środa, 20 lutego 2019

Ceremonie wręczania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, zwane Oscarami. Nagrody, dla jednych wyjątkowo ważne, dla innych już mniej, często kojarzą się także z ustawionymi wygranymi, nieuczciwą konkurencję i politycznymi agitacjami. Zapraszam do przeczytania artykułu poświęconego tej imprezie.



Czerwony dywan rozłożony przed głównym wejściem, znane oraz lubiane przez wszystkich twarze, uśmiechające się przy blasku fleszy, piękne buty, szykowne garnitury i zachwycające suknie, których cena przekracza sumę kilkunastu tysięcy, jeśli nie milionów dolarów. Opis ten przypomina bal organizowany w Białym Domu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, albo szykowne przyjęcie w rezydencji jakiegoś multimiliardera. Mam tu jednak na myśli 91. ceremonię wręczenia Oscarów, jednej z najbardziej prestiżowych nagród filmowych na świecie. Już 24 lutego 2019 roku w teatrze Dolby Theatre, znajdującym się w Hollywood Bouleard, spotkają się wszystkie najważniejsze gwiazdy amerykańskiego kina i nie tylko. 

 Już za 14 dni odbędzie się ta emocjonująca rywalizacja. Część społeczeństwa (głównie miłośnicy kina) będzie przyglądać się walce hollywoodzkich celebrytów o najbardziej prestiżową nagrodę, złotą statuetkę przedstawiającą rycerza opierającego się na dwuręcznym mieczu. Przyznawana przez Amerykańską Akademię Filmową dla najbardziej zasłużonych (chociaż nie zawsze) twórców filmowych: aktorom, reżyserom, scenarzystom, scenografom itp. Złota statuetka jest dla amerykańskiej branży filmowej symbolem sukcesu i spełnienia zawodowego. Oscary zdobywali nie tylko amerykańskim twórcy, lecz także zagraniczni, łącznie z polskimi, m.in. Andrzej Wajda, Leopold Stokowski, Bronisław Kaper, Roman Polański i Łukasz Pawlikowski. Jednak bitwa o złotego rycerza nie jest jedyną najważniejszą potyczką tego dnia. Bój toczy się także o to, kto najbardziej zachwyci wszystkich, przechodząc się po czerwonym dywanie. Czyja kreacja olśni publiczność, która aktorka będzie mieć na sobie najpiękniejszą suknię, obszytą diamentami lub szmaragdami, a który aktor założy najlepsze buty i garnitur. Gala Oscarowa często budzi wiele kontrowersji: według opinii wielu krytyków filmowych, a także niektórych gwiazd, Hollywood jest wylęgarnią korupcji, hipokryzji i obłudy. Jury często nie kieruje się kryteriami artystycznymi tylko wyznaczonymi standardami poprawności politycznej, a o tym kto dostaje nagrodę, decyduje często kampania promocyjna nominowanego filmu. Innymi słowy, wszystko jest ustawione. W dodatku ceremonia często wykorzystywana jest do wystąpień, lub zgromadzeń, mających na celu wyrażenie sprzeciwu wobec zaistniałej sytuacji w politycznej i społecznej zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i na świecie. 

Historia 

Historia ceremonii przyznawania Oscarów sięga roku 1927, kiedy to Louis B. Mayer, jeden z właścicieli wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Meyer, wraz z aktorami Conradem Nagelem i Fredem Niblo postanowili założyć pierwszą w historii Stanów Zjednoczonych Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej (Academy of Motion Picture Arts and Science). Instytucja miała mieć charakter apolitycznej, charytatywnej organizacji, której głównym celem było wspieranie rozwoju sztuki filmowej. Pozwoliło to na umocnienie współpracy między filmowcami oraz zawiązanie dialogu między twórcami a publicznością, a także spopularyzowanie amerykańskiej tradycji i filmowych osiągnięć. Powołanie tego typu instytucji było jedną z najważniejszych rzeczy w historii. 
Koniec lat 20. XX wieku, była dla Hollywood epoką systemu studyjnego i dominacji wielkich producentów, którzy traktowali aktorów i reżyserów jak swoją własność. Podobnie jak większość przedsiębiorców biznesowych, tak samo producenci nie chcieli, aby artyści zrzeszali się w związki zawodowe. Studia narzucały i ściśle kontrolowały wizerunek swoich gwiazd. Dlatego stworzenie Akademii, która miała stać się pośrednikiem między producentami a artystami, było jednym z najważniejszych przedsięwzięć amerykańskiego przemysłu filmowego. Jedynym problemem był fakt, że Akademię kontrolowali producenci.
Stworzenie Akademii miało także na celu zmienić wizerunek Hollywood, który w latach 20. kojarzony był z miastem rozpusty (jeszcze przed powstaniem Las Vegas). Wybuchały kolejne skandale korupcyjne i seksualne (jak można zauważyć, te praktyki stosowane są do dnia dzisiejszego). Najwięksi filmowi magnaci chcieli udowodnić, że tworzą poważną instytucję zajmującą się sztuką.
W składzie komitetu założycielskiego Akademii zasiedli reżyserzy David Wark Griffith i Henry King oraz scenograf Cedric Gibbons, twórca statuetki Oscara. Wedle legendy, Gibbons, podczas wyjątkowego nudnego bankietu, naszkicował na serwetce pierwszy projekt nagrody Akademii Filmowej. 


Założyciele Academy of Motion Picture and Sience 

Pierwsza ceremonia rozdania Nagród Akademii Filmowej odbyła się w Hotelu Hollywood Roosvelt Hotel, w tzw. „Kwiecistym Pokoju”, 16 maja 1929 roku. Na ceremonię przybyło 250 gości, którzy musieli wpłacić 10 dolarów za wejście. Media nie były w tamtym czasie zainteresowane tą nową, dziwną i nieznaną dotąd imprezą, dlatego organizatorzy ceremonii nie mogli liczyć na jej rozgłos w prasie i radiu. Lecz wkrótce miało się to zmienić. Gala ta wpisała do historii amerykańskiego kina nie tylko jako pierwsza ale też i najkrótsza. Nazwiska zwycięzców ogłoszono trzy miesiące wcześniej, a na samej uroczystości doszło tylko do wręczenia nagród.  
Druga ceremonia odbyła się w hotelu Ambassador, lecz tym razem była ona transmitowana na żywo w radiu i była zdecydowanie bardziej ekscytująca od poprzedniej, gdyż nazwiska zwycięzców nie podano z wyprzedzeniem. Dziennikarze otrzymywali tylko poufne informacje. Z czasem to się jednak zmieniło i teraz możemy zobaczyć, jak prowadzący galę otwierają zapieczętowane koperty z nazwiskami tegorocznych zdobywców Oscara.  Na przestrzeni lat, zmieniało się także miejsce odbywania się ceremonii. Na początku lat 40. uroczystość  przeniesiono z hoteli do teatrów, m.in. do Grauman Chinese Theatre, która w 1944 roku po raz pierwszy transmitowana była poza granicami USA. Następnymi miejscami były Shrine Auditorium w Los Angeles, Teatr Akademii Filmowej na Melrose Avenue w Hollywood, Pantages Theatre (po raz pierwszy transmitowana przez telewizję NBC), oraz Santa Monica Civic Auditorium. Od 2002 roku ceremonia odbywa się w Teatrze Dolby w Hollywood (wcześniej nosił nazwę Kodak Theatre) i odbywają się one w ostatnim tygodniu lutego, w przeciwieństwie do pierwszych ceremonii, które miały miejsce na przełomie marca i kwietnia. Bywały jednak i przypadki, w którym odwołano lub przyśpieszono ceremonie, np. w 1938 roku ogłoszoną z dużym wyprzedzeniem datę Oscarów przełożono w wyniku powodzi, która nawiedziła Los Angeles, z powodu śmierci Martina Luthera Kinga w 1968 roku oraz z powodu próby zabójstwa 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana w 1981 roku. 

Koszty imprezy

Oscarowa impreza nie jest tanią rzeczą, dlatego interesująco przedstawiają się jej koszty. Wedle obliczeń, przeprowadzonych przez Wallet Hub's ceremonia, a właściwie jej przygotowanie, kosztuje około 44 milionów dolarów, z czego 130 milionów organizatorzy gali opłacają miastu Los Angeles. Ponadto każdy z przybyłych gości, dostaje torbę z upominkami. Taki zestaw kosztuje około 100 tysięcy dolarów. Gwiazdy przechodzą po czerwonym dywanie, o szerokości 247 metrów długości, a jego wartości wynosi 24 tysiące dolarów. Natomiast 30-sekundowy telewizyjny klip reklamowy wynosi 2,6 miliona dolarów. 
90. ceremonię wręczania Oscarów 2018 oglądało 33 miliony Amerykanów, natomiast w tym roku galę zobaczą ludzie w co najmniej 225 krajach na świecie. 

Marlon Brando (z lewej) i Bob Hope (z prawej) na 27. ceremonii wręczania Oscarów 

Nominacje, nagrody i zaszczyty

Gdy już wszyscy zebrani goście zajmą swoje miejsca w sali, rozpoczyna się główna część imprezy. Wtedy to prowadzący galę konferansjer (najczęściej w tej roli występują znani komicy) wita publiczność i rozpoczyna swój satyryczny monolog  (mistrzem w tej dziedzinie byli aktorzy komediowi Bob Hope i Billy Crystal). Po występie konferansjera na scenę wchodzi aktor, bądź aktorka (albo reżyser), którzy przedstawiają publiczności osoby nominowane do Oscara z danej kategorii, trzymając w ręku kopertę z nazwiskiem zdobywcy. Wszyscy zebrani na sali i publiczność przed telewizorami niecierpliwie czekają na nazwisko, mając nadzieje, że ich ulubiony aktor bądź reżyser zdobędzie złotą statuetkę. W końcu koperta zostaje otwarta, pada nazwisko zwycięzcy i następują gromkie brawa. Zdobywca Oscara staje na piedestale, odbiera nagrodę i przez parę minut przemawia, dziękując wybranym osobom z ekipy filmowej oraz szanownemu jury - Chciałbym/chciałabym podziękować Akademii za wyróżnienie – najczęściej wypowiadane zdania. Tak wygląda schemat przyznawania nagród Akademii Filmowej.
Oczywiście zdarzają się niespodzianki w postaci zwycięzców, którzy po raz kolejny dzierżą w rękach wymarzonego Oscara. Największym tego typu rekordzistą był Walt Disney, twórca najsłynniejszej kreskówkowej postaci Myszki Miki. Zdobył on aż 26 statuetek, z czego 4 z nich podczas jednej z ceremonii w roku 1953, w tym za najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny The Living Desert, za najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny The Alaskan Eskimo, za krótki film animowany Toot, Whistle, Plunk and Boom i za krótki film przyrodniczy Water Birds. Natomiast jeśli chodzi o osoby nominowane do Oscara to największą ilością nominacji wśród aktorów może się pochwalić Jack Nicholson (w swojej karierze zdobył 3 Oscary i aż 11 nominacji), a wśród aktorek Meryl Streep (2 Oscary i 13 nominacji).  
Co się tyczy filmów, to aż 11 nominacji zdobyły w kolejności – Ben Hur (1959), Titanic (1997) i Władca Pierścieni: Powrót Króla (2003).
Za to, wśród twórców, którzy musieli długo czekać na Oscara lub w ogóle nawet tego nie doczekali, to m.in. Clint Eastwood, Leonardo DiCaprio i Stanley Kubrick. Eastwood swojego pierwszego Oscara dostał dopiero w roku 1992 w wieku 62 lat za western Bez przebaczenia (właściwie zdobył dwa Oscary – za Najlepszy Film i Najlepszą Reżyserię), DiCaprio swojego pierwszego i jak dotąd jedynego Oscara dostał w 2016 roku za rolę w filmie Zjawa (dopiero po 31 latach), z kolei Stanley Kubrick nigdy nie doczekał się swojego wymarzonego Oscara za reżyserię. 
Oscary przyznawane są w 24 kategoriach i w każdej z nich ogłasza się od 2 do 5 nominacji. Wyjątkiem jest kategoria „Najlepszy film”, gdyż od roku 2009 nominuje się 10 filmów.
Marzeniem każdego aktora lub reżysera jest zdobycie Oscara, nawet jeśli większość z nich zarzeka się, że Nagroda Akademii nie jest wcale ważną rzeczą. Właściwie, jest to nagroda pełna paradoksów. Z jednej strony jest najlepiej rozpoznawaną nagrodą filmową na całym świecie. Z drugiej niekoniecznie najważniejsza dla samych twórców filmowych, a jednak przez nich pożądana. Według Ala Pacino, Oscary nie mówią dużo o talencie aktorskim, a Marlon Brando wręcz się wzbraniał przed nimi. Z kolei Jack Nicholson, w swojej biografii „Jack Nicholson – Wielki uwodziciel”, tak wypowiada się o Oscarach: Oczywiście, że coś znaczą. Ale trudno określić co. Mogę tylko powiedzieć, że po prostu zawsze je lubiłem. To jedna z tych wielkich okazji. Chciałbym wygrać. Chciałbym mieć więcej Oscarów niż Walt Disney i wygrać w każdej kategorii. I już od jakiegoś czasu ubiegam się o tę właśnie kategorię. Lubię Oscary za stylizację. Jestem bardzo zen w stylu lat 50. – wszystkiego nagrody są nieprawdziwe, to wszystko próżność – ale lubię widzieć te wszystkie najlepsze gwiazdy filmowe 1984 roku, zebrane razem tego jednego wieczoru. To fajne. Nikt nie cierpi. Jestem władcą Hollywood. Kocham wszystkich. 
Mimo wszystko zdobycie Oscara, lub chociaż nominacja do nagrody Akademii,  świadczy o prestiżu i pozycji, jaką artysta zajmuje w branży filmowej. Dzięki niemu staje się ważną osobą i jego zdanie zaczyna się liczyć. Nawet jeżeli nie uda mu się nigdy w życiu dzierżyć w rękach statuetki, ale zdobędzie mieć rekordową liczbę nominacji, jego pozycja gwałtownie urośnie w górę. Im większa pozycja, tym większe zarobki. Większy wybór ról dla aktora i większy wybór filmów do nakręcenia dla reżysera. 
Głownie tyczy się to amerykańskich twórców, którzy chcą zaistnieć w branży. Szczególnie twórcy kina artystycznego, gdyż nagradzane są głównie filmy niezależne, wyprodukowane przez mniejszą wytwórnię. W ostatnich latach większość nagradzanych filmów to właśnie były w dużej mierze produkcje kina niezależnego. W książce Katarzyny Czajki-Kazimierczuk „Oscary. Sekrety najważniejszej nagrody filmowej”, przedstawiony jest schemat typowego oscarowego filmu, który opracował producent, niesławny bohater ostatnich seksafer w Hollywood, Harvey Weinstein. Po pierwsze, jeśli film ma mieć szansę na zdobycie nagrody, powinien zawierać brytyjskie gwiazdy w obsadzie aktorskiej (ze względu na ich warsztat i doświadczenie sceniczne). Po drugie (najważniejsze), scenariusz filmu musi się opierać na prawdziwych wydarzeniach, czerpać z autentycznych życiorysów i historii. Główna postać musi być wybitną jednostką, zmagającą się z wykluczeniem społecznym (ze względu na płeć, status społeczny czy chorobę). Tylko takie dzieło ma realną szansę na Oscara. Wyjątkiem są nagrody przyznawane w kategorii Najlepsze Efekty Specjalne, lecz takiego typu filmy są zazwyczaj wysokobudżetowymi produkcjami (Władca Pierścieni: Powrót Króla Petera Jackosna lub Titanic Jamesa Camerona).

Wnętrze Teatru Dolby. Od 2002 roku odbywają się tutaj coroczne ceremonie rozdania Oscarów. 

Ważnym czynnikiem sprzyjającym nominowaniu do Oscarów jest kampania reklamowa danego filmu. Jej celem jest przekonanie członków Akademii w pierwszej kolejności do obejrzenia filmu oraz stworzenia wokół niego pożądanej narracji. Punktem zwrotnym kampanii jest pokaz filmu na festiwalu w Toronto, odbywającym się na przełomie sierpnia i września. Właśnie na tym festiwalu często odbywają się pierwsze pokazy potencjalnych oscarowych produkcji. Wtedy zaczynają się spotkania z prasą, wywiady z twórcami, wizyty w telewizji, żeby później dotrzeć na kolejne festiwale. 
Zdobycie Oscara zwiększa również wartość filmu. Skoro film zdobył statuetkę, a nawet więcej, lub został wielokrotnie nominowany, oznacza to, że jest dobry, więc warto go zobaczyć. Promocja przed galą osiąga niebotyczne sumy, przekraczające 81,7 miliona dolarów. Kosztowne są również nagrody, zwłaszcza za Najlepszą Rolę Pierwszoplanową dla Aktora i Aktorki, które wynoszą 26 milionów dolarów, oraz za Efekty Specjalne, koszt wynosi 175 milionów dolarów. 



Billy Crystal, amerykański komik i aktor filmowy, uznany przez branżę za najlepszego impressario w historii ceremonii Oscarowych

Próba nadszarpnięcia reputacji rywali stanowi także nieodłączny element kampanii. To nie przypadek, że tuż przed ogłoszeniem nominacji na jaw wychodzą przewinienia gwiazd sprzed kilku, lub kilkunastu lat, a kolejne wpadki są skrupulatnie relacjonowane przez dziennikarzy. Kontrowersje wywołał wywiad przeprowadzony przez amerykańską gazetę „The Independent” z irlandzkim aktorem Liam Nessonem, w którym to wyznał, że chciał kiedyś zamordować mężczyznę (koloru czarnego), który zgwałcił jego przyjaciółkę. Aktora skrytykowano, ponieważ pierwszym pytaniem, jakie zadał swojej przyjaciółce było jakiego był koloru skóry?, a następnie przyznał, że przez tydzień czekał, aż jakiś czarny skurwiel go zaczepi, żeby mógł go zabić. Zdanie to oczywiście mogło zostać wyjęte z kontekstu, lecz to wystarczyło, aby pojawiły się głosy nawołujące do usunięcia Nessona z filmu Men in Black International. Afera się rozpętała i możemy teraz mieć pewność, że Liam Nesson na pewno nie pojawi się wśród nominowanych do Oscara aktorów. O Oscarze może także zapomnieć reżyser Bohemian Rhapsody. Bryan Singer został oskarżony o molestowanie seksualne młodego chłopca, a lista jego rzekomych ofiar wciąż się powiększa. Oskarżenia mogą być prawdziwe lub sfałszowane, jednak wyciąganie ich tuż przed oscarową gorączką nie świadczy wcale o walce z niesprawiedliwością, lecz o próbie zdyskredytowania rywali. 
 Sytuacja polityczna w danym kraju, z którego pochodzi twórca, zwiększa jego szanse na przyznanie nagrody. W przypadku ubiegłorocznego zwycięzcy Kształtu Wody Gullimero del Toro, ludzie nie mówili, że to film o miłości kobiety to człowieka-ryby, ale opowieść o ludziach wykluczonych przez rząd. Nakręcony przez meksykańskiego reżysera film zdobył Oscara w czasie prezydentury Donalda Trumpa, który w jednej ze swoich obietnic wyborczych zapowiedział wybudowanie muru oddzielającego Stany Zjednoczone od Meksyku. 
Reguły gry są twarde, choć oficjalnie wszystko odbywa się potajemnie, to i tak członkowie Akademii Filmowej mają swoje sympatie i antypatie. Jeśli zaprzyjaźniony producent startuje w rywalizacji po złotą statuetkę, nawet mając na swoim koncie wyjątkowo kiepski film, Akademia i tak na niego zagłosuje. Takie przynajmniej są plotki. 

 Kontrowersje - bojkoty, skandale i agitacje polityczne

„Akademia rasistowska? Spike Lee bojkotuje Oscary, bo nie nominowano żadnego murzyna”, „Bojkot białych Oscarów”, „Oscary się zmieniają. Dlaczego plany Akademii Filmowej budzą kontrowersje”. Takie nagłówki można przeczytać w wielu czasopismach i portali internetowych. Gala rozdania Oscarów to nie tylko pokaz walka między artystami o główną nagrodę. Jest to również miejsce, gdzie niektóre gwiazdy publicznie wyrażają swoje niezadowolenie wobec zaistniałej sytuacji politycznej lub społecznej w Stanach Zjednoczonych. Również możliwość z możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec niej podczas gali.
Za przykład niech posłuży nam wydarzenie sprzed 3 lat, który pojawił się on w wielu artykułach branżowych. Wtedy to właśnie czarnoskóry reżyser filmowy, oświadczył, że nie weźmie udziału w 88. Gali rozdania Oscarów. Jako powód podał fakt, że żaden czarnoskóry aktor, aktorka czy reżyser nie zostali nominowani do nagrody. Lee napisał na swoim Instagramie: Nie mogę poprzeć liniowo białej ceremonii. To już drugi rok z rzędu, kiedy żaden czarnoskóry aktor ani aktorka nie otrzymali nominacji. Od wielu, wielu lat, kiedy ogłaszane są oscarowe nominacje, mój służbowy telefon nie przestaje dzwonić. Najczęściej jestem pytany o opinię na temat braku Afroamerykanów i w tym roku nie było inaczej. Wolałabym, żeby chociaż raz media spytały o to wszystkich białoskórych nominowanych oraz szefów wytwórni
Do bojkotu przyłączyli się także małżeństwo aktorskie Will i Jada Pinkett Smithowie, którzy również nie otrzymali nominacji. Pinkett Smith umieściła wideo na swoim profilu na Facebooku, w którym wypowiedziała się o zaistniałej sytuacji: Błaganie o uznanie, lub nawet proszenie o nie, narusza godność i zmniejsza wpływy. A my jesteśmy godnymi i wpływowymi ludźmi. Protestom w sieci towarzyszy hasztag #WhiteOscars, wskazujący na dominację białych ludzi. 
Hollywood podzieliło się na dwa obozy: Na ludzi, którzy zgadzają się z bojkotem, uważając, że wśród nominowanych do Oscara jest zbyt dużo białych i że całe Hollywood ma problem z rasizmem, oraz na tych, którzy uważają, że państwo Smith i Spike Lee robią z igły widły. Taką osobą jest np. uznana i nominowana do nagrody Oscara brytyjska aktorka Charlotte Rampling, która wypowiedziała się na temat ruchu #WhiteOscars w wywiadzie dla francuskiego radia. W wywiadzie stwierdziła, że bojkot jest przejawem rasizmu, lecz nie wobec czarnych a białych: Takie czasy, że nikt nie jest bardziej albo mniej tolerowany. Zawsze będą pojawiać się problemy typu: jesteś za mało atrakcyjny, zbyt czarny albo zbyt biały. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: jesteś za bardzo jakiś. Co mamy z tym zrobić? Klasyfikować ludzi, przyklejać im etykiety, dzieląc ich na milion rozmaitych mniejszości? 
Wyznanie aktorki oczywiście wywołało burze medialną, jednak w podobnym tonie wypowiadali się też inni twórcy. Michael Caine powiedział, że nominacje do nagrody Akademii Filmowej przyznaje się za warsztat artystyczny, a nie za kolor skóry lub płeć.  
Oczywiście apele o zbojkotowanie gali pojawiały się już w przeszłości i nie jest to żadna nowość. Jednym z pierwszych znanych osobistości w Hollywood, który zbojkotował imprezę był Marlon Brando. Aktor słynął ze swojej megalomanii i arogancji, czym zraził do siebie wielu reżyserów i producentów. Do łask powrócił gdy zagrał w filmie Francisa Forda Coppoli (opartym na powieści Mario Puzo) Ojciec Chrzestny. Za rolę głowy rodziny mafijnej Vita Corleone, Brando dostał drugiego już w swojej karierze Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Jednak odmówił on przyjęcia statuetki, wysyłając do Hollywood Indiankę z plemienia Apaczów i przewodniczącą grupy National American Affirmative Image Committee Sacheen Littlefeather. Kobieta publicznie, przed telewizyjnymi kamerami odczytała list aktora, w którym wyjaśnia on swoje postępowanie. Schaeen zaprotestowała przeciwko sposobowi przedstawiania Indian w amerykańskich filmach. Goście nie zareagowali na to wszystko z entuzjazmem. Oliwy do ognia dodał Clint Eastwood, który wszedł na scenę po odczytaniu listu i w dowcipny sposób (przynajmniej w jego mniemaniu) skomentował wystąpienie Schaeen: Nie wiem, czy nie powinienem wręczać tej nagrody w imieniu kowbojów zastrzelonych przez wszystkie te lata w westernach Johna Forda. 
Większość hollywoodzkich gwiazd aktywnie angażuje się w politykę. Od początku lat 40. XX wieku, Hollywood silnie wspierało wielu prezydentów Stanów Zjednoczonych z partii Republikańskiej. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem lat 60., w czasach powstawania ruchów obywatelskich na świecie, nowej fali feminizmu, rewolucji seksualnej, rock and rolla oraz szalejącej wojny w Wietnamie. Wtedy właśnie pojawiła się pierwsza fala nowego pokolenia Hollywood. Młodzi i wściekli artyści sprzeciwiający się panującemu politycznemu  apartheidowi, coraz bardziej zaangażowani w sprawy społeczne. Swego rodzaju orędownikiem nowego pokolenia był wspomniany wcześniej Marlon Brando, walczący o prawa dla społeczności czarnoskórych i indiańskich.
44. ceremonia wręczania Oscarów, z 10 kwietnia 1972 roku, odbyła się akurat w tym samym czasie co wybory prezydenckie. Jeden z czołowych aktorów tamtego pokolenia, Warrner Beatty zdołał namówić znaczą część Hollywood do udziału w kampanii wyborczej senatora z ramienia partii Demokratycznej George’a McGoverna, który następnej jesieni miał stawić czoło urzędującemu prezydentowi Richardowi Nixonowi. Udział w kampanii wzięli m.in. Dustin Hoffman, Bob Evans, Barbra Streisand, Paul Newman, Gem Hackman, Robert De Niro, Meryl Streep i wielu innych. Udało się nawet zebrać 40 tysięcy dolarów, podczas koncertu zespołu The Rolling Stones w Madison Squarte Garden, na kampanię McGoverna. Demokratycznego kandydata popierała hollywoodzka młodzież, kiedy Nixona wspierała „Stara Gwardia”, z Johnem Waynem, Jackiem Bennym, Bobem Hopem i Dorothy Lamour na czele. Wybory – jedne z najważniejszych, jakie odbyły się w Stanach Zjednoczonych XX wieku – przeciwstawiły młodych zbuntowanych starym i tradycjonalistom. Zwycięstwo McGoverna byłoby zwycięstwem symbolicznym, dzięki któremu kraj miał odwrócić się od korupcji, wojny w Wietnamie i afery Watergate i wrócić na drogę postępu moralnego, zapoczątkowanego przez prezydenta Johna Kennedy’ego. Jednak tak się nie stało i wybory wygrał Nixon. Zwycięstwo to pozostawiło gorycz nie tylko do polityki, ale i do życia społecznego w ogóle. Tak wyniki wyborów skomentował Warnner Beatty. 
 Hollywood żyło amerykańską polityką i żyje nią do dziś. Wielokrotnie słyszy się i czyta o gwiazdach, popierających kandydatów z dwóch największych partii politycznych. Tak było w przypadku wyborów 2008, kiedy o prezydenturę walczyli republikański senator z Arizony John McCain i demokratyczny senator z Illinois Barack Obama. Było to wydarzenie bez precedensowe, gdyż po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych, szansę na zostanie prezydentem miał czarnoskóry kandydat. Dlatego tak wiele gwiazd rozpoczęło kampanię na rzecz demokratycznego senatora. Wśród zwolenników Obamy, najważniejszymi byli Oprah Winfrey, czarnoskóra dziennikarka i gwiazda telewizyjnego programu „The Oprah Winfrey” (odpowiednik TVN-owskiego programu „Rozmowy w Toku”), a także zagorzała feministka. Lista gwiazd popierających Obamę jest imponująca. Do jego obozu należeli m.in. George Clooney, Matt Damon, Brad Pitt, Angelina Jolie, Robert De Niro, Edward Norton, Meryl Streep, Will Smith, Scarllet Johansson, Sharon Stone czy muzycy i piosenkarze, tacy jak Stevie Wonder, Sir Elton John, Eminem, Ice T i Lady Gaga. Nawet stroniący wcześniej do polityki reżyser Woody Allen poparł czarnoskórego kandydata.
Obama mógł także liczyć na pokaźne kwoty. Największym inicjatorem był Steven Spielberg,  który założył specjalny fundusz zajmujący się zbieraniem środków na kampanię. Zorganizował m.in. w Los Angeles uroczystą kolację, na którą przybyli z gotowymi czekami Clooney, Eddie Murphy, Tom Hanks i Denzel Washington. W sumie zabrano ponad 2 miliony dolarów. Pieniądze zaczęli zbierać także inni w czasie gali oscarowej.
Jednak prawdziwa „Bitwa o Prezydenturę” rozpoczęła się w roku 2016, kiedy Barack Obama zakończył ośmioletnią kadencję, a o fotel prezydenta zaczęli walczyć Hillary Clinton z ramienia Demokratów i Donald Trump z ramienia Republikanów. W tym przypadku, Hollywood podzieliło się na dwa obozy. Zdecydowana większość (nawet ci konserwatywni), stanęła murem za Hillary Clinton, uważając Trumpa za najgorsze zło. Pierwszym, i jak dotąd, największym jego przeciwnikiem był Robert De Niro, który otwarcie obrażał kandydata republikanów. W niespełna minutowym filmie, opublikowany w Internecie w 2016 roku (później trafił on do telewizji CBS NEWS), De Niro stwierdził: Amerykanie mają do czynienia z oszustem, głupcem i świnią. Kandydat republikanów nie szanuje ludzi, jest niewiarygodnie głupi, jest gnojkiem, matołem niewiedzącym co mówi. Jeśli miałbym kogoś uderzyć w twarz, to uderzyłbym jego. Czy chcemy, by ktoś taki został prezydentem? Nie sądzę. 


Od lewej: Barack Obama, kandydat Partii Demokratycznej na prezydenta USA, podczas wiecu wyborczego z Robertem De Niro

Lecz mimo wielkiego wsparcia dla Clinton, Trump został 45. prezydentem USA, ku rozpaczy demokratycznej, a nawet republikańskiej części Hollywood, a ku radości republikańskich outsiderów, takich jak Clint Eastwood, Bruce Willis, Mel Gibson czy John Voight. 
W dzisiejszych czasach Hollywood ma duże problemy z zainteresowaniem ludzi. Nagrody cieszą się wśród amerykanów (i nie tylko) coraz mniejszą popularnością. Gale oglądają głównie starsi widzowie, natomiast młodzież kompletnie nie jest tym zainteresowana. Problem mogą stanowić nominowane filmy, które w dużej mierze należą do kina niezależnego, sporadycznie pokazywane w Los Angeles (głównie by zapewnić sobie kwalifikacje do Oscarów) i nie budziły szczególnych emocji. Dane pokazują, że Oscary cieszyły się większą popularnością, gdy widzowie znali produkcje walczące o główną nagrodę. Oglądalność rośnie, ilekroć faworytem jest film wysokobudżetowy. Ostatni taki przypadek to Powrót króla Petera Jacksona z 2003 roku. 
Z tego powodu, Akademia Filmowa zamierza w tym roku wprowadzić dwie istotne zmiany. Pierwszą jest wprowadzenie nowej kategorii Najlepszy Film Popularny. Uwzględnia to walkę o Oscara produkcją wysokobudżetowym i popularnym. Takim, które cieszą się uznaniem zarówno krytyków jak i szerokiej publiczności. Ogłoszenie nowej kategorii już budzi kontrowersje. Zadawane są pytania: Na jakiej podstawie będzie się przyznawać nagrodę dla filmu popularnego? Czy będzie decydować o tym jego budżet? Dystrybucja? Wpływy biletów? Najważniejsze pytanie to „czy filmy wyróżniane w tej kategorii będą mogły startować po statuetkę za Najlepszy Film? Jeżeli tak to pozostaje pytanie o zasadność kategorii, a jeżeli nie, to oznacza, że nagroda za popularny film będzie w pewnym sensie nagrodą pocieszenia, sugerującą, że najważniejsze filmy roku nie mogą być jednocześnie wysokobudżetowe i popularne. Paradoks.
Jest to posunięcie czysto PR-owe, ponieważ Hollywood uważane jest za tzw. „Kółko wzajemnej adoracji”. Stąd też powstał wyżej wymieniony ruch #Oscarssowhite, gdyż większość statuetek trafiała do rąk białych mężczyzn. Z tym także w ostatnich latach próbuje się walczyć, m.in. poszerzając grono Akademii o rekordową liczbę nowych członków, zdecydowanych młodszych i bardziej zróżnicowanych niż dotychczas. Wszystko po to, by przekonać szeroką publiczność, że Oscary to rzeczywiście nagroda dla wszystkich, a nie kółko wzajemnej adoracji. 
 Drugą istotną zmianą i zarazem kolejną kontrowersyjną jest wprowadzenie przez organizatorów, żeby Oscary 2019 zostały rozdane nie tylko bez udziału prowadzącego, ale też częściowo bez udziału widzów. Pomysł polega na tym, by zwycięzców czterech kategorii ogłosić w czasie przerwy reklamowej, w ten sposób skracając transmisję o pół godziny. Skrócenie ceremonii, która z roku na rok przyciąga coraz mniej widzów, wydaje się rozsądnym posunięciem. Ale sposób w jaki Akademia postanowiła to zrobić już  niekoniecznie, ponieważ wybrano kategorie kluczowe w procesie powstawania filmów, bo mowa tu o nagrodach za Najlepsze zdjęcia, montaż i charakteryzację oraz za Najlepszy film krótkometrażowy. Decyzja ta nie spotkała się z pozytywnym odzewem, szczególnie ze strony środowiska filmowego.
Dlatego grupa artystów, w tym Quentin Tarantino, Russel Crowe, Martin Scorsese, Spike Lee czy Paweł Pawlikowski, wystosowała list do Amerykańskiej Akademii Filmowej, w którym apelują o pełną transmisję gali, włącznie z wykluczonymi kategoriami. Treść listu brzmi tak: Ta decyzja to obraza dla wszystkich, którzy poświęcili swoje życie i z pasją oddali się swojemu zawodowi. Nie ma lepszego sposoby, żeby uhonorować największe osiągnięcia w branży filmowej niż dosłownie nie pokazać osób, których pracą jest kręcenie filmów. W historii kina arcydzieła istniały bez dźwięku, koloru, scenariusza, aktorów i muzyki. Ale nigdy nie było filmu bez zdjęć i montażu.
Napór krytyki przyniósł oczekiwany rezultat i Akademia wycofała się z kontrowersyjnej decyzji. Lecz ten zgrzyt tylko jeszcze bardziej pogłębił kryzys z jakim boryka się Akademia Filmowa.


Ruch #MeToo i wzrost znaczenia kobiet

 Rok 2017 złamał pewien bardzo ważny temat tabu, którego nikt wcześniej nie poruszał. Skandale, szczególnie seksafery, nie były dla większości gwiazd Hollywood (szczególnie płci męskiej) niczym nowym i niczym poważnym. Zazwyczaj kończyły się one ugodą – gwiazdor wypłacał pokrzywdzonej stażystce wysoką sumę pieniędzy w ramach zadośćuczynienia, a debiutującej aktorce pomagał załatwić rolę w filmie, dzięki czemu wszystko zamiatano pod dywan. W niektórych przypadkach dochodziło do prób szantażu. Żeby nie stracić dopiero co zdobytej posady, stażystki i debiutujące aktorki nie mogły nikomu powiedzieć o swoich doświadczeniach. W przeciwnym wypadku, szybko straciłyby pracę. Przez wiele lat te sztuczki pomagały wielu wpływowym hollywoodzkim producentom, w tym właścicielowi wytwórni filmowej Miramax Harveyowi Weinsteinowi. Przez wiele lat Weinstein dopuszczał się prób wykorzystywania seksualnego początkujących aktorek, reżyserek i stażystek. Tego typu praktyki trwały od początku lat 80 XX wieku. 
Jednak wszystko się skończyło 5 października 2017 roku, kiedy dziennik „The New York Times” opublikował listę 29 kobiet molestowanych seksualnie przez producenta. Na liście znalazły się nazwiska m.in. Angeliny Jolie, Gwyneth Pathrow czy Ashley Judd i Nathalie Portman. W ciągu dwóch ostatnich lat, lista jego ofiar wydłużyła się z 29 do 70 kobiet. 


Protest kobiet, które doświadczyły molestowania i przemocy seksualnej w Hollywood

Afera seksualna w Hollywood poruszyła problem traktowania kobiet w show biznesie, co przyczyniło się do powstania ruchu #MeToo. Hasztag ten został pierwszy raz użyty w 2006 roku przez Taranę Bruke na portalu społecznościowym MyScape, w ramach masowej kampanii „wzmacniania poprzez empatię” skierowanej do kobiet doświadczonych przemocą seksualną. Natomiast aktorka Alyssa Milano, tuż po aferze z Weinsteinem, zachęcała do rozpowszechnienia tego hasztagu w ramach kampanii uświadamiającej. Na Twitterze napisała: Gdyby wszystkie kobiety, które były kiedyś molestowane seksualnie, napisały #MeToo w swoich statusach, być może udałoby się pokazać ludziom, jaką skalę ma to zjawisko. 
Akcja #MeToo spowodowała, że kobiety otwarcie zaczęły mówić o swoich nieprzyjemnych doświadczeniach, nie tylko w środowisku filmowym, ale w ogóle w środowisku artystycznym. Wynikiem tego zatrzymano i postawiono zarzuty wykorzystywania seksualnego kobiet przez dwóm znanych komików Billa Cosby’ego i Louisa CK. Powróciła również sprawa Woody’ego Allena, który, rzekomo, w latach 90, miał dopuścić molestowania swojej pasierbicy, Dylan Farrow, a także Romana Polańskiego, który w 1978 roku został oskarżony o zgwałcenie 13-letniej wówczas Samanthy Geimer, w wyniku czego polski reżyser został wykluczony z Amerykańskiej Akademii Filmowej (dopiero w roku 2018).
W wyniku tych wszystkich wydarzeń, 90. ceremonia wręczania Oscarów położyła wyjątkowo duży nacisk na kobiety. To był wyjątkowy i bardzo mocny gest – wiele aktorek zwróciło się imiennie do koleżanek, nie szczędząc im słów uznania i podkreślając, że stają ramię w ramię z mężczyznami mającymi w filmowym biznesie monopol. 

90. ceremonia wręczania Oscarów. Od lewej: Ashley Judd,  Anbabella Sciorra i Salma Hayek podczas specjalnej przemowy dedykowanej MeToo 


Niektóre anglojęzyczne dzienniki komentowały ogłoszone w tym czasie nominacje do Oscarów. „The Los Angeles Times” skomentował zgryźliwie tą sytuację pisząc, że: tegoroczne nominacje można opisać hashtagiem #ItsAboutTime (#Najwyższy czas). Natomiast „The New York Times” zwracał uwagę, że Akademia popchnęła Oscary w stronę nowej ery m.in. nominując kobietę za zdjęcia (Rachel Morrison za film Mudbound) po raz pierwszy w 90-letniej historii nagród „pomijając aktorów i filmy skażone oskarżeniami o molestowanie seksualne”. Oliwy do ognia dodał brytyjski dziennik „The Guardian”, nazywając listę nominowanych „Ostrożną”, w której szanse na Oscara mają filmy „konwencjonalne” i „poprawne politycznie”.
Mimo wszystko trzeba zaznaczyć fakt, że rok 2018, był rokiem kobiet. Mogliśmy zauważyć, że kobiety wreszcie zostały docenione przez członków Akademii. Ponad połowa z 10 nominowanych filmów w kategoriach Najlepszy Film, w centrum opowieści stawia kobietę; 6 z tych 9-ciu wyprodukowały kobiety. Wśród 10 filmów nominowanych w kategoriach Najlepszy Film Zagraniczny i Najlepszy Film Animowany autorkami 4 scenariuszy są kobiety. Reżyserka Lady Bird tak skomentowała swoją nominację: Mam nadzieję, że dziewczynki i kobiety, które chcą zrobić film, spojrzą na listę nominowanych i pomyślą sobie: „Tak, zrobię swój film”.
Natomiast Oscara odebrała Frances McDormand za główną rolę w filmie Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri. Gdy odbierała statuetkę, poprosiła by wszystkie kobiety nominowane w tym roku powstały. Swoją nagrodę dedykowała właśnie im.
Meryl Streep również miała co świętować, ponieważ zdobyła 21 w swojej karierze nominację za Najlepszą Rolę Kobiecą w obrazie Stevena Spielberga Czwarta Władza.
Osobami pominiętymi przy nominacjach z powodu oskarżeń (oprócz Weinsteina) byli James Franco, wobec którego oskarżenia o molestowanie wysunęło kilka kobiet oraz Kevin Spacey, oskarżony o te same przewinienia co Franco, lecz przez aktora i działacza na rzecz ruchu LGBT Anthony’ego Rappa. W wyniku czego, Spacey stracił posadę w filmie Ridley’a Scotta Wszystkie pieniądze świata.
Zmiany w Akademii i spojrzenie na ignorowane dotąd grupy nie są efektem związanymi z nimi skandalami. Według wyliczeń przeprowadzonych przez „The Los Angeles Times”, aż 94% składu Amerykańskiej Akademii Filmowej to biali, a 77% z nich stanowią mężczyźni. Przed dwoma laty przewodnicząca Akademii Cheryl Boone Isaacs ogłosiła, że rada zarządzająca Akademią przegłosowała daleko idące zmiany, które w ciągu kilku lat miały sprawić, że nominacje i werdykty będą bardziej sprawiedliwe w stosunku do kobiet i mniejszości. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...