Korn - trochę rocka, trochę rapu, trochę wszystkiego
Od
lewej: Reginald „Fieldy” Arvizu, Jonathan
„Hiv” Davis, James Brian „Head” Welch Ray Luzier i James „Munky” Saffter.
Początki
i pierwsze sukcesy
Korn
powstał w Bakersfield w stanie Kalifornia około roku 1992 z inicjatywy basisty
Reginalda Arvizu, znanego pod pseudonimem „Fieldy” i dwóch gitarzystów Briana
„Heada” Welcha i Jamesa „Munky’ego” Shafftera. Grupa przez nich utworzona miała
być krzyżówką różnych stylów muzycznych – od funkowych numerów w stylu Red Hot
Chili Pepers i Faith No More, po mocne, nacechowane gitarowymi riffami,
metalowe granie z lat 80. (Metallica, Slayer). Wkrótce dołączył trzynastoletni
perkusista David Silveria. Doskonałe umiejętności młodego perkusisty i jego
szerokie zainteresowania muzyczne znacznie wzbogaciły młody zespół. David był fanem
zarówno klasycznego rock and rolla, jaki cechował The Rolling Stones, The Beatles,
AC/DC, jak i metalowych grup Iron Maiden, Judas Priest, a także hip hopowych
zespołach takich jak Publick Enemy i Rage Against the Machine. Przyjęli nazwę
L.A.P.D. Skrót miał dwa znaczenia: pierwszy z nich to Los Angeles Police
Department, a drugi, według członków grupy - „Love And Peace Dude” (Miłość i
Pokój, Stary). W tym czasie wokalistą był Richard Morales, który jednak parę
miesięcy później opuścił szeregi grupę i na jego miejsce zajął wokalista
lokalnego zespołu Sex Art. Jonathan Davis. Potencjał wokalny Davisa został
szybko doceniony przez czterech muzyków, którzy zaproponowali mu współpracę. I
tak powstał Korn, którego nazwa w naszym języku oznacza Kukurydzę. Pomysłodawcą
nazwy zespołu był Jonathan Davis, który również był odpowiedzialny za oficjalne
logo, zawierającego odwrócone „R”, a nierówne i pokarbowane litery są efektem
jego niezbyt sprawnej w pisaniu lewej ręki.
Mając
w składzie Jonathana i Davida, chłopaki mogli zacząć działać. W zamyśle Korna
było tworzyć utwory cięższe i mroczniejsze, zarówno muzycznie jak i lirycznie. Na
początku, jak każdy zespół, Korn grywał po lokalnych klubach w Kalifornii.
Podczas jednego z koncertów, zostali zauważeni przez lokalnego łowcę talentów z
Immortal Records, wydawcy, który miał umowę dystrybucyjną z firmą Sony.
Jonathan Davis i spółka podpisali kontrakt z wytwórnią i rozpoczęli pracę nad
debiutanckim albumem. Korn, bo taki tytuł właśnie nosiła ich
pierwsza płyta, została wydana 11 października 1994 roku. Jej producentem
został Ross Robinson, który dzięki współpracy z chłopakami z Bakersfield, zyskał
status wybitnego twórcy albumów nu metalowych.
Kontrowersyjna
okładka pierwszego albumu Korna, Korn
z 1994 roku. Ukazuje ona huśtającą się dziewczynką, która spogląda na cień
tajemniczej osoby. Jest to nawiązanie do legendarnej i budzącej strach wśród
dzieci postaci Slendermana.
Producent
słynął ze swojego ekscentrycznego i nieobliczanego zachowania podczas nagrywania
w studiu, czego członkowie Korna, a później Slipknota, doświadczyli na własnej skórze.
Ross tak bardzo dążył do perfekcji, że muzycy musieli powtarzać nagrania
utworów po kilkanaście razy, a nawet doprowadził on wokalistę do płaczu, gdy
ten nie mógł śpiewać tak, jak od niego wymagał. Utwory na płycie są bardzo
zróżnicowane stylistycznie. Muzycy bawią się, mieszając różne style muzyczne,
metal, hip hop i funk, które można usłyszeć w piosenkach „Blind”, „Clown”,
„Daddy” czy „Shoots and Ladders”. Ten ostatni utwór jest ciekawym eksperymentem
muzycznym, ponieważ Jonathan daje tu popis gry na dudach. Sposób gry na
instrumentach odróżnia zespół od typowych, klasycznych zespołów rockowych. Przede
wszystkim nie ma na niej typowych dla rocka wyrafinowanych gitarowych riffów w
stylu Metalliki (gitarzyści Munky i Head użyli i używają do dnia dzisiejszego
siedmiostrunowych gitar o charakterystycznym „brudnym” strojeniu i stylu gry). Różnicą
między Kornem a wcześniej wspomnianą Metalliką jest oczywiście to, w muzyce
Korna nie ma żadnych gitarowych solówek. Head i Munky nigdy nie zaliczał się do
instrumentalnej czołówki, jeśli chodzi o
gitarowe popisy w stylu Jimmy’ego Hendrixa lub Jimmy’ego Page’a.
Teledysk utworu Shoots and Ladders z płyty Korn
Zamiast
tego, stawiali bardziej na pracę zespołową. Ważnym elementem muzycznym zespołu
są również pulsujące basowe pochody
Fliedy’ego, stanowiące często główny zarys poszczególnych utworów. Dodajmy do
tego wcześniej już wspomniany dziki, brudny i potężny czad wydobyty z nisko
strojonych siedmiostrunowych gitar. Perkusja Davida Silveria, która równo
współgra z gitarą basową, tworzy potężny, funkowy klimat.
Jonathan Davis zajął się warstwą liryczną. Jego teksty opowiadają głównie o narkotykach i przemocy wobec dzieci, inspirując się doświadczeniami z własnego dzieciństwa. Jednym z takich przykrych doświadczeń możemy usłyszeć w utworze „Daddy”. Jest to piosenka o małym chłopcu, molestowanym seksualnie przez sąsiada rodziców. Tym małym chłopcem był właśnie Jonathan Davis. Utwór zaczyna się od przejmującego wyznania wokalisty:
Jonathan Davis zajął się warstwą liryczną. Jego teksty opowiadają głównie o narkotykach i przemocy wobec dzieci, inspirując się doświadczeniami z własnego dzieciństwa. Jednym z takich przykrych doświadczeń możemy usłyszeć w utworze „Daddy”. Jest to piosenka o małym chłopcu, molestowanym seksualnie przez sąsiada rodziców. Tym małym chłopcem był właśnie Jonathan Davis. Utwór zaczyna się od przejmującego wyznania wokalisty:
Mother, please forgive me. I Just
had to Get out All my pain and suffering. Now that I Am done, remember I will
always love You; I’m your son. (Mamo, proszę wybacz mi. Musiałem po prostu
wyrzucić z siebie cały ten ból i cierpienie. Teraz, kiedy już skończyłem,
pamiętaj, zawsze będę cię kochać. Jestem twoim synem).
W
refrenie natomiast słyszymy przeraźliwy krzyk:
You raped, I feel dirty, It hurt as
a child, Tied down That’s a good boy, And fuck your own child (Zgwałciłeś!
Czuję się brudny, Bolało! Jako dziecko, Związany, Dobry Chłopiec, I pieprzyłeś
swoje własne dziecko).
W
5:50 minucie piosenki możemy usłyszeć
płacz wokalisty i przekleństwa skierowane we wspomnianą osobę pedofila. Utwór
wywołuje negatywne emocje u Davisa, dlatego został wykonany na żywo tylko raz, by
później zniknąć z setlisty. Krytycy muzyczni często zwracali uwagę na surową i
nierówną produkcję, która według nich psuła cały klimat. Jednak to nie
przeszkodziło zespołowi w zapisaniu się w historii rocka. Album od razu
osiągnął w samych Stanach Zjednoczonych status multiplatynowej płyty, pomimo
skromnej promocji.
Nowy
styl, zaprezentowany na płycie przez artystów, został nazwany nu metalem, według
dziennikarzy muzycznych, łączący elementy muzyki gitarowej, dominującej w heavy
metalu, z podkręconym tempem hip hopu. Tak wokalista Korn, wypowiadał się w wywiadzie w radiu KLOS, w programie
„Whiplash” o gatunku, jaki wykonuje jego zespół:
Zawsze miałem problem z terminem
„metal”, bo nigdy nie graliśmy metalu. Wystarczy sięgnąć do początków Korna.
Pochodzimy z Hountington Beach w Kalifornii, nikt nie wiedział do jakiej sceny
przynależymy. Pierwszą trasę zagraliśmy z Biohazard i House of Pain, drugą
chyba z Sick Of It All, Orange 9mm, a potem graliśmy koncerty z takimi
zespołami jak KMFDM, No Doubt, Cadillac, Tramps i Pennywise. Graliśmy z tymi
różnymi wykonawcami, ale środowisko metalu nas wchłonęło. Staliśmy się czarną
owcą – nie mieliśmy swojego miejsca – co bardzo mi się podoba. Uwielbiam
środowisko metalu. Ale metalowe zespoły to dla mnie Judas Priest albo Iron
Maiden. Korn jest inny. Ale uwielbiam tę scenę, są na niej ludzie pełni pasji,
zapaleńcy. Jeśli nie podoba im się to, co robisz, powiedzą ci to prosto w twarz
i to w nich szanuje.
Tak natomiast wypowiadali się Munky: Skąd im przyszedł do głowy ten metal? Najpierw był heavy metal, potem zrobiło się jeszcze ciężej i pojawiła się Metallica, wymyślając thrash metal. I my mamy w tym tkwić? No ja, kurde, nie wiem. Zakładając, że nazywanie ciężkiego grania metalem wzięło się od zespołów z metalami w nazwach - Led Zeppelin, Iron Maiden - to my gramy warzywny rock.
Z kolei Fieldy na łamach "Guitar World" przedstawił swoją wersję klarowania się stylu Korna: Słuchaliśmy wielu zespołów metalowych, szczególnie deathmetalowych - niektóre płyty miały naprawdę ciężki, mroczny groove, Zaczęliśmy się zastanawiać, jak by to było, gdyby takie granie zwolnić, wyrzucić wszystkie gitarowe solówki i podkręcić trochę hip hopem.
Life Is Peachy,
1996 r
Wkrótce
po zakończeniu trasy koncertowej przyszedł czas na nagranie kolejnego albumu. I
tak dwa lata po premierze debiutu pojawiła się druga płyta Live is Peachy. Wydana 15 października 1996 roku, zawierała 14
utworów, w tym dwa covery Wicked
amerykańskiego rapera Ice-Cuba (w którym gościnnie pojawił się wokalista
Deftones Chino Moreno), oraz Low Ride
funkowego zespołu War. Album odniósł duży sukcesem, większym nawet od
poprzedniego, zajmując 3 miejsce na liście Billboardu 200, zdobywając podwójną platynową
płytę w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii. Muzycznie
również był albumem dojrzalszym, ze zdecydowanie większym wpływem hip hopu od
poprzedniej płyty. Tak Munky to wspominał w wywiadzie dla „Teraz Rocka”: Słuchaliśmy wtedy dużo hip hopu, chyba
słuchałem dużo Mr. Bungle, wczesnego Outkast i The Pharcyde, ale także i jak
Sepultura i Rage Against The Machine.
Reginald "Fieldy" Arvizu, 1996 r
Life is Peachy
zostało bardzo dobrze przyjęte przez fanów, był dużym sukcesem komercyjnym i
ponownie, mimo minimalnego zainteresowania ze strony radia i telewizji,
rozszedł się w 106 tysiącach egzemplarzy. Otrzymał również nagrodę magazynu „Kreeang!”
w kategorii „Najlepszy Album Rockowy”, a do dnia dzisiejszego, sprzedał się w liczbie
6 milionów kopii. Producentem płyty ponownie został Ross Robinson, a jej
brzmienie nabrało soczystości, głębi i selektywności. Słychać, że gitara basowa
wysunęła się tutaj na pierwszy plan i zdecydowanie dominuje, lecz to nie znaczy
wcale, że gitary zostały całkowicie pominięte. W porównaniu do poprzedniej
płyty, Life is Peachy zawiera
zdecydowanie mniej riffów. Zamiast tego, Head i Munky skupiają się na
uzupełnianiu brzmienia dziwnymi odgłosami, używając przy tym dużo egzotycznych
efektów do swoich gitar. Natomiast Jonathan dopracował sztandarowy wręcz sposób
śpiewania, czyli błyskawicznie wydobywanie z gardła pokręconych dźwięków, czego
dowodem może być fenomenalny Twist. Najbardziej
popularnymi kawałkami z tej płyty, poza wcześniej wspomnianym, są Good God, Ass Itch Porno Creep i A.D.I.D.A.S., którego tytuł to akronim
zdania: All Day I Dream About Sex (Cały dzień marzę o seksie).
Korn
wyruszył w kolejną trasę trwającą ponad dwa lata. Biorąc przykład z Perry’ego
Farrella, wynalazcy festiwalu muzycznego „Lollapaloozy”, zespół zorganizował
swój własny festiwal, zwany „Family Values Tour”. Wystąpiły na nim takie
gwiazdy jak Ice Cube, Incubus, Limb Bizkit, oraz mało znany, ale powoli
wspinający się na szczyt w metalowym światku niemiecki sekstet Rammstein. Jeszcze
przed wydaniem drugiej płyty Korn zyskał status zespołu kultowego. Narodził się
kult fanów, którzy zakładali fankluby wspierające rozpoznawalność zespołu. A
kolejna płyta ten kult tylko wzmocniła.
Szczyt Popularności
Follow the Leader, 1998 r
Wielki sukces oznaczał także wielkie imprezy, sporo używek i seksu. W przeciwieństwie do antygwiazdorskich postaw zespołów grungeowych, chłopaki z Korna pozwalali sobie na ekscesy ery Sunest Strip. Zaliczanie panienek i branie narkotyków stało się niemal tak ważne jak muzyka.
Jak wspominał Jonathan Davis: Jestem najbardziej zboczonym skurwielem jakiego kiedykolwiek poznasz. Robię dziwaczne, porąbane rzeczy i ludziom się to podoba. Dostałem dziewczynę w prezencie urodzinowym. Sprawiłem, że laska sikała do kuwety. Wziąłem wiertarkę, założyłem gumkę na uchwyt śrubokręta i wierciłem cipkę tej szmaty. Cokolwiek wymyślisz ja już to zrobiłem. Spróbuj obserwować orgię głuchych lasek na tyłach mojego autobusu. To było na Florydzie. Zrobiły sobie trójkąt na tyłach autobusu.
Swoimi imprezowymi ekscesami chce się również podzielić Fieldy: Munky lubi sikać na nas, kiedy jest pijany. A my jesteśmy zbyt zajęci śmianiem się, żeby skopać mu dupę. Nie wiedział, co robi. Myślał, że poszedł się odlać do łazienki. Ja próbowałem na kogoś kiedyś naszczać tylko raz, gdy byłem w Nowym Jorku i piłem Jagera. Podeszli do mnie fani Korna, a ja się odlewałem. Przywitali się: "Siema łobuzie", a ja odpowiedziałem: "Wypierdalać" i próbowałem ich olać. Uciekli. Teraz już nie pije Jagera, bo zmienia mnie w totalnego pojebańca.
Podczas nagrywania trzeciego krążka, zespół wydał ogromne pieniądze na alkohol i narkotyki. Wedle relacji managmentu, chłopaki wydali ponad 40 tysięcy dolarów na wódkę i piwo. Z czego David Silveria twierdził, że kwota wydana na alkohol i kokainę wynosiła 85 tysięcy. Jeden z producentów FTL, Toby Wright, wspominał niegdyś, że Jonathan nie chciał nagrywać partii wokalnych, dopóki nie dostał jednej ósmej uncji kokainy.
Niecały
rok później Korn rozpoczął pracę nad kolejnym krążkiem, który okazał się bardziej
mroczny tekstowo i muzycznie. 22
listopada 1999 roku świat ujrzała płyta Issues.
Był to powrotem do ostrzejszego brzmienia, nie rezygnując jednak z muzycznych eksperymentów.
Często jest uznawany za „concept album”, porównywany do dzieł progresywnych zespołów
typu Pink Floyd czy Genesis. Według muzyków jedynym kawałkiem z Issues, który zawierał stare kornowskie
brzmienie, jest Falling Away From Me,
utwór wydany na singlu. Lirycznie jest to piosenka o tematyce nie raz poruszanej
przez wokalistę Korna – temat samobójstwa. Oczywiście, jak zwykle w przypadku
takich utworów, w mediach zawrzało. Większość krytyków uważało, utwór może
okazać się zbudny i wręcz zachęcać do zabicia się. Stanowił on realne
zagrożenie dla młodocianych fanów. Jednak Jonathan Davis, na łamach czasopisma
„Tylko Rock” z roku 2001 cierpliwie tłumaczył:
Teledysk utworu Got the Life
To
nie jest piosenka, która mówi „Chcę się zabić!” Opowiada ona o flircie z
samobójczymi nastrojami! Nigdy bym nie popełnił samobójstwa. Kiedy pracowałem
przy sekcjach zwłok, wielokrotnie miałem na stole ludzi, którzy sami się
zabili. Zawsze mówiłem ni do nich, ni to do siebie: „Ty głupi sukinsynu!
Dlaczego? Nic na tym świecie nie jest warte tego, aby się zabić!".
Okładka czwartego albumu Issues, wybrana w wyniku konkursu ogłoszonego przez zespół, 1999 r
Niemniej
jest to bardziej metalowy album Korna w porównaniu z poprzednim krążkiem, który
wskazywał na ciągoty członków grupy do rap rocka. Zniknęły na niej jakiekolwiek
nawiązania do hip hopu. Postawiono na ciężar, mroczną psychodelikę i melodyjne
momenty.
Otwierające
album intro Dead znacznie różni się
od reszty. Słychać tu enigmatyczny wokal, który jest wspomagany grą na dudach (podobnie
jak na poprzednich albumach). Następnie mamy utwór singlowy, czyli Falling Away From Me, spokojny,
„niskobrzmiący”, zmieniający się w natychmiastowe mocne uderzenie perkusji w
refrenie, daje całkiem niezłą mieszankę. Ponadto są jeszcze takie kawałki jak Hey Daddy i Somebody Someone, wybrany na drugi singel. Davis pokazuje, że
potrafi śpiewać w całkiem normalny i przyjemny sposób. Gitara basowa nie
testuje membrany, tylko gra melodię. Oprócz zwykłych instrumentów na Issues pojawiły się również syntezatory
(w utworach 4U, czy na początku Hey Daddy) oraz scratche (w utworze Wish You could be me). Płyta okazała się
kolejny wielkim sukcesem, po raz kolejny pokryła się platyną w Stanach
Zjednoczonych. Przez większość fanów uznawana jest za największe osiągnięcie
grupy. Podczas trasy koncertowej, Korn zagrał między innymi w teatrze Apollo w
Harlemie w Nowym Jorku. Był pierwszym zespołem rockowym w historii, który
właśnie tam wystąpił. Muzycy byli tak zaskoczeni sukcesem, że pozwolili swoim
fanom na wybranie, w drodze internetowego głosowania, listy utworów
koncertowych. Największą ciekawostką był fakt, że światowa premiera utworu Falling Away From Me miała miejsce w
serialu telewizyjnym „Miasteczko South Park”, w odcinku „Korn’s Groovy Pirate
Ghost Mytery”, w którym Davis i reszta użyczyli swoich głosów.
Przez dwa lata Korn miał przerwę od nagrywania płyt. Dopiero 10 czerwca 2002 roku zespół wydał kolejny studyjny krążek Untochables. Był to pierwszy, najbardziej eksperymentalny album zespołu. Pojawiły się na nim syntezatory, instrumenty smyczkowe, sample itp. W tym samym czasie Jonathan Davis również poszerzył skalę swojego głosu, biorcą lekcję śpiewu. Na płycie możemy usłyszeć najspokojniejsze, wręcz balladowe utwory, jakie do tej pory stworzył Korn: Hollow Life, Alone I Break, jak również najcięższe, najbrutalniejsze, nawiązujące do stylistyki metalowej: singlowy przebój Here to Stay, Embrace i Bottled Up Inside. Zabrakło w niej funkowych, pokręconych dźwięków, za to mamy tutaj prawdziwe gitarowe riffy, przypominające dokonania metalowej formacji Pantera.
Przez dwa lata Korn miał przerwę od nagrywania płyt. Dopiero 10 czerwca 2002 roku zespół wydał kolejny studyjny krążek Untochables. Był to pierwszy, najbardziej eksperymentalny album zespołu. Pojawiły się na nim syntezatory, instrumenty smyczkowe, sample itp. W tym samym czasie Jonathan Davis również poszerzył skalę swojego głosu, biorcą lekcję śpiewu. Na płycie możemy usłyszeć najspokojniejsze, wręcz balladowe utwory, jakie do tej pory stworzył Korn: Hollow Life, Alone I Break, jak również najcięższe, najbrutalniejsze, nawiązujące do stylistyki metalowej: singlowy przebój Here to Stay, Embrace i Bottled Up Inside. Zabrakło w niej funkowych, pokręconych dźwięków, za to mamy tutaj prawdziwe gitarowe riffy, przypominające dokonania metalowej formacji Pantera.
Płyta
wzbudziła duże kontrowersje w środowisku fanów, jak i w prasie muzycznej. Do dnia
dzisiejszego Untochables dzieli
fanów. Jedni płytę uważają za największe osiągniecie grupy z Bakersfield,
drudzy sądzą, że jest to najgorszy krążek wydany przez zespół. Najwięcej
kontrowersji wzbudził fakt, że był to najdroższy album w historii Korna. Z
powodu zatrudnienia przez management nowych ludzi i nagrywania utworów w studiu
na dyski twarde, a nie na taśmy, nagrywanie Untochables
kosztowało muzyków ponad 4 miliony dolarów. W branży muzycznej również
podniosła się fala krytyki pod adresem Korna. Najnowsze dzieło Korna
najbardziej skrytykował Corey Taylor, wokalisty zespołu Slipknot i Stone Sour,
oraz wieloletniego fana grupy, który na swojej stronie internetowej tak
wypowiadał się na temat wydania „Untouchables”:
Wsadźcie sobie cztery miliony w dupę!
Tyle pieniędzy na wydanie takiej słabej płyty!
Ludzie, wyluzujcie trochę! Przypomnijcie sobie, po co w ogóle gracie muzykę! Jeśli nie macie nic ciekawego do powiedzenia, to lepiej dajcie sobie spokój! Jeśli stawiacie na opakowanie, a nie zawartość, to jesteście zdrowo popierdoleni!.
Ludzie, wyluzujcie trochę! Przypomnijcie sobie, po co w ogóle gracie muzykę! Jeśli nie macie nic ciekawego do powiedzenia, to lepiej dajcie sobie spokój! Jeśli stawiacie na opakowanie, a nie zawartość, to jesteście zdrowo popierdoleni!.
Mimo wszystko płyta sprzedała się w nakładzie 1 miliona egzemplarzy i ponownie
pokryła się platyną.
Untouchables, 2002 r
Trasa
koncertowa rozpoczęła się w Hammerstein Ballroom w Nowym Jorku, który został
nagrany i wydany na DVD. Po raz pierwszy na trasie promującej Untouchables, wokalista Jonathan Davis
użył specjalnie stworzonego przez szwajcarskiego artystę, H.R. Gigera statywu
na mikrofon. Singlami z nowej płyty, były teledyski do Here to Stay (utwór, ukazujący negatywny wpływ telewizji) oraz Thoughtless (piosenka mówiąca o
dręczeniu i szykanowaniu młodego Jonathana w szkole). Do dnia dzisiejszego Untouchables jest ulubioną płytą Korna.
Tak mówił o nim w wywiadzie serwisu muzycznego „Antyradio”: Ta
płyta brzmi jak heavymetalowa Asia. Produkcja jest tego samego kalibru, jeśli
chodzi o jakość brzmieniową. Beinhorn jest moim ulubionym producentem. Ma
świetne ucho i nie obawia się powiedzieć, kiedy jesteś do kitu. Jeśli odnajdę
taśmy, to wypuszczę krótkometrażowy dokument o nagraniach tej płyty, bo jest
ona jedyna w swoim rodzaju.
Utwór Botted Up Inside
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz