W ostatnim czasie w wielu mediach głośno jest o sprawie "sądu na Judaszem", który odbył się w Wielki Piątek w podkarpackiej miejscowości Pruchnik. Chodzi o zwyczaj, w którym kukła symbolizująca Judasza zostaje poddana sądowi i karze, w tym wypadku było to pobicie kijami, wieszanie, podpalenie i wrzucenie do rzeki. Brzmi makabrycznie... Tak czy inaczej, ten ludowy obyczaj występuje w wielu krajach w okresie przed wielkanocnym.
Obyczaj ten sięga XVIII wieku. Łączy się bezpośrednio z pogańskim obyczajem topienia Marzanny, który w tej formie został niejako zaprzęgnięty do tradycji ludowo-chrześcijańskiej. W czasach współczesnych zachował się głównie na południu Polski. A jeśli chodzi o Podkarpacie to etnografowie uznają ten zwyczaj za szczególnie wyróżniający dla tamtego terenu. W wielu częściach Europy również nadal praktykuje się ten obrzęd. Jednakże w Pruchniku kultywowanie go okazało się dosyć problematyczne... Posypały się kary (nie tylko dla Judasza). Dlaczego? Jak możemy wyczytać w wielu mediach na wydarzenie negatywnie zareagowało izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Światowy Kongres Żydów, a także Konferencja Episkopatu Polski, która ogłosiła, że nie będzie tolerować objawów pogardy. Podkarpacka policja, oprócz stwierdzenia wykroczeń takich jak: blokada pasa ruchu czy naruszenia przepisów przeciwpożarowych, podobno zebrała materiały dotyczące nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym... Od organizatorów sądu nad Judaszem odciął się także burmistrz Pruchnika. Jednakowoż zrobił to w dość osobliwy sposób, niejako potwierdzając moją teorię: "[...]W obecnych czasach, gdy próbuje się przypisać Polakom zbrodnie dokonane przez okupantów podczas II wojny światowej, podobne inscenizacje mogą zostać wykorzystane przez wrogów naszej Ojczyzny jako przykłady rzekomego antysemityzmu Polaków".
Co więc budzi największe kontrowersje? To, że Judasz był Żydem (ale również pierwszym szmalcownikiem, który za pieniądze wydał swojego rodaka Jezusa na śmierć), więc znęcanie się nad jego kukłą może być (i właśnie tak się stało) przyczyną do zarzutów o (mityczny, wyssany z mlekiem matki polskiej faszystowskiej) antysemityzm. Co prawda, Żydzi (głównie Chasydzi) mają analogiczny zwyczaj (chociaż w obu przypadkach nie jest wielce popularny czy dominujący), a mianowicie podczas święta Purim, niekiedy poddaje się podobnym torturom kukłę Hamana - znienawidzonego przez Żydów perskiego wezyra. Ale jak to mówią "co wolno wojewodzie...". Jak już wspominałem, ten zwyczaj nie powstał w 2019 roku, spowodowany wybujałymi roszczeniami środowisk żydowskich (którym wcześniej uległa już Szwajcaria) i wspieraną je amerykańską ustawą nr 447, która ma wywrzeć na Polskę skuteczne naciski w sprawie spłacenia mienia bezdziedzicznego, które według prawa polskiego przechodzi na Skarb Państwa lub gminę, którego bezpotomny zmarły był obywatelem (polscy Żydzi byli obywatelami Polski).
To, że akurat teraz przyczepiono się do tej (skądinąd dosyć niszowej) tradycji przypomina mi sytuację (której nie mogłem jeszcze widzieć na własne oczy, bo za młody jestem) z Marca 1968 roku, a ściślej mówiąc do punktu zapalnego tamtych wydarzeń. Wtedy też, a właściwie trochę wcześniej, bo 25 listopada 1967 roku miały premierę "Dziady" Adama Mickiewicza, w reżyserii Kazimierza Dejmka, będącego w tamtym czasie również dyrektorem Teatru Narodowego, w którym ów spektakl się odbył. Wywołał on wielki skandal, co stało się przyczyną zdjęcia przedstawienia, co z kolei spowodowało rozruchy społeczne, głównie wśród studentów. Spektakl miał uświetnić obchody 50. rocznicy rewolucji październikowej (może dlatego, że Mickiewicz miał sympatie rewolucyjne, ale przypuszczam, że niekoniecznie wyobrażał sobie wersje bolszewicką). Nadmiernie żywa reakcja widzów na najbardziej patriotyczne fragmenty sztuki spowodowała, że władze Polski Ludowej uznały ją za "antyradziecką". A sam Władysław Gomułka nazwał spektakl "nożem w plecy przyjaźni polsko-radzieckiej"... A przecież Mickiewicz, podobnie jak komuniści walczył z caratem. Przecież, nawet w "Dziadach" zamieścił wiersz "Do przyjaciół Moskali", gdzie wspomina rosyjskich przyjaciół i niesprawiedliwości jakiej doznali od despotycznego cara. Podejrzewam, że słynny dramat, a właściwie cykl dramatów polskiego wieszcza narodowego był grany niejednokrotnie w polskich teatrach przed tą premierą (chociażby "Dziady" Jerzego Grotowskiego z 1961 roku w Teatrze "13 Rzędów" w Opolu) i nikt nie widział w nich nic zdrożnego dla socjalistycznego systemu. Podobnie z pruchnickim "sądem nad Judaszem" - podobno odbywał się kilka lat wcześniej i wtedy nie było słychać o żadnej antysemickiej aferze z Podkarpacia... No, ale wtedy nie było jeszcze ustawy nr 447, a i same roszczenia żydowskie były nieco mniej śmiałe i skromniejsze. Wygląda na to, że już niebawem będzie trzeba powołać specjalny organ administracji publicznej, który będzie zatwierdzał projekty Judasza a nawet Marzanny czy jakichkolwiek kukieł przeznaczonych do utylizacji. Ktoś przecież musi stwierdzić czy przypadkiem kukła nie ma jakichś niearyjskich cech albo czy się komuś z kimś albo z czymś za bardzo nie kojarzy. Witaj cenzuro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz