mianowicie – prawo pracownika [człowieka (w) pracy] a prawo konsumenta. Niewątpliwie na działalności Ubera tracą taksówkarze. Mają mniej klientów, a co za tym idzie - mniejsze zyski. Z punktu widzenia pracownika-taksówkarza jest to jednoznacznie negatywne. Jednakże zastanówmy się o co chodzi w przewozach? Co jest głównym celem przewozów? To, żeby taksówkarz był jak najszczęśliwszy czy o to, żeby konsument (w tym wypadku najczęściej obywatel-Polak) dojechał jak najszybciej i jak najtaniej z punktu A do punktu B? Wydaję mi się, że to drugie jest priorytetem, więc komfort przewoźnika, jego znajomość języka polskiego, narodowość czy cokolwiek innego są kwestiami co najwyżej drugorzędnymi, albo w ogóle nieistotnymi.  
Co do taksówkarzy, myślę, że nie powinni walczyć z postępem, tylko dostosować się do wymogów współczesności. Może powinno się walczyć o prawną liberalizację przewozów taksówkarskich i pomyśleć o większej mobilności, automatyzacji, aplikacjach itd. Jeżeli jednak Uber całkowicie wyprze taksówki to może taksówkarze będą musieli przerzucić się na bycie ubermenschami… A może czas pomyśleć o czymś konkurencyjnym dla Ubera – jego metodami, ale rdzennie polskim? Zakładając, że mamy wolny rynek polscy taksówkarze mogliby mieć jakieś szanse… Ale czy bez wsparcia pani ambasador jest to możliwe w tych warunkach? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie tylko teoretyzując. Dopóki ktoś nie spróbuje tego dokonać zostaje nam tylko narzekanie i zawistne ujadanie na Ubera.


czwartek, 9 maja 2019

No Coments: Emocje prawdę powiedzą?


Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Niedawno miałem okazję przeczytać newsa o tym, jak jeden z tych „potworów w ludzkiej skórze”, „zboczeńców” i „erotomanów”, Woody Allen, na szczęście, znowu ma problemy związane ze swoją niechlubną przeszłością. W wyniku oskarżeń o molestowanie seksualne, jakie wysunęła jego przybrana córka Dylan Farrow, nikt już nie chce współpracować z reżyserem. Wielu aktorów i aktorek publicznie odmawia grania w jego filmach, a kilku zadeklarowało, że żałuje, że już w nich zagrało. I słusznie. Zwłaszcza, że Allen, jak dobrze wszyscy wiemy, jest przecież okropnym zboczeńcem i powinien być ukarany za swoje postępowanie. 


Jak ostatnio doniósł „New York Times”, cztery największe wydawnictwa książkowe w USA odmówiły podjęcia rozmów w sprawie wydania wspomnień Allena w formie autobiografii. A kto by chciał poznać, jak naprawdę było, skoro wszyscy mówią, że Allen jest okropnym pedofilem? Ja na pewno nie. To bardzo słuszna decyzja, a drogie panie z #MeeToo nie pozwalają nam o tym zapomnieć. Uważam, że powinno się wymazać nazwisko Woody’ego Allena z pamięci, żeby żaden normalny człowiek nie mógłby o nim nigdy usłyszeć. 

Zaraz, zaraz…. Co jest, do cholery? Bijecie mi brawo? Uśmiechacie się do mnie? Mówicie mi, że mam rację i powinno mi się polać? Lajkujecie moje posty i piszecie w komentarzach, że: Woody Allen jest potworem i powinno się go nie tyle zamknąć w pierdlu, ale i jeszcze publicznie dokonać egzekucji? Zgadzacie się z tą „biedną”, „skrzywdzoną” dziewczynką, jaką była w latach 90-tych Dylan Farrow (prawdziwa córka byłej partnerki życiowej Allena, Mii Farrow), że Allen dotykał ją w „tych” właśnie miejscach? W Punkt G? Oznajmiacie, że popieracie działania Dylan i Mii Farrow, zgadzacie się z Jude’m Law i z wieloma innymi aktorami i aktorkami, że dobrze robią, że już nigdy nie będą pracować przy jego filmach? 

A skąd w ogóle macie taką pewność, że to co wszystko mówią lub piszą, jest prawdą? Skąd wiecie, czy to co ja napisałem jest w 100% prawdą? Dlaczego tak uważacie, skoro Ja napisałem, podkreślam, tylko we wstępie tego tekstu to, że Woody Allen jest zboczeńcem? Czy przedstawiłem wam jakieś logiczne argumenty, potwierdzające tezę, że reżyser jest winny? Rozmawialiście z którąkolwiek ze stron? Czy może macie dowody nagrane na telefonach, czy na taśmach i macie absolutną pewność, że Allen jest przestępcom seksualnym? 

Zaraz, co…. co? Że jak? A, no tak! W telewizji żeście się o tym dowiedzieli! W gazecie przeczytaliście o tym! Posłuchaliście się (to jest niezłe) „autorytetów” społecznych, jakim na pewno są inne gwiazdy filmowe i im uwierzyliście! W telewizji żeście się o tym dowiedzieli i uważacie to za pewniak. Od razu stwierdziliście, że to co wam powiedzieli, to musi być prawda. A czy telewizja pokazała jakiekolwiek dowody na to, że Allen jest winny? Nie! To dlaczego wierzycie w to? Nadal wierzycie w to, bo teraz WSZYSCY w to wierzą? Wasi znajomi, przyjaciele, rodzicie, więc wy też? No cóż mogę wam powiedzieć? Gratuluję! 

Ten dość ironiczny (i również emocjonalny) wstęp był dość długi, ale jakoś musiałem zacząć moje dywagacje nad tym, co się teraz dzieje w mediach. Burza, jaka się rozpętuje, kiedy ktoś, czy to kobieta, czy mężczyzna, wypowie się przed kamerą, że jakaś osoba publiczna (artysta czy polityk), molestowała ją/jego seksualnie, albo co gorsze, próbowała lub zgwałciła ją/jego wiele lat temu i teraz jest odpowiedni moment, aby wyjść z ukrycia i przekazać tę informację całemu światu. Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy. Dobrą stroną na pewno jest to, że jeżeli naprawdę dochodziło do tego typu czynów, to teraz nareszcie się ktoś tym zainteresował i taką osobę spotka wreszcie zasłużona kara a ofiara nareszcie odczuje ulgę i będzie mieć poczucie sprawiedliwości. Dość późno, ale zawsze. Z drugiej strony jednak, mamy do czynienia, jak to zwykle bywa, z masową histerią ludzi. Zawsze się coś takiego dzieje. Dzieje się tak, kiedy ci „normalni”, „przeciętni”, niemogący nawet marzyć o dosięgnięciu szczytu Olimpu (personifikacja sławy i pieniędzy. Do tego właśnie poziomu doszła większa część polityków i artystów) przedstawiciele społeczeństwa dowiadują się, że osoby z show businessu jednak mogą zrobić coś złego. Ich ulubieni aktorzy, reżyserzy i muzycy, ludzie będący autorytetami, z których przeciętni chcą brać przykład, jednak mogą być maniakami seksualnymi. 

TO PO PROSTU SZOK! NIE DO WIARY! 

Woody Allen, ofiara czy oprawca? 

Wielu nie może w to uwierzyć. Albo jednak może. Może nawet za łatwo. Zła strona tego wygląda zupełnie inaczej, kiedy mówimy tutaj tylko o podejrzeniach dokonanego przestępstwa przez sławną osobę. Podkreślam, PODEJRZENIACH! PODEJRZENIACH RZEKOMEGO MOLESTOWANIA! RZEKOMEGO GWAŁTU! Musiałem te słowa wyłuszczyć czarno na białym laikom, którzy nie rozróżniają słów: podejrzany o rzekome molestowanie z oskarżonym o molestowanie. Ale nawet jeśli ktoś jest oskarżony o molestowanie, to, UWAGA: wcale nie znaczy, że naprawdę popełnił ten czyn. 

Dam teraz czas wszystkim, ze szczególnym wyróżnieniem przedstawicielek ruchu #MeeToo na przyswojenie tej informacji! 

Redakcja strony Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society serdecznie przepraszają wszystkie przedstawicielki płci przeciwnej za ten niestosowny komentarz. Winny został już zwolniony z pracy. 

I teraz to bardzo wrażliwe społeczeństwo szuka dobrej recepty, tzw. „złotego środka”, który mógłby zapobiec dalszym tego typu straszliwym czynom. Żeby nikt już nie stał się ofiarom chorych fantazji tych niewydarzonych, niewyżytych erotycznie hollywoodzkich maniaków. Trzeba w końcu ochronić nasze dzieci w przyszłości przed czymś takim, prawda? Cóż, ludzie MYŚLĄCY, doskonale wiedzę, że nie da się uchronić CAŁEGO społeczeństwa od tego typu przykrych doświadczeń. Osobiście bardzo bym tego chciał, ale dobrze wiem, że nie wystarczy tak tylko powiedzieć, czy wprowadzić w życie jakąś ustawę, polityczny manifest jak zrobili to Szwedzi w roku 1972, tworząc tzw. "Rodzinę Przyszłości". Albo pójdźmy jeszcze dalej. Wprowadźmy przymusową kastrację wszystkich mężczyzn. To już zdecydowanie lekka przesada, chociaż wiele feministek pewnie by się ucieszyło na samą myśl o tym, gorzej z normalnymi kobietami. 

Redakcja strony Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society jeszcze raz serdecznie przeprasza wszystkie przedstawicielki płci przeciwnej za ten niestosowny komentarz. Winny zwolnienia winnego, właśnie został zwolniony z pracy. 

A więc co robi nasza wrażliwa część społeczeństwa? To co umie najlepiej. Najpierw panikuje. Po panice przychodzi czas na szukanie winnych (zajmuje im to góra par dni, aż znajdzie się przywódca stada) i utworzenie ugrupowania, bądź kilku, który stałoby na straży moralności i zwalczałoby tego typu sytuację. A potem wszczyna się krucjatę! Oczywiście jesteśmy ludźmi cywilizowanymi i jak na XXI wiek przystało, nie mówimy tutaj o średniowiecznej krucjacie  z Ogniem i Mieczem przeciwko muzułmanom, atakującym Jerozolimę. Chodzi o krucjatę moralną. Szczególnie teraz, kiedy widzę co się teraz dzieje, jaka jest reakcja społeczeństwa na każde, nawet najmniejsze podejrzenie o popełnienie jakiegoś ciężkiego przestępstwa, jakim niewątpliwie jest molestowanie seksualne, lub pedofila. Media widzę siebie wtedy w potrójnej roli - policjanta, sędziego i kata. Trzy w jednym. W dodatku mają swoją „ławą przysięgłych”. Są nimi wcześniej wspomniane wszelakiego rodzaju organizacje feministyczne, ruchy walczące o prawa człowieka (koń by się uśmiał), które gdyby tylko dostały kogoś podejrzanego, lub prawdziwego winowajcę w swoje ręce, to postąpiłyby jak XV-wieczna hiszpańska inkwizycja - Na stos z nimi!  

Kevin Spacey, ofiara czy oprawca? 

Ale w takim razie co można powiedzieć o przypadku Woody’ego Allena? Albo Michaela Jacksona? Czy oni są winni? Czy oni też powinni być publicznie potępieni i wykluczeni z naszego społeczeństwa? A Kevin Spacey? Kwestię Spacey’ego możemy badać w kontekście podobnym do Harveya Weinsteina (przypomnijmy, producent filmowy został oskarżony przez ponad 70 kobiet o molestowanie i wykorzystywanie seksualne. Z tego powodu powstała akcja #MeToo), gdyż aktora oskarżyło aż 30 mężczyzn o niestosowne zachowanie wobec nich. Innymi słowy, wykorzystywał ich seksualnie. Przynajmniej oni tak twierdzą. Bo przecież nic mu nie udowodniono. Media donoszą co prawda, że jedna z ofiar nagrała całe zajście, lecz skoro tak było, to dlaczego (jak było w przypadku Weinsteina), nie upublicznił tego w Internecie? Skoro wiele osób tak robi, to czemu nie doczekaliśmy się Taśm prawdy Kevina Spacey’ego? 

I to samo jest z Woodym Allenem i Michaelem Jacksonem. Nie ma żadnych dowodów na ich winę. Jedyne co właściwie zdołaliśmy usłyszeć, lub przeczytać, to słowa ludzi oskarżających ich o popełnienie przestępstwa. Nie dostaliśmy żadnych materiałów video, czy taśm z głosem Jacksona i Allena, którzy popełniają dany czyn, czy też nakłanialiby swoje rzekome ofiary do czegoś wbrew ich woli. Dziennikarze śledczy (jeśli w ogóle takowi byli) nie przedstawiły nam żadnych dowodów. Jedyne co udaje im się robić, to po kolei, kroczek po kroczku usuwają pamięć po Jacksonie, bojkotując granie w radiu jego największych przebojów, praktycznie nie zadają pytań, ani nie rozmawiają o tym, czy te oskarżenia są prawdziwe czy fałszywe, a zamiast tego rozpowszechniają na cały świat film produkcji HBO „Leaving Neverland”, w którym to panowie James Safencuck i Wade Robson wyznają, że w przeszłości byli molestowani przez Króla Popu. Wszyscy uznali go za obrzydliwego pedofila, a echa tej afery dotarły także i do Polski ponieważ patronem Amifteatru, który znajduje się na warszawskim Bemowie, został właśnie Jackson. Teraz władze dzielnicy Bemowo chcą zmienić swoją decyzję, tłumacząc się, że Amfiteatr powinien zmienić swoją nazwę, gdyż jej patron jest obciążony oskarżeniami o pedofilię. Chociaż władzom nie przeszkadzało to że oskarżenia tego typu wysunięto w stronę Jacksona, z których został on oczyszczony już w roku 2004. Przypadek? 

A jak zareagowali normalni ludzie na te oskarżenia? Jak zareagowali jego fani? Czy zadali sobie trochę trudu i przyjrzeli się tej sprawie bliżej? Cóż, ci ludzie, w większości przynajmniej, zachowali się jak prawdziwi, zdrowo rozsądkowi i myślący obywatele wolnego świata……... I uznali, że media mają rację! A co żeście myśleli? Że spróbują myśleć samodzielnie? A skąd! Tysiące, jeśli nie setki tysięcy amerykanów, szczycących się swoją wolnością wypowiedzi i demokracji  i tak dalej, uznało, że pamięć po zmarłym już dawno artyście muzycznym powinna zostać usunięta raz na zawsze, za to, że przecież był złym, okrutnym i brutalnym gwałcicielem małych dzieci. Nic mu nie udowodniono, ale i tak nie mieli z tym żadnego problemu. Obrońcy Jacksona również się pojawili, ale niestety, robią dokładnie to samo, co jego przeciwnicy. Obrzucają wyzwiskami i obelgami panów Safenchuka i Wade’a, wyzywając ich od najgorszych. 

Woody Allena też w tym wszystkim siedzi po uszy. A właściwie musi w tym wszystkim siedzieć, czy tego chce, czy nie. Czy molestował małą dziewczynkę w przeszłości, czy nie, to nie ma znaczenia. Ludzie się o tym dowiedzieli i rozpętała się wielka afera. Czy jednak decyzja czterech największych wydawnictw książkowych w Stanach Zjednoczonych o niewydaniu autobiografii reżysera, w której sam zainteresowany przedstawiłby swoje zdanie na temat całej tej sprawy i miałby jakąś szansę obrony, jest dobra? Ja uważam, że jest zła. Oczywiście nie oznaczałoby to też, że wszystko co napisze, jest prawdą. Ludzie, którzy go nie lubią i tak nie uwierzą. Ale co z ludźmi postronnymi? Neutralnymi? Czy oni nie chcą poznać, co ma do powiedzenia w sprawie oskarżeń? Panie Farrow przedstawiły swoje argumenty w najważniejszych amerykańskich dziennikach telewizyjnych i już znamy ich stosunek do amerykańskiego reżysera. Czy nie mamy prawa dowiedzieć się co Allen sądzi o tym wszystkim? Według Czterech Największych Wydawnictw Książkowych w USA…. Nie. A przynajmniej oni nie przyłożą do tego swoich rąk. 

Oczywiście upraszczam te słowa, ale inaczej nie da się tego skomentować. No może się da, ale to jest męczące. Ludzie łatwo ulegają manipulacji. Bardzo łatwo. I nawet przez myśl im nie przychodzi to, że jeżeli większa część społeczeństwa popada w masową histerię, to jest coś nie w porządku. Po prostu nie myślą wtedy samodzielnie. A jak histeria, to w grę wchodzą emocje. I tutaj docieramy do sedna tego wszystkiego. Emocje. Emocje, to coś co łączy wszystkich ludzi. Dobrze wiemy, że emocje mogą być pozytywne, ale i też negatywne. A emocje często nacechowane negatywnymi konotacjami są dość powszechne. Zwłaszcza, jeśli pojawiają się w kontekście osoby publicznej, oskarżanej o popełnienie straszliwego czynu. Nie ma tutaj już miejsca na normalną, mądrą i rzetelną dyskusję. Wystarczy wspomnieć o słowach Matta Damona, który w programie ABC krytycznie wypowiedział się o akcji #MeToo. Powiedział coś takiego: 

Myślę, że to ważny moment, w którym kobiety czują się na tyle pewnie, że głośno opowiadają o tym co je spotkało. To bardzo ważne. Jednak trzeba pamiętać, że jest różnica między poklepaniem po tyłku, a gwałtem czy molestowaniem. Obie rzeczy powinny zostać skonfrontowane, ale nie można ich do siebie porównywać. Żyjemy w czasach poprawności politycznej, ale chyba nikt z nas nie jest idealny. 

Nie trzeba było długo czekać na reakcję członkiń ruchu #MeToo, które uznały go za osobę, delikatnie mówiąc, niepoczytalną. Przekazy medialne ukazują nam obraz ludzi w tak negatywnym świetle, że odbiorcy aż kipią negatywnymi emocjami. Są oni nimi tak nabuzowani, że gdyby tylko zobaczyli osobę podejrzaną, tylko podejrzaną o coś złego, albo, jak w przypadku Damona, powiedziała coś nie tak, wedle ich racji, to natychmiast dokonaliby publicznego linczu. Nie tylko dokonaliby samosądu na jego ciele, ale także i na jego duchu. Na pamięci o tej osobie. A to bardzo źle wróży o kondycji naszego społeczeństwa, jeżeli będziemy opierać się tylko na emocjach, a nie na zdrowym rozsądku. 

Jeszcze na sam koniec mam tylko jedno pytanie…. A co się stanie, jeśli to facet jest molestowany przez kobietę? Albo został nawet przez nią zgwałcony? Czy wtedy też będzie mógł liczyć na wsparcie i pomoc organizacji typu #MeToo? 

Redakcja strony Pawlak&Tarka S.A. Culture and Society chciała jeszcze raz serdecznie przeprosić wszystkie kobiety, które mogły poczuć się urażone tym artykułem. Winni, zwolnienia winnych, właśnie zostali zwolnieni z pracy. Szczególnie zwracamy się tu do organizacji feministycznych, obrońców praw człowieka i ludzi o lewicowo-liberalnych poglądach, a także do przywódców i przywódczyń wcześniej wspomnianych ruchów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że zależy wam na prawach i przywilejach obywatelskich każdego człowieka i wcale nie spoglądacie tylko na swój czubek nosa. 

MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...