Czerwony dywan
rozłożony przed głównym wejściem, znane oraz lubiane przez wszystkich twarze, uśmiechające
się przy blasku fleszy, piękne buty, szykowne garnitury i zachwycające suknie,
których cena przekracza sumę kilkunastu tysięcy, jeśli nie milionów dolarów. Opis
ten przypomina bal organizowany w Białym Domu przez prezydenta Stanów
Zjednoczonych, albo szykowne przyjęcie w rezydencji jakiegoś multimiliardera. Mam tu jednak na myśli 91. ceremonię wręczenia Oscarów, jednej z najbardziej
prestiżowych nagród filmowych na świecie. Już 24 lutego 2019 roku w teatrze Dolby Theatre, znajdującym się w
Hollywood Bouleard, spotkają się wszystkie najważniejsze gwiazdy amerykańskiego
kina i nie tylko.
Historia
Historia
ceremonii przyznawania Oscarów sięga roku 1927, kiedy to Louis B. Mayer, jeden
z właścicieli wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Meyer, wraz z aktorami Conradem
Nagelem i Fredem Niblo postanowili założyć pierwszą w historii Stanów
Zjednoczonych Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Science).
Instytucja miała mieć charakter apolitycznej, charytatywnej organizacji, której
głównym celem było wspieranie rozwoju sztuki filmowej. Pozwoliło to na
umocnienie współpracy między filmowcami oraz zawiązanie dialogu między twórcami
a publicznością, a także spopularyzowanie amerykańskiej tradycji i filmowych
osiągnięć. Powołanie tego typu instytucji było jedną z najważniejszych rzeczy w
historii.
Koniec
lat 20. XX wieku, była dla Hollywood epoką systemu studyjnego i dominacji
wielkich producentów, którzy traktowali aktorów i reżyserów jak swoją własność.
Podobnie jak większość przedsiębiorców biznesowych, tak samo producenci nie
chcieli, aby artyści zrzeszali się w związki zawodowe. Studia narzucały i
ściśle kontrolowały wizerunek swoich gwiazd. Dlatego stworzenie Akademii, która
miała stać się pośrednikiem między producentami a artystami, było jednym z
najważniejszych przedsięwzięć amerykańskiego przemysłu filmowego. Jedynym
problemem był fakt, że Akademię kontrolowali producenci.
Stworzenie
Akademii miało także na celu zmienić wizerunek Hollywood, który w latach 20.
kojarzony był z miastem rozpusty (jeszcze przed powstaniem Las Vegas).
Wybuchały kolejne skandale korupcyjne i seksualne (jak można zauważyć, te
praktyki stosowane są do dnia dzisiejszego). Najwięksi filmowi magnaci chcieli
udowodnić, że tworzą poważną instytucję zajmującą się sztuką.
W
składzie komitetu założycielskiego Akademii zasiedli reżyserzy David Wark
Griffith i Henry King oraz scenograf Cedric Gibbons, twórca statuetki Oscara.
Wedle legendy, Gibbons, podczas wyjątkowego nudnego bankietu, naszkicował na
serwetce pierwszy projekt nagrody Akademii Filmowej.
Założyciele Academy of Motion Picture and Sience
Pierwsza
ceremonia rozdania Nagród Akademii Filmowej odbyła się w Hotelu Hollywood
Roosvelt Hotel, w tzw. „Kwiecistym Pokoju”, 16 maja 1929 roku. Na ceremonię
przybyło 250 gości, którzy musieli wpłacić 10 dolarów za wejście. Media nie
były w tamtym czasie zainteresowane tą nową, dziwną i nieznaną dotąd imprezą,
dlatego organizatorzy ceremonii nie mogli liczyć na jej rozgłos w prasie i
radiu. Lecz wkrótce miało się to zmienić. Gala ta wpisała do historii
amerykańskiego kina nie tylko jako pierwsza ale też i najkrótsza. Nazwiska
zwycięzców ogłoszono trzy miesiące wcześniej, a na samej uroczystości doszło
tylko do wręczenia nagród.
Druga
ceremonia odbyła się w hotelu Ambassador, lecz tym razem była ona transmitowana
na żywo w radiu i była zdecydowanie bardziej ekscytująca od poprzedniej, gdyż
nazwiska zwycięzców nie podano z wyprzedzeniem. Dziennikarze otrzymywali tylko
poufne informacje. Z czasem to się jednak zmieniło i teraz możemy zobaczyć, jak
prowadzący galę otwierają zapieczętowane koperty z nazwiskami tegorocznych
zdobywców Oscara. Na przestrzeni lat,
zmieniało się także miejsce odbywania się ceremonii. Na początku lat 40.
uroczystość przeniesiono z hoteli do
teatrów, m.in. do Grauman Chinese Theatre, która w 1944 roku po raz pierwszy
transmitowana była poza granicami USA. Następnymi miejscami były Shrine
Auditorium w Los Angeles, Teatr Akademii Filmowej na Melrose Avenue w
Hollywood, Pantages Theatre (po raz pierwszy transmitowana przez telewizję
NBC), oraz Santa Monica Civic Auditorium. Od 2002 roku ceremonia odbywa się w
Teatrze Dolby w Hollywood (wcześniej nosił nazwę Kodak Theatre) i odbywają się
one w ostatnim tygodniu lutego, w przeciwieństwie do pierwszych ceremonii, które
miały miejsce na przełomie marca i kwietnia. Bywały jednak i przypadki, w
którym odwołano lub przyśpieszono ceremonie, np. w 1938 roku ogłoszoną z dużym
wyprzedzeniem datę Oscarów przełożono w wyniku powodzi, która nawiedziła Los
Angeles, z powodu śmierci Martina Luthera Kinga w 1968 roku oraz z powodu próby
zabójstwa 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana w 1981 roku.
Koszty imprezy
Koszty imprezy
Oscarowa
impreza nie jest tanią rzeczą, dlatego interesująco przedstawiają się jej
koszty. Wedle obliczeń, przeprowadzonych przez Wallet Hub's ceremonia, a
właściwie jej przygotowanie, kosztuje około 44 milionów dolarów, z czego 130
milionów organizatorzy gali opłacają miastu Los Angeles. Ponadto każdy z
przybyłych gości, dostaje torbę z upominkami. Taki zestaw kosztuje około 100
tysięcy dolarów. Gwiazdy przechodzą po czerwonym dywanie, o szerokości 247
metrów długości, a jego wartości wynosi 24 tysiące dolarów. Natomiast
30-sekundowy telewizyjny klip reklamowy wynosi 2,6 miliona dolarów.
90.
ceremonię wręczania Oscarów 2018 oglądało 33 miliony Amerykanów, natomiast w
tym roku galę zobaczą ludzie w co najmniej 225 krajach na świecie.
Marlon Brando (z lewej) i Bob Hope (z prawej) na 27. ceremonii wręczania Oscarów
Nominacje, nagrody i
zaszczyty
Gdy
już wszyscy zebrani goście zajmą swoje miejsca w sali, rozpoczyna się główna
część imprezy. Wtedy to prowadzący galę konferansjer (najczęściej w tej roli
występują znani komicy) wita publiczność i rozpoczyna swój satyryczny monolog (mistrzem w tej dziedzinie byli aktorzy
komediowi Bob Hope i Billy Crystal). Po występie konferansjera na scenę wchodzi
aktor, bądź aktorka (albo reżyser), którzy przedstawiają publiczności osoby
nominowane do Oscara z danej kategorii, trzymając w ręku kopertę z nazwiskiem zdobywcy.
Wszyscy zebrani na sali i publiczność przed telewizorami niecierpliwie czekają
na nazwisko, mając nadzieje, że ich ulubiony aktor bądź reżyser zdobędzie złotą
statuetkę. W końcu koperta zostaje otwarta, pada nazwisko zwycięzcy i następują
gromkie brawa. Zdobywca Oscara staje na piedestale, odbiera nagrodę i przez
parę minut przemawia, dziękując wybranym osobom z ekipy filmowej oraz
szanownemu jury - Chciałbym/chciałabym
podziękować Akademii za wyróżnienie – najczęściej wypowiadane zdania. Tak wygląda schemat przyznawania nagród
Akademii Filmowej.
Oczywiście
zdarzają się niespodzianki w postaci zwycięzców, którzy po raz kolejny dzierżą
w rękach wymarzonego Oscara. Największym tego typu rekordzistą był Walt Disney,
twórca najsłynniejszej kreskówkowej postaci Myszki Miki. Zdobył on aż 26
statuetek, z czego 4 z nich podczas jednej z ceremonii w roku 1953, w tym za
najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny The
Living Desert, za najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny The Alaskan Eskimo, za krótki film
animowany Toot, Whistle, Plunk and Boom i
za krótki film przyrodniczy Water Birds. Natomiast
jeśli chodzi o osoby nominowane do Oscara to największą ilością nominacji wśród
aktorów może się pochwalić Jack Nicholson (w swojej karierze zdobył 3 Oscary i
aż 11 nominacji), a wśród aktorek Meryl Streep (2 Oscary i 13 nominacji).
Co
się tyczy filmów, to aż 11 nominacji zdobyły w kolejności – Ben Hur (1959), Titanic (1997) i Władca
Pierścieni: Powrót Króla (2003).
Za
to, wśród twórców, którzy musieli długo czekać na Oscara lub w ogóle nawet tego
nie doczekali, to m.in. Clint Eastwood, Leonardo DiCaprio i Stanley Kubrick.
Eastwood swojego pierwszego Oscara dostał dopiero w roku 1992 w wieku 62 lat za
western Bez przebaczenia (właściwie
zdobył dwa Oscary – za Najlepszy Film i Najlepszą Reżyserię), DiCaprio swojego
pierwszego i jak dotąd jedynego Oscara dostał w 2016 roku za rolę w filmie Zjawa (dopiero po 31 latach), z kolei
Stanley Kubrick nigdy nie doczekał się swojego wymarzonego Oscara za reżyserię.
Oscary
przyznawane są w 24 kategoriach i w każdej z nich ogłasza się od 2 do 5
nominacji. Wyjątkiem jest kategoria „Najlepszy film”, gdyż od roku 2009
nominuje się 10 filmów.
Marzeniem każdego aktora lub reżysera jest
zdobycie Oscara, nawet jeśli większość z nich zarzeka się, że Nagroda Akademii
nie jest wcale ważną rzeczą. Właściwie, jest to nagroda pełna paradoksów. Z
jednej strony jest najlepiej rozpoznawaną nagrodą filmową na całym świecie. Z
drugiej niekoniecznie najważniejsza dla samych twórców filmowych, a jednak
przez nich pożądana. Według Ala Pacino, Oscary nie mówią dużo o talencie
aktorskim, a Marlon Brando wręcz się wzbraniał przed nimi. Z kolei Jack
Nicholson, w swojej biografii „Jack Nicholson – Wielki uwodziciel”, tak
wypowiada się o Oscarach: Oczywiście, że coś
znaczą. Ale trudno określić co. Mogę tylko powiedzieć, że po prostu zawsze je
lubiłem. To jedna z tych wielkich okazji. Chciałbym wygrać. Chciałbym mieć
więcej Oscarów niż Walt Disney i wygrać w każdej kategorii. I już od jakiegoś
czasu ubiegam się o tę właśnie kategorię. Lubię Oscary za stylizację. Jestem
bardzo zen w stylu lat 50. – wszystkiego nagrody są nieprawdziwe, to wszystko
próżność – ale lubię widzieć te wszystkie najlepsze gwiazdy filmowe 1984 roku,
zebrane razem tego jednego wieczoru. To fajne. Nikt nie cierpi. Jestem władcą
Hollywood. Kocham wszystkich.
Mimo wszystko zdobycie Oscara, lub chociaż nominacja do nagrody Akademii, świadczy o prestiżu i pozycji, jaką artysta zajmuje w
branży filmowej. Dzięki niemu staje się ważną osobą i jego zdanie zaczyna się
liczyć. Nawet jeżeli nie uda mu się nigdy w życiu dzierżyć w rękach statuetki,
ale zdobędzie mieć rekordową liczbę nominacji, jego pozycja gwałtownie urośnie
w górę. Im większa pozycja, tym większe zarobki. Większy wybór ról dla aktora i większy wybór filmów do nakręcenia dla reżysera.
Głownie
tyczy się to amerykańskich twórców, którzy chcą zaistnieć w branży. Szczególnie
twórcy kina artystycznego, gdyż nagradzane są głównie filmy niezależne,
wyprodukowane przez mniejszą wytwórnię. W ostatnich latach większość
nagradzanych filmów to właśnie były w dużej mierze produkcje kina niezależnego.
W książce Katarzyny Czajki-Kazimierczuk „Oscary. Sekrety najważniejszej nagrody
filmowej”, przedstawiony jest schemat typowego oscarowego filmu, który
opracował producent, niesławny bohater ostatnich seksafer w Hollywood, Harvey
Weinstein. Po pierwsze, jeśli film ma mieć szansę na zdobycie nagrody, powinien
zawierać brytyjskie gwiazdy w obsadzie aktorskiej (ze względu na ich warsztat i
doświadczenie sceniczne). Po drugie (najważniejsze), scenariusz filmu musi się
opierać na prawdziwych wydarzeniach, czerpać z autentycznych życiorysów i
historii. Główna postać musi być wybitną jednostką, zmagającą się z
wykluczeniem społecznym (ze względu na płeć, status społeczny czy chorobę).
Tylko takie dzieło ma realną szansę na Oscara. Wyjątkiem są nagrody przyznawane
w kategorii Najlepsze Efekty Specjalne, lecz takiego typu filmy są zazwyczaj
wysokobudżetowymi produkcjami (Władca
Pierścieni: Powrót Króla Petera Jackosna lub Titanic Jamesa Camerona).
Wnętrze Teatru Dolby. Od 2002 roku odbywają się tutaj
coroczne ceremonie rozdania Oscarów.
Ważnym
czynnikiem sprzyjającym nominowaniu do Oscarów jest kampania reklamowa danego
filmu. Jej celem jest przekonanie członków Akademii w pierwszej kolejności do
obejrzenia filmu oraz stworzenia wokół niego pożądanej narracji. Punktem zwrotnym kampanii jest pokaz filmu na festiwalu w Toronto, odbywającym się na
przełomie sierpnia i września. Właśnie na tym festiwalu często odbywają się
pierwsze pokazy potencjalnych oscarowych produkcji. Wtedy zaczynają się
spotkania z prasą, wywiady z twórcami, wizyty w telewizji, żeby później dotrzeć
na kolejne festiwale.
Zdobycie Oscara zwiększa również wartość filmu. Skoro film zdobył
statuetkę, a nawet więcej, lub został wielokrotnie nominowany, oznacza to, że
jest dobry, więc warto go zobaczyć. Promocja przed galą osiąga niebotyczne
sumy, przekraczające 81,7 miliona dolarów. Kosztowne są również nagrody,
zwłaszcza za Najlepszą Rolę Pierwszoplanową dla Aktora i Aktorki, które wynoszą
26 milionów dolarów, oraz za Efekty Specjalne, koszt wynosi 175 milionów
dolarów.
Billy Crystal, amerykański komik i aktor filmowy, uznany przez branżę za najlepszego impressario w historii ceremonii Oscarowych
Próba
nadszarpnięcia reputacji rywali stanowi także nieodłączny element kampanii. To
nie przypadek, że tuż przed ogłoszeniem nominacji na jaw wychodzą przewinienia
gwiazd sprzed kilku, lub kilkunastu lat, a kolejne wpadki są skrupulatnie
relacjonowane przez dziennikarzy. Kontrowersje wywołał wywiad przeprowadzony
przez amerykańską gazetę „The Independent” z irlandzkim aktorem Liam Nessonem,
w którym to wyznał, że chciał kiedyś zamordować mężczyznę (koloru czarnego),
który zgwałcił jego przyjaciółkę. Aktora skrytykowano, ponieważ pierwszym
pytaniem, jakie zadał swojej przyjaciółce było jakiego był koloru skóry?, a następnie przyznał, że przez tydzień czekał, aż jakiś czarny skurwiel go zaczepi,
żeby mógł go zabić. Zdanie to oczywiście mogło zostać wyjęte z kontekstu,
lecz to wystarczyło, aby pojawiły się głosy nawołujące do usunięcia Nessona z
filmu Men in Black International. Afera
się rozpętała i możemy teraz mieć pewność, że Liam Nesson na pewno nie pojawi
się wśród nominowanych do Oscara aktorów. O Oscarze może także zapomnieć
reżyser Bohemian Rhapsody. Bryan
Singer został oskarżony o molestowanie seksualne młodego chłopca, a lista jego
rzekomych ofiar wciąż się powiększa. Oskarżenia mogą być prawdziwe lub
sfałszowane, jednak wyciąganie ich tuż przed oscarową gorączką nie świadczy
wcale o walce z niesprawiedliwością, lecz o próbie zdyskredytowania rywali.
Sytuacja
polityczna w danym kraju, z którego pochodzi twórca, zwiększa jego szanse na
przyznanie nagrody. W przypadku ubiegłorocznego zwycięzcy Kształtu Wody Gullimero del Toro, ludzie nie mówili, że to film o
miłości kobiety to człowieka-ryby, ale opowieść o ludziach wykluczonych przez
rząd. Nakręcony przez meksykańskiego reżysera film zdobył Oscara w czasie
prezydentury Donalda Trumpa, który w jednej ze swoich obietnic wyborczych
zapowiedział wybudowanie muru oddzielającego Stany Zjednoczone od Meksyku.
Reguły gry są twarde, choć oficjalnie wszystko odbywa się potajemnie, to i tak członkowie Akademii Filmowej mają swoje sympatie i antypatie. Jeśli zaprzyjaźniony producent startuje w rywalizacji po złotą statuetkę, nawet mając na swoim koncie wyjątkowo kiepski film, Akademia i tak na niego zagłosuje. Takie przynajmniej są plotki.
Reguły gry są twarde, choć oficjalnie wszystko odbywa się potajemnie, to i tak członkowie Akademii Filmowej mają swoje sympatie i antypatie. Jeśli zaprzyjaźniony producent startuje w rywalizacji po złotą statuetkę, nawet mając na swoim koncie wyjątkowo kiepski film, Akademia i tak na niego zagłosuje. Takie przynajmniej są plotki.
„Akademia
rasistowska? Spike Lee bojkotuje Oscary, bo nie nominowano żadnego murzyna”, „Bojkot
białych Oscarów”, „Oscary się zmieniają. Dlaczego plany Akademii Filmowej budzą
kontrowersje”. Takie nagłówki można przeczytać w wielu czasopismach i portali
internetowych. Gala rozdania Oscarów to nie tylko pokaz walka między artystami
o główną nagrodę. Jest to również miejsce, gdzie niektóre gwiazdy publicznie wyrażają
swoje niezadowolenie wobec zaistniałej sytuacji politycznej lub społecznej w Stanach
Zjednoczonych. Również możliwość z możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec niej
podczas gali.
Za
przykład niech posłuży nam wydarzenie sprzed 3 lat, który pojawił się on w
wielu artykułach branżowych. Wtedy to właśnie czarnoskóry reżyser filmowy,
oświadczył, że nie weźmie udziału w 88. Gali rozdania Oscarów. Jako powód podał
fakt, że żaden czarnoskóry aktor, aktorka czy reżyser nie zostali nominowani do
nagrody. Lee napisał na swoim Instagramie: Nie
mogę poprzeć liniowo białej ceremonii. To już drugi
rok z rzędu, kiedy żaden czarnoskóry aktor ani aktorka nie otrzymali nominacji.
Od wielu, wielu lat, kiedy ogłaszane są oscarowe nominacje, mój służbowy
telefon nie przestaje dzwonić. Najczęściej jestem pytany o opinię na temat
braku Afroamerykanów i w tym roku nie było inaczej. Wolałabym, żeby chociaż raz
media spytały o to wszystkich białoskórych nominowanych oraz szefów wytwórni.
Do
bojkotu przyłączyli się także małżeństwo aktorskie Will i Jada Pinkett
Smithowie, którzy również nie otrzymali nominacji. Pinkett Smith umieściła
wideo na swoim profilu na Facebooku, w którym wypowiedziała się o zaistniałej
sytuacji: Błaganie o uznanie, lub nawet
proszenie o nie, narusza godność i zmniejsza wpływy. A my jesteśmy godnymi i
wpływowymi ludźmi. Protestom w sieci towarzyszy hasztag #WhiteOscars,
wskazujący na dominację białych ludzi.
Hollywood
podzieliło się na dwa obozy: Na ludzi, którzy zgadzają się z bojkotem,
uważając, że wśród nominowanych do Oscara jest zbyt dużo białych i że całe
Hollywood ma problem z rasizmem, oraz na tych, którzy uważają, że państwo Smith
i Spike Lee robią z igły widły. Taką osobą jest np. uznana i nominowana do
nagrody Oscara brytyjska aktorka Charlotte Rampling, która wypowiedziała się na
temat ruchu #WhiteOscars w wywiadzie dla francuskiego radia. W wywiadzie
stwierdziła, że bojkot jest przejawem rasizmu, lecz nie wobec czarnych a
białych: Takie czasy, że nikt nie jest
bardziej albo mniej tolerowany. Zawsze będą pojawiać się problemy typu: jesteś
za mało atrakcyjny, zbyt czarny albo zbyt biały. Zawsze znajdzie się ktoś, kto
powie: jesteś za bardzo jakiś. Co mamy z tym zrobić? Klasyfikować ludzi,
przyklejać im etykiety, dzieląc ich na milion rozmaitych mniejszości?
Wyznanie
aktorki oczywiście wywołało burze medialną, jednak w podobnym tonie wypowiadali
się też inni twórcy. Michael Caine powiedział, że nominacje do nagrody Akademii
Filmowej przyznaje się za warsztat artystyczny, a nie za kolor skóry lub płeć.
Oczywiście
apele o zbojkotowanie gali pojawiały się już w przeszłości i nie jest to żadna
nowość. Jednym z pierwszych znanych osobistości w Hollywood, który zbojkotował
imprezę był Marlon Brando. Aktor słynął ze swojej megalomanii i arogancji, czym
zraził do siebie wielu reżyserów i producentów. Do łask powrócił gdy zagrał w
filmie Francisa Forda Coppoli (opartym na powieści Mario Puzo) Ojciec Chrzestny. Za rolę głowy rodziny
mafijnej Vita Corleone, Brando dostał drugiego już w swojej karierze Oscara za
najlepszą rolę pierwszoplanową. Jednak odmówił on przyjęcia statuetki,
wysyłając do Hollywood Indiankę z plemienia Apaczów i przewodniczącą grupy
National American Affirmative Image Committee Sacheen Littlefeather. Kobieta
publicznie, przed telewizyjnymi kamerami odczytała list aktora, w którym
wyjaśnia on swoje postępowanie. Schaeen zaprotestowała przeciwko sposobowi
przedstawiania Indian w amerykańskich filmach. Goście nie zareagowali na to
wszystko z entuzjazmem. Oliwy do ognia dodał Clint Eastwood, który wszedł na
scenę po odczytaniu listu i w dowcipny sposób (przynajmniej w jego mniemaniu)
skomentował wystąpienie Schaeen: Nie
wiem, czy nie powinienem wręczać tej nagrody w imieniu kowbojów zastrzelonych
przez wszystkie te lata w westernach Johna Forda.
Większość
hollywoodzkich gwiazd aktywnie angażuje się w politykę. Od początku lat 40. XX
wieku, Hollywood silnie wspierało wielu prezydentów Stanów Zjednoczonych z partii
Republikańskiej. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem lat 60., w czasach
powstawania ruchów obywatelskich na świecie, nowej fali feminizmu, rewolucji
seksualnej, rock and rolla oraz szalejącej wojny w Wietnamie. Wtedy właśnie
pojawiła się pierwsza fala nowego pokolenia Hollywood. Młodzi i wściekli
artyści sprzeciwiający się panującemu politycznemu apartheidowi, coraz bardziej zaangażowani w
sprawy społeczne. Swego rodzaju orędownikiem nowego pokolenia był wspomniany
wcześniej Marlon Brando, walczący o prawa dla społeczności czarnoskórych i
indiańskich.
44.
ceremonia wręczania Oscarów, z 10 kwietnia 1972 roku, odbyła się akurat w tym
samym czasie co wybory prezydenckie. Jeden z czołowych aktorów tamtego
pokolenia, Warrner Beatty zdołał namówić znaczą część Hollywood do udziału w
kampanii wyborczej senatora z ramienia partii Demokratycznej George’a
McGoverna, który następnej jesieni miał stawić czoło urzędującemu
prezydentowi Richardowi Nixonowi. Udział w kampanii wzięli m.in. Dustin Hoffman,
Bob Evans, Barbra Streisand, Paul Newman, Gem Hackman, Robert De Niro, Meryl
Streep i wielu innych. Udało się nawet zebrać 40 tysięcy dolarów, podczas
koncertu zespołu The Rolling Stones w Madison Squarte Garden, na kampanię
McGoverna. Demokratycznego kandydata popierała hollywoodzka młodzież, kiedy
Nixona wspierała „Stara Gwardia”, z Johnem Waynem, Jackiem Bennym, Bobem Hopem
i Dorothy Lamour na czele. Wybory – jedne z najważniejszych, jakie odbyły się w
Stanach Zjednoczonych XX wieku – przeciwstawiły młodych zbuntowanych starym i
tradycjonalistom. Zwycięstwo McGoverna byłoby zwycięstwem symbolicznym, dzięki
któremu kraj miał odwrócić się od korupcji, wojny w Wietnamie i afery Watergate
i wrócić na drogę postępu moralnego, zapoczątkowanego przez prezydenta Johna
Kennedy’ego. Jednak tak się nie stało i wybory wygrał Nixon. Zwycięstwo to pozostawiło gorycz nie tylko
do polityki, ale i do życia społecznego w ogóle. Tak wyniki wyborów
skomentował Warnner Beatty.
Obama
mógł także liczyć na pokaźne kwoty. Największym inicjatorem był Steven
Spielberg, który założył specjalny
fundusz zajmujący się zbieraniem środków na kampanię. Zorganizował m.in. w Los
Angeles uroczystą kolację, na którą przybyli z gotowymi czekami Clooney, Eddie
Murphy, Tom Hanks i Denzel Washington. W sumie zabrano ponad 2 miliony dolarów.
Pieniądze zaczęli zbierać także inni w czasie gali oscarowej.
Jednak
prawdziwa „Bitwa o Prezydenturę” rozpoczęła się w roku 2016, kiedy Barack Obama
zakończył ośmioletnią kadencję, a o fotel prezydenta zaczęli walczyć Hillary
Clinton z ramienia Demokratów i Donald Trump z ramienia Republikanów. W tym
przypadku, Hollywood podzieliło się na dwa obozy. Zdecydowana większość (nawet
ci konserwatywni), stanęła murem za Hillary Clinton, uważając Trumpa za
najgorsze zło. Pierwszym, i jak dotąd, największym jego przeciwnikiem był Robert De Niro, który otwarcie
obrażał kandydata republikanów. W niespełna minutowym filmie, opublikowany w
Internecie w 2016 roku (później trafił on do telewizji CBS NEWS), De Niro
stwierdził: Amerykanie mają do czynienia
z oszustem, głupcem i świnią. Kandydat republikanów nie szanuje ludzi, jest
niewiarygodnie głupi, jest gnojkiem, matołem niewiedzącym co mówi. Jeśli
miałbym kogoś uderzyć w twarz, to uderzyłbym jego. Czy chcemy, by ktoś taki został
prezydentem? Nie sądzę.
Lecz
mimo wielkiego wsparcia dla Clinton, Trump został 45. prezydentem USA, ku
rozpaczy demokratycznej, a nawet republikańskiej części Hollywood, a ku radości
republikańskich outsiderów, takich jak Clint Eastwood, Bruce Willis, Mel Gibson
czy John Voight.
W
dzisiejszych czasach Hollywood ma duże problemy z zainteresowaniem ludzi.
Nagrody cieszą się wśród amerykanów (i nie tylko) coraz mniejszą popularnością.
Gale oglądają głównie starsi widzowie, natomiast młodzież kompletnie nie jest
tym zainteresowana. Problem mogą stanowić nominowane filmy, które w dużej
mierze należą do kina niezależnego, sporadycznie pokazywane w Los Angeles
(głównie by zapewnić sobie kwalifikacje do Oscarów) i nie budziły szczególnych
emocji. Dane pokazują, że Oscary cieszyły się większą popularnością, gdy
widzowie znali produkcje walczące o główną nagrodę. Oglądalność rośnie, ilekroć
faworytem jest film wysokobudżetowy. Ostatni taki przypadek to Powrót króla Petera Jacksona z 2003
roku.
Z
tego powodu, Akademia Filmowa zamierza w tym roku wprowadzić dwie istotne
zmiany. Pierwszą jest wprowadzenie nowej kategorii Najlepszy Film Popularny.
Uwzględnia to walkę o Oscara produkcją wysokobudżetowym i popularnym. Takim,
które cieszą się uznaniem zarówno krytyków jak i szerokiej publiczności.
Ogłoszenie nowej kategorii już budzi kontrowersje. Zadawane są pytania: Na
jakiej podstawie będzie się przyznawać nagrodę dla filmu popularnego? Czy
będzie decydować o tym jego budżet? Dystrybucja? Wpływy biletów? Najważniejsze
pytanie to „czy filmy wyróżniane w tej kategorii będą mogły startować po
statuetkę za Najlepszy Film? Jeżeli tak to pozostaje pytanie o zasadność
kategorii, a jeżeli nie, to oznacza, że nagroda za popularny film będzie
w pewnym sensie nagrodą pocieszenia, sugerującą, że najważniejsze filmy
roku nie mogą być jednocześnie wysokobudżetowe i popularne. Paradoks.
Jest
to posunięcie czysto PR-owe, ponieważ Hollywood uważane jest za tzw. „Kółko
wzajemnej adoracji”. Stąd też powstał wyżej wymieniony ruch #Oscarssowhite,
gdyż większość statuetek trafiała do rąk białych mężczyzn. Z tym także
w ostatnich latach próbuje się walczyć, m.in. poszerzając grono Akademii
o rekordową liczbę nowych członków, zdecydowanych młodszych
i bardziej zróżnicowanych niż dotychczas. Wszystko po to, by przekonać
szeroką publiczność, że Oscary to rzeczywiście nagroda dla wszystkich,
a nie kółko wzajemnej adoracji.
Dlatego
grupa artystów, w tym Quentin Tarantino, Russel Crowe, Martin Scorsese, Spike
Lee czy Paweł Pawlikowski, wystosowała list do Amerykańskiej Akademii Filmowej,
w którym apelują o pełną transmisję gali, włącznie z wykluczonymi kategoriami. Treść
listu brzmi tak: Ta decyzja to obraza dla
wszystkich, którzy poświęcili swoje życie i z pasją oddali się swojemu
zawodowi. Nie ma lepszego sposoby, żeby uhonorować największe osiągnięcia w
branży filmowej niż dosłownie nie pokazać osób, których pracą jest kręcenie
filmów. W historii kina arcydzieła istniały bez dźwięku, koloru, scenariusza,
aktorów i muzyki. Ale nigdy nie było filmu bez zdjęć i montażu.
Napór
krytyki przyniósł oczekiwany rezultat i Akademia wycofała się z kontrowersyjnej
decyzji. Lecz ten zgrzyt tylko jeszcze bardziej pogłębił kryzys z jakim boryka
się Akademia Filmowa.
Ruch #MeToo i wzrost
znaczenia kobiet
Jednak
wszystko się skończyło 5 października 2017 roku, kiedy dziennik „The New York
Times” opublikował listę 29 kobiet molestowanych seksualnie przez producenta.
Na liście znalazły się nazwiska m.in. Angeliny Jolie, Gwyneth Pathrow czy
Ashley Judd i Nathalie Portman. W ciągu dwóch ostatnich lat, lista jego ofiar wydłużyła się z 29 do 70 kobiet.
Protest kobiet, które doświadczyły molestowania i przemocy seksualnej w Hollywood
Protest kobiet, które doświadczyły molestowania i przemocy seksualnej w Hollywood
Afera
seksualna w Hollywood poruszyła problem traktowania kobiet w show biznesie, co
przyczyniło się do powstania ruchu #MeToo. Hasztag ten został pierwszy raz
użyty w 2006 roku przez Taranę Bruke na portalu społecznościowym MyScape, w
ramach masowej kampanii „wzmacniania poprzez empatię” skierowanej do kobiet
doświadczonych przemocą seksualną. Natomiast aktorka Alyssa Milano,
tuż po aferze z Weinsteinem, zachęcała do rozpowszechnienia tego hasztagu
w ramach kampanii uświadamiającej. Na Twitterze napisała: Gdyby wszystkie kobiety, które były kiedyś molestowane seksualnie,
napisały #MeToo w swoich statusach, być może udałoby się pokazać ludziom, jaką
skalę ma to zjawisko.
Akcja
#MeToo spowodowała, że kobiety otwarcie zaczęły mówić o swoich nieprzyjemnych
doświadczeniach, nie tylko w środowisku filmowym, ale w ogóle w środowisku
artystycznym. Wynikiem tego zatrzymano i postawiono zarzuty wykorzystywania seksualnego
kobiet przez dwóm znanych komików Billa Cosby’ego i Louisa CK. Powróciła
również sprawa Woody’ego Allena, który, rzekomo, w latach 90, miał dopuścić
molestowania swojej pasierbicy, Dylan Farrow, a także Romana Polańskiego, który
w 1978 roku został oskarżony o zgwałcenie 13-letniej wówczas Samanthy Geimer, w
wyniku czego polski reżyser został wykluczony z Amerykańskiej Akademii Filmowej
(dopiero w roku 2018).
W
wyniku tych wszystkich wydarzeń, 90. ceremonia wręczania Oscarów położyła
wyjątkowo duży nacisk na kobiety. To był wyjątkowy i bardzo mocny gest – wiele
aktorek zwróciło się imiennie do koleżanek, nie szczędząc im słów uznania i
podkreślając, że stają ramię w ramię z mężczyznami mającymi w filmowym biznesie
monopol.
90. ceremonia wręczania Oscarów. Od lewej: Ashley Judd, Anbabella Sciorra i Salma Hayek podczas specjalnej przemowy dedykowanej MeToo
Niektóre
anglojęzyczne dzienniki komentowały ogłoszone w tym czasie nominacje do
Oscarów. „The Los Angeles Times” skomentował zgryźliwie tą sytuację pisząc, że:
tegoroczne nominacje można opisać
hashtagiem #ItsAboutTime (#Najwyższy czas). Natomiast „The New York Times” zwracał
uwagę, że Akademia popchnęła Oscary w stronę nowej ery m.in. nominując kobietę
za zdjęcia (Rachel Morrison za film Mudbound)
po raz pierwszy w 90-letniej historii nagród „pomijając aktorów i filmy
skażone oskarżeniami o molestowanie seksualne”. Oliwy do ognia dodał brytyjski dziennik
„The Guardian”, nazywając listę nominowanych „Ostrożną”, w której szanse na
Oscara mają filmy „konwencjonalne” i „poprawne politycznie”.
Mimo
wszystko trzeba zaznaczyć fakt, że rok 2018, był rokiem kobiet. Mogliśmy
zauważyć, że kobiety wreszcie zostały docenione przez członków Akademii. Ponad
połowa z 10 nominowanych filmów w kategoriach Najlepszy Film, w centrum
opowieści stawia kobietę; 6 z tych 9-ciu wyprodukowały kobiety. Wśród 10 filmów
nominowanych w kategoriach Najlepszy Film Zagraniczny i Najlepszy Film
Animowany autorkami 4 scenariuszy są kobiety. Reżyserka Lady Bird tak skomentowała swoją nominację: Mam nadzieję, że dziewczynki i kobiety, które chcą zrobić film, spojrzą
na listę nominowanych i pomyślą sobie: „Tak, zrobię swój film”.
Natomiast
Oscara odebrała Frances McDormand za główną rolę w filmie Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri. Gdy odbierała statuetkę,
poprosiła by wszystkie kobiety nominowane w tym roku powstały. Swoją nagrodę
dedykowała właśnie im.
Meryl
Streep również miała co świętować, ponieważ zdobyła 21 w swojej karierze
nominację za Najlepszą Rolę Kobiecą w obrazie Stevena Spielberga Czwarta Władza.
Osobami
pominiętymi przy nominacjach z powodu oskarżeń (oprócz Weinsteina) byli James
Franco, wobec którego oskarżenia o molestowanie wysunęło kilka kobiet oraz
Kevin Spacey, oskarżony o te same przewinienia co Franco, lecz przez aktora i działacza
na rzecz ruchu LGBT Anthony’ego Rappa. W wyniku czego, Spacey stracił posadę w
filmie Ridley’a Scotta Wszystkie
pieniądze świata.
Zmiany
w Akademii i spojrzenie na ignorowane dotąd grupy nie są efektem związanymi z
nimi skandalami. Według wyliczeń przeprowadzonych przez „The Los Angeles Times”,
aż 94% składu Amerykańskiej Akademii Filmowej to biali, a 77% z nich stanowią mężczyźni.
Przed dwoma laty przewodnicząca Akademii Cheryl Boone Isaacs ogłosiła,
że rada zarządzająca Akademią przegłosowała daleko idące zmiany, które w
ciągu kilku lat miały sprawić, że nominacje i werdykty będą bardziej
sprawiedliwe w stosunku do kobiet i mniejszości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz