niedziela, 3 marca 2019

Kino współczesne – sztuka czy komercja?



Martin Scorsese, jeden z najbardziej innowacyjnych twórców filmowych w Hollywood

Odkąd sięgam pamięcią, jeszcze od wczesnego dzieciństwa, zawsze byłem wielkim kinomanem. Uwielbiam oglądać filmy – od dramatów po komedie, od kryminałów po filmy akcji, od musicali po filmy widowiskowe. Czy jest to nasza rodzima produkcja, czy hollywoodzka, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jeśli usłyszę o premierze nowego filmu, to wszyscy, którzy mnie dobrze znają, wiedzą gdzie mnie wtedy szukać – kino Cinema City na Bemowie, rząd 12 jakiekolwiek miejsce na samej górze. Szczególnie upodobałem sobie filmografię znanych reżyserów, takich jak Steven Spielberg, Stanley Kubrick czy Martin Scorsese. 

Dlatego szczerze zaciekawił mnie fragment wywiadu udzielonego przez Martina Scorsese dla Associated Press, który znalazłem w Internecie. W wywiadzie amerykański reżyser z wielkim żalem wypowiadał się o przyszłości kina we współczesnym świecie. Zacytuję fragment tego wywiadu: Kina już nie ma! Kina, w którym się wychowywałem, kina, które robiłem, nie ma! Kino zawsze będzie miejscem wspólnego przeżywania, wspólnego doświadczenia, co do tego nie ma wątpliwości! Jakiego typu to jednak doświadczenie? Czy zawsze musi to być film z parku rozrywki? Brzmię jak starzec, którym w końcu jestem! My mieliśmy westerny typu Lawrence z Arabii, wyjątkowe doznania typu 2001: Odyseja Kosmiczna z 1968 roku. Doświadczyliśmy Zawrotu Głowy i Poszukiwaczy. W dzisiejszych czasach we współczesnym kinie nie potrafię doświadczyć tego samego, co 60 lat temu. 

Gorzka refleksja twórcy Chłopców z Ferajny i Taksówkarza nad stanem kina, zainspirowała mnie do napisania moich własnych refleksji dotyczących stanu współczesnego kina na świecie. Przede wszystkim trzeba się zastanowić nad wypowiedzią Scorsesego i zadać sobie pytanie – Czy współczesne kino jest tylko lekką, nic nie znaczącą rozrywką dla prostych ludzi? Albo może trzeba zadać inne pytanie, czy we współczesnym kinie nie ma już miejsca na filmy ambitne, o poważnej, trudnej tematyce? 
Żeby się o tym przekonać, musimy się trochę cofnąć w czasie, dokładnie do drugiej połowy XX wieku, obejmującej lata 60, 70, 80 i 90. Do okresu, kiedy tacy twórcy jak wspomniani wyżej Scorsese, Spielberg i Kubrick dopiero co rozpoczynali swoją działalność w branży filmowej. Z powyższego fragmentu wywiadu z Martinem Scorsese, głównym zarzutem wobec współczesnych filmowych produkcji jest fakt, że w przeszłości widz mógł zapoznać się z wyjątkowym dziełem, pozwalającym mu krytycznie spojrzeć na otaczający go świat i  poznać różne punkty widzenia, niekoniecznie zgodne z ówczesnymi konserwatywnymi doktrynami moralnymi.

W latach 60. XX wieku, amerykańskie kino przeżywało kryzys. Coraz mniej ludzi chodziło do kina. Głównym powodem tego było pojawienie się telewizora w każdym amerykańskim domu. Filmy gatunkowe, które w latach 40. i 50. odnosiły sukcesy kasowe, teraz zaczęły przynosić same straty. Wytwórnie filmowe powoli zaczynały bankrutować. Był to idealny czas dla pojawienia się nowego pokolenia reżyserów i aktorów, którzy mieli pokazać filmowemu światu na co ich stać.
Oczywiście chodzi tu o przedstawicieli kina autorskiego, często nazywanego kinem artystycznym oraz o członków tzw. „Movie Brats”. Kino autorskie eksponowało styl autora: reżyser był zarówno scenarzystą jak i producentem filmu, a przede wszystkim miał zdecydowany wpływ na ostateczny kształt projektu, którym się zajmował. Autorzy w latach 60. XX wieku często mieszali dotychczas znane gatunki filmowe, tworząc coś nowego, oryginalnego. Natomiast twórcy Movie Brats tworzyli wysokobudżetowe produkcje, które przyciągały do kina zarówno młode jak i starsze pokolenia widzów. Produkcje pełne żywej akcji, o bardzo wysokich walorach artystycznych (jak w przypadku twórców kina autorskiego), trafiające do wszystkich krajów na świecie. Owe produkcje zawierały poważną tematykę, lecz dzięki wyjątkowym umiejętnością reżyserskim, stały się kasowymi i przyciągnęły dużą ilość ludzi do kin. Obydwie grupy były pod silnym wpływem kina europejskiego (szczególny wpływ miały nurty Francuskiej Nowej Fali, Włoskiego Neorealizmu czy chociażby Czechosłowacka i Polska Szkoła Filmowa). Pojawienie się świeżej krwi na arenie filmowej pozwoliło ówczesnemu widzowi zapoznać się z tematyką poruszającą problemy egzystencjalne, skupiające się na krytycznej wizji świata. Nowy rodzaj kina był charakterystyczny dla poszczególnych reżyserów, wyrażając ich indywidualny styl i punkt widzenia. Z początku twórcy za własne pieniądze tworzyli skromne obrazy, dopiero kiedy film odnosił sukces (jak było w przypadku filmów Woody’ego Allena Bierz forsę i w nogi i Bananowy czubek) wytwórnie filmowe finansowały ich dalsze poczynania. 
Wkrótce za Oceanem pojawili się samodzielni reżyserzy z własnymi pomysłami, którzy z początku tworzyli niezależne kino, szczególnie Mike Nichols, John Cassavetes (aktor okazjonalnie występował w wysokobudżetowych filmach, żeby zebrać fundusze na kręcenie własnych produkcji), Woody Allen, Stanley Kubrick oraz wschodnioeuropejscy imigranci – Milos Forman i Roman Polański. Wtedy pojawiły się takie filmy jak Annie Hall, Wnętrza lub Manhattan (dzieła Allena), Mechaniczna Pomarańcza, 2001: Odyseja Kosmiczna, Full Metal Jacket (Stanley Kubrick), Trylogia Ojca Chrzestnego, Czas Apokalipsy (Francis Ford Coppola), Dziecko Rosmeary, Chinatown (Roman Polański), itp. Każdy z filmowców był perfekcjonistą w każdej dziedzinie. Poza reżyserowaniem, stali się również autorami scenariuszy, operatorami kamery, montażystami, scenografami czy nawet choreografami i twórcami ścieżki dźwiękowej. 
Jeśli już mówimy o Martinie, to należy nadmienić, że należał on do nowego pokolenia filmowców lat 70, Movie Brats. W tamtych czasach powstały najważniejsze dzieła Scorsesego (Ulice Nędzy, Taksówkarz), Spielberga (Pojedynek na szosie, Szczęki, Bliskie spotkania trzeciego stopnia) Michaela Cimino (Łowca Jeleni), Ridley’a Scotta (Pojedynek, Obcy: 8 pasażer Nostromo, Łowca Androidów) i wielu innych. Owe produkcje zawierały w sobie żywą akcję, o bardzo wysokich walorach artystycznych, trafiające zarówno do publiczności wybierającej rozrywkę, jak i kino autorskie.
Narodziło się również nowe pokolenie aktorów, wychowanych w szkole aktorskiej Stelli Adler – Robert De Niro, Al Pacino, Meryl Streep, Michael Douglas, Jack Nicholson, Harvey Keitel,  Benicio Del Toro czy Mia Farrow.

Duży wpływ na kino autorskie i na Movie Brats mieli także przedstawiciele Polskiej Szkoły Filmowej - Andrzej Wajda, Jerzy Kawalerowicz, Jerzy Skolimowski, Andrzej Munk, Roman Polański, Wojciech Jerzy Has i wielu, wielu innych. Wszyscy wymienieni artyści darzeni są wyjątkowym szacunkiem zarówno w Europie Wschodniej i Zachodniej, jak i w Stanach Zjednoczonych, szczególnie Wajda i Polański.  Polański po niesławnej aferze seksualnej, w której uczestniczył, w samych Stanach wywołuje mieszane uczucia. Inaczej jest we Francji, w której zresztą się urodził i posiada obywatelstwo.
Były to czasy, kiedy każdego roku powstawały filmy wyżej wymienionych twórców. Natomiast jak wygląda to dzisiaj? Jeżeli spojrzymy na repertuar, jaki teraz można znaleźć w kinach, to możemy stwierdzić, że rzeczywiście nie są to dzieła dorównujące poprzedniej epoce. Nawet inicjatorzy nurtów kina autorskiego nie stworzyli w tym roku żadnych ciekawych projektów, które zainteresowałyby krytyków filmowych czy zwykłych kinomanów. Jeśli spojrzymy na ilość osób chodzących do kina, to możemy wywnioskować, że najczęściej wybierają kino rozrywkowe, filmy typu Avengers lub Batman vs. Superman. Nie można także nie wspomnieć o licznych parodiach filmowych, coś w stylu serii Straszny Film czy Poznaj moich spartan i Wampiry i świry, które, umówmy się, nie są dziełami sztuki, opowiadającymi ciekawe historie, przedstawiając bohaterów, z którymi możemy się utożsamić. Oczywiście, jeśli wybieramy dany film, żeby tylko się rozerwać, to nie mamy o czym dyskutować.

Inaczej wygląda to w naszym rodzimym kinie. Porównując sytuację Stanów Zjednoczonych do Polski, to muszę stwierdzić, że nasi widzowie mają zdecydowanie lepszy gust filmowy niż kinomani zza Oceanu. Przeglądając zeszłoroczne badania przeprowadzone przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, odnotowano duży sukces krajowego rynku kinowego. Mianowicie w 2016 roku 52 miliony Polaków odwiedziło kino. Było to ponad 7 milionów więcej niż w roku wcześniejszym, z czego ponad połowa oglądanych filmów to polskie produkcje, na które sprzedano 13 milionów biletów. Polski rynek kinowy nie jest wcale przesycony, a na jedno kino przypada znacznie więcej osób niż w innych krajach europejskich. Polacy wybierają się do kina według schematu – najpierw wybieramy film, potem umiejscowienie kina i godzinę. Rzadziej natomiast kierujemy się promocjami. 
Inaczej ma się sprawa z tym, na jakie filmy Polacy najczęściej chodzą. Jeśli chodzi o wybór filmów, na jakie chodzimy w Polsce, to większa część z nas wybierze hollywoodzką superprodukcję (najnowszy film Stevena Spielberga, Tima Burtona, itp.). Pozostali jednak są wierni rodzimej produkcji i uczęszczają do kina, aby obejrzeć najnowszą Polską premierę. Przeważnie są to filmy o poważnej tematyce. Niech za przykład posłuży nam tegoroczna premiera nowego filmu Wojciecha Smarzowskiego Kler. Po ponad trzech miesiącach od premiery (która miała miejsce 28 września), w kinach film obejrzało pięć milionów widzów. Takie wyniki podał dystrybutor Kino Świat. Oznacza to, że Kler Smarzowskiego jest trzecią najchętniej oglądaną Polską produkcją po roku 1989 i nadal nie znika on z kin nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. To samo można powiedzieć o Zimnej Wojnie Pawła Pawlikowskiego. Jak podało TVP Info 15 grudnia 2018 roku, podczas 31. gali Europejskich Nagród Filmowych, Zimna Wojna” zdobyła pięć statuetek, w kategoriach najlepszy europejski film, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz, najlepszy montaż i najlepsza rola pierwszoplanowa dla Joanny Kulig.
Sukces polskiego filmu może być ciekawą przeciwwagą dla hollywoodzkich produkcji, gdyż frekwencja widzów, którzy byli na Zimnej Wojnie sięgnęła sześciuset czterdziestu jeden. Małe polskie kino artystyczne, według dystrybutora Kino Świat, osiągnęło zdecydowanie lepszy wynik w naszym kraju, niż Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie, który przyciągnął do kina pięciuset pięćdziesięciu jeden widzów. 

Podobnie jak w Polsce, sytuacja wygląda w Europie i Ameryce Południowej, gdzie ponad połowa filmów, wybieranych przez widzów, to produkcje, które wyszły z wielkich wytwórni filmowych z Hollywood. Bardzo wyraźnie widać, jak duży wpływ ma amerykański przemysł filmowy, nie tylko na twórców, lecz także na miłośników kina. 
Według rankingu, przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich, w dniach 7 – 9 grudnia 2018 roku, pierwsze miejsce najczęściej oglądanych filmów zajmuje amerykańska animacja Grinch z wynikami sześciuset osiemdziesięciu tysięcy widzów od premiery. Drugie miejsce zajął amerykański melodramat Bradley’a Coopera Narodziny gwiazdy z Lady Gagą i Bradley’em Cooperem w rolach głównych – dwustu dwudziestu trzem tysięcom widzów. Na trzecim miejscu znalazła się Polska komedia Miłość jest wszystkim – 438 tysięcy widzów. 
Natomiast ranking najlepiej zarabiających filmów na świecie w historii kina wygląda następująco: miejsce 1. Avatar w reżyserii Jamesa Camerona z wynikiem dwóch milionów siedmiuset osiemdziesięciu tysięcy dolarów, miejsce 2. Titanic kolejny film Jamesa Camerona z wynikiem dwóch milionów stu osiemdziesięciu siedmiu tysięcy dolarów, miejsce 3. Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy J.J. Abramsa z wynikiem dwóch milionów sześćdziesięciu ośmiu tysięcy dolarów. Nic w tym dziwnego, że najlepiej zarabiającymi produkcjami jest typowe kino rozrywkowe. 

Może zatem Martin Scorsese w swoim wywodzie negatywnie wypowiadał się o funduszach, jakie wielkie wytwórnie filmowe przekazują na filmy rozrywkowe, zamiast wspierać „prawdziwych artystów”, tworzących swoje dzieła? Miałoby to sens, lecz, jeśli spojrzeć na rolę, jaką pełni wysokobudżetowa produkcja pokroju Avengersów lub Czarnej Pantery, to zdajemy sobie sprawę z tego, że tego typu filmy prędzej zapełnią kina na całym świecie, niż jakikolwiek film niskobudżetowy, bez żadnych efektów specjalnych, opowiadający prawdziwą, poważną historię. Chociaż najnowsze dzieła Scorsesego na pewno nie należą do najtańszych. Budżet dramatu historycznego, jakie Scorsese nakręcił w 2017 roku, Milczenie, wynosił ponad czterdzieści sześć tysięcy dolarów, natomiast zarobił w samych Stanach Zjednoczonych siedem milionów sto tysięcy dolarów, a na świecie ponad szesnaście milionów sześćset trzydzieści siedem tysięcy dolarów. Film okazał się wielkim sukcesem, jeśli chodzi o finanse, gdyż koszty produkcji zwróciły się z nawiązką. Jednak budżet przeznaczony na produkcję był zdecydowanie mniejszy, w przeciwieństwie do filmu Tima Burtona Osobliwy dom Pani Peregrine, którego budżet wynosił sto dziesięć milionów dolarów, z czego zarobił ponad dwieście dziewięć milionów dwieście czterdzieści dwa tysiące dolarów. Nie mówiąc już o kolejnej części serii Avengersach: Wojna bez granic, który kosztował producentów ponad trzysta milionów dolarów, a zarobił na świecie sześćset siedemdziesiąt osiem milionów dolarów.  

Teraz zadajmy sobie raz jeszcze pytanie: Czy współczesne kino jest tylko lekką rozrywką dla ludzi? Czy we współczesnym kinie nie ma już miejsca na filmy ambitne, o poważnej, trudnej tematyce? Muszę temu zaprzeczyć. Czytałem wiele artykułów i słuchałem wypowiedzi znanych krytyków filmowych na ten temat. Zdania były podzielone, jedni zgadzali się z tym, że we współczesnym kinie rządzi tylko pieniądz, a drudzy twierdzili, że współczesne filmy dodają wiele nowych, ciekawych pomysłów i nie są nastawione na zyski. Ale usłyszałem również bardzo ciekawą refleksję na ten temat: Jeśli mówimy o gustach publiczności, która chodzi do kina, to na pewno zawsze będzie pół na pół! Będą ludzie, którzy chodzą do kina tylko i wyłącznie w celach rozrywkowych! Nie interesuje ich to, czy film będzie zawierał w sobie jakiś przekaz, tylko liczy się dobra zabawa! Miło spędzony czas z przyjaciółmi, rodziną, dziewczyną, itp. Dla drugich, natomiast, kino będzie miejscem wspólnego doznania i przeżywania! Nie będzie nigdy tak, że znikną filmy autorskie, niskobudżetowe produkcje, trafiające do tych, którzy chcą czegoś więcej, niż tylko typowej rozrywki!

Słuchając wypowiedzi amerykańskiego dziennikarza stwierdzam, że dopóty będzie istnieć kino niezależne, dopóki będzie na nie zapotrzebowanie. Szczerze mogę stwierdzić, że nigdy to zapotrzebowanie nie zniknie. Patrząc na polskie premiery filmów takich jak Kler, Zimna Wojna czy 7 Uczuć (reż. Marek Koterski) widzę, że w naszym rodzimym kinie dużą popularność zyskują poważne filmy: Kler Smarzowskiego opowiada o ciemnej stronie polskich duchownych (z wyjątkowymi kreacjami aktorskimi Arkadiusza Jakubika, Roberta Więckiewicza, Jacka Braciaka i Janusza Gajosa), gdzie korupcja, oszustwa, przemoc i wykorzystywanie seksualne nieletnich jest na porządku dziennym. „Zimna Wojna” przedstawia nam dramat trudnej miłości dwojga ludzi – młodej tancerki Zuli Lichoń (Joanna Kulig) z pianistą Wiktorem Warskim (Tomasz Kot). Oboje nie potrafią ze sobą żyć, ale nie mogą również żyć bez siebie. Akcja toczy się w latach 50. i 60. XX wieku w czasach Zimnej Wojny. Natomiast Koterski w 7 Uczuciach, w siódmej już części opowiadania o Adasiu Miałczyńskim  (główny bohater stworzony przez Marka Koterskiego), zabiera nas do czasów szkolnych, w których to poznajemy jego trudną przeszłość. Koterski w swoich filmach umiejętnie żongluje nastrojami, bez ostrzeżenia przechodząc od okrucieństwa do czułości, od poezji do rubaszności. Łączy ze sobą gatunki czarnej komedii z dramatem psychologicznym. Nie ulega schematom filmowym, dlatego można nazwać jego twórczość kinem autorskim. Z resztą tak samo można powiedzieć o twórczości Smarzowskiego i Pawlikowskiego (chociaż w mniejszym stopniu tego ostatniego).

Przyjrzyjmy się teraz zwycięzcom 91. Ceremonii rozdania Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej (Oscary). Tutaj trzeba od razu zaznaczyć, że Akademia Filmowa, od zawsze, przyznawała nagrody tylko dziełom artystycznym, nie filmom z kategorii kina rozrywkowego. Film typowo oscarowy, to taki, który opiera się na autentycznych wydarzeniach, czerpie z autentycznych życiorysów i historii. Główna postać musi być wybitną jednostką, zmagającą się z wykluczeniem społecznym (ze względu na płeć, status społeczny czy chorobę). Tylko takie dzieło ma realną szansę na Oscara. 
Jednak zmieniło się to od roku 2019, kiedy to Akademia ogłosiła, wprowadzi nową kategorię – Najlepszy Film Popularny. Dzięki temu, o główną nagrodę mogą się ubiegać produkcje wysokobudżetowe i popularne, które cieszą się uznaniem zarówno krytyków jak i szerokiej publiczności. Tegorocznym nominowany do Oscara filmem wysokobudżetowym była Czarna Pantera, lecz jedynego Oscara otrzymała za Najlepszą Muzykę (statuetkę odebrał Ludwig Goransson).
W tym roku nagrodę Oscara za najlepszy film zdobył obraz Petera Farrelly’ego Green Book – komediodramat opowiadający historię niezwykłej przyjaźni białego amerykanina Tony’ego Vallelonga z czarnoskórym muzykiem Donem Shirley’em. Akcja filmu dzieje się w latach 60 ubiegłego wieku, w czasach wszechobecnego rasizmu i nietolerancji wobec czarnoskórych obywateli USA.
Natomiast nominację do Oscara zdobyły: 

Narodziny gwiazdy – melodramat Bradley’a Coopera, opowiadający historię płomiennego romansu gwiazdy muzyki country z nieznaną piosenkarką.

Bohemian Rhapsody – biografia słynnego rockowego zespołu Queen i jej charyzmatycznego lidera, piosenkarza Freddiego Mercurego. 

Faworyta – kolejny film historyczny, przedstawiający nam losy XVIII-wiecznej królowej Anglii Anny, będącej pod silnym wpływem dwóch służek, lady Sarah i Abigail.

BlacKkKlansman – obraz czarnoskórego reżysera Spike’a Lee, opowiadający o dwóch detektywach, przenikających do struktur Ku Klux Klanu, w celu uniemożliwienia jej członkom przejęcia władzy w Colorado Springs. 

Roma – film meksykańskiego reżysera Alfonsa Cuarno. To barwny portret konfliktów rodzinnych i społecznej hierarchii pośród politycznego chaosu, opowiadający historię młodych służących pochodzących z indiańskiego ludu Misteków, Cleo i Adeli, pracujących dla niedużej rodziny w zamieszkiwanej przez klasę średnią dzielnicy Meksyku Romie.

Vice – biografia byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w gabinecie George’a W. Busha, Dicka Cheney’a.

Należy wspomnieć również, że Zimna Wojna otrzymała nominację do przyszłorocznej nagrody akademii. Oraz wcześniej wspomniana Czarna Pantera.
Głównymi faworytami do Oscarów są głównie filmy autorskie, o bardzo wysokich walorach artystycznych. Wyjątkiem są wielkie superprodukcje typu Władca Pierścieni czy Gwiezdne Wojny, jednak są one przykładem wielkiego rozmachu artystycznego, rewolucyjnej estetyki obrazu, urzekającym, może nie tak prostym jak na pierwszy rzut okiem się wydaje, dualizmie dobra i zła przedstawionym jako dwie siły zmierzające do ostatecznego starcia.
Kino na pewno przechodzi swojego rodzaju metamorfozę, uważam, że z pozytywnym skutkiem. Powstawały, powstają i będą powstawać filmy adresowane zarówno do osób uwielbiających rozrywkę i miło spędzony czas w kinie, jak również do osób, które wybierają wyjście do kina, jako sposób na obcowanie ze sztuką, na doznanie czegoś nowego, niezwykłego, czegoś, po czym będą się zastawiać i pytać dlaczego tak wygląda nasz świat, dlaczego tacy jesteśmy, a nie inni. Wypowiedź Martina Scorsese można odebrać jako pewnego rodzaju tęsknotę do dawnych, lepszych, według reżysera, czasów kina.  Pamiętajmy jednak, że cztery dekady temu doszło właśnie do pewnej rewolucji, która zmieniła nasze postrzeganie sztuki filmowej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MeToo# - Sprawiedliwości stało się za dość?

Echa międzynarodowej akcji #MeeToo, nadal nie gasną. Wcześniej był przypadek przestępstw seksualnych, o jakie zostali oskarżeni Harvey Weins...